BIK na dobrym poziomie

Ma na swoim koncie znaczne sukcesy, nie tylko na poziomie ogólnopolskim, ale także europejskim.

Klub jeździecki KJ Bik Gieniusze istnieje siedem lat. I chociaż to stosunkowo młoda stadnina, ma na swoim koncie już niemałe sukcesy. Słów pochwały pod adresem jej właściciela Jerzego Maliszewskiego nie szczędzi prezes Podlaskiego Związku Jeździeckiego.

- Pan Jurek jest zdecydowanym liderem, jeśli chodzi o organizowanie zawodów na naszym terenie - mówi Witek Nikołajkuk, prezes związku. - Organizuje tutaj nie tylko zawody rajdowe, ale również skoki przez przeszkody oraz ujeżdżanie. Jesteśmy naprawdę zadowoleni, że mamy takiego kogoś, komu naprawdę się chce działać.
Witek Nikołajuk tym bardziej docenia zaangażowanie Jerzego Maliszewskiego, że organizowanie zawodów wcale nie jest takie proste.

- Borykamy się z wieloma trudnościami. Chodzi głównie o pozyskiwanie sponsorów. Poza tym, samo zorganizowanie zawodów też nie jest proste, bo często wymaga zaangażowania wielu ludzi. A to wszystko spoczywa na organizatorze - podkreśla prezes Podlaskiego Związku Jeździeckiego.

Nagrody słyną w Polsce

Problem z pozyskiwaniem środków na zawody dostrzega również Jerzy Maliszewski.

- Problem jest jeden jedyny najprostszy czyli kasa - mówi szczerze. - Nasz klub działa na zasadzie stowarzyszenia wyższej użyteczności i utrzymuje się tylko i wyłącznie ze składek uczestników.

Jerzy Maliszewski przyznaje jednak, że składek raczej nie pobiera. Dlaczego?

- Jeździectwo to drogi sport i jeśli dziecko ma wsadzić pieniądze za naukę jazdy i jeszcze od niego mam brać pieniądze, to trochę mi sumienie na to nie pozwala - tłumaczy właściciel stadniny. - Ale klub muszę jakoś utrzymać. I jak dotąd, to pięćdziesiąt procent mojego majątku poszło na organizację klubu.

Pomimo jednak tych kłopotów finansowych, zawody w klubie z Gieniuszach słyną w całej Polsce z... atrakcyjnych nagród.

- Mamy takie nagrody, które są słynne w całym kraju. Dlaczego? Bo u nas po prostu one w ogóle są. Na innych zawodach jest tylko flo, czyli kokardka dla konia oraz puchar, który też nie zawsze jest. A u nas zawsze jest coś jeszcze - chwali się Maliszewski.

Dobro konia ponad wszystko

Stadnina z Gieniusz swoją sławę zawdzięcza nie tylko nagrodom. Chlubą klubu BIK są jeźdźcy, którzy dobrze się prezentują na zawodach. Wśród nich jest 15-letnia Agnieszka Zieńko z Sokółki, aktualna mistrzyni juniorów w długodystansowych rajdach konnych.

- Jeżdżę od czterech lat. Wcześniej byłam w stadninie u pana Szczebiota w Kraśnianach - mówi Agnieszka. - Wszystko zaczęło się od tego, że jak miałam 6 lat, to moi rodzice zawieźli mnie do stadniny państwa Nideckich w Reszkowcach.
A jak się dochodzi do takiej formy? Agnieszka Zieńko podkreśla, że głównie pracą, ale nie można zapomnieć o koniu.

- Trzeba zawsze pamiętać o dobru konia, bo ono jest najważniejsze. Jeździectwo to nie tylko sport - tłumaczy Agnieszka.

Sukcesy na miarę Europy

A jakie są największe sukcesy według Jerzego Maliszewskiego?

- W poprzednich latach zdobyliśmy klasy sportowe trzecią oraz po raz pierwszy w historii Podlasia drugą klasę w skokach przez przeszkody, kiedy to 14-letnia Agnieszka Sarosiek zakwalifikowała się do finału olimpiady ogólnopolskiej zajmując 24 miejsce przy 3 przejazdach na 4 w Polsce. W tym roku start w zawodach rajdowych z obsadą międzynarodową dał nam trzy klasy sportowe drugie. To też ewenement, jeśli chodzi o te klasy na terenie województwa podlaskiego. Chluba tym większa, że w polu pokonanych znaleźli się Niemcy, Słowacy, Węgrzy, Czesi, nie mówiąc o czołówce polskiej - wymienia właściciel stadniny.

- Nasze sukcesy są na miarę Europy. I jako sportowcy, cieszymy się z pływaków, bilardzistów, bokserów. Ale należy także cieszyć się z jeźdźców.