Kolejne "Rozmowy o…" w Centrum Promocji Regionu "Czerlonka" odbyły się przy wypełnionej sali. Tym razem na spotkanie z mieszkańcami Hajnówki przybyli pracownicy białostockiego Oddziału IPN - Cezary Kuklo, szef Oddziału, Tomasz Danilecki i Marcin Zwolski. Dwaj ostatni są autorami wydanej niedawno książki "Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku Podlaskim ( (1944-1956)" i ten temat był przedmiotem dwugodzinnej dyskusji.
- Temat ten jest wciąż żywy, wciąż tkwi w ludziach i nie zostały te sprawy dotąd wypowiedziane otwarcie i głośno - mówił Tomasz Danilecki.
Między wiernością Polsce a ZSRR
Powojenna sytuacja powiatu bielskiego była bardzo skomplikowana. Trwał tu bowiem silny spór narodowościowo - polityczny, nierzadko pomiędzy najbliższymi sąsiadami. Znaczny odsetek społeczeństwa pamiętał niedawne wywózki na Syberie i represje władz sowieckich, i ludziom tym trudno było pogodzić się z nową sytuacją polityczną Polski. Nie można ukrywać tu także faktu, że dwie żyjące obok siebie narodowości popierały dwie skrajne koncepcje powojennej rzeczywistości. Z czasem ta postawa ulegała zmianie, jednak dla nikogo tajemnicą nie jest, że w latach czterdziestych białoruskie wsie nie tylko nie popierały, ale nawet pomagały w zwalczaniu partyzantki niepodległościowej. Powiat bielski zatem był areną walk nie tylko tych w polu i z bronią w ręku, ale i natężonej pracy Urzędu Bezpieczeństwa.
Z analfabety porucznik
Funkcjonariusze UB w Bielsku Podlaskim nie startowali od zera, bo Smiersz (kontrwywiad wojskowy działający w ZSRR w latach 1943-1946) przekazał im agenturę działającą na tym terenie. Było to kilkunastu współpracowników, którzy byli sprawdzeni przez Rosjan.
Patrząc na biogramy zamieszczone w książce widzimy, że pracownikami UB byli wówczas w wiekszości ludzie z bardzo słabym wykształceniem - często jedynie po 2-3 klasach sowieckiej szkoły. Ubecy wywodzili się z bardzo biednych, często wielodzietnych rodzin. Widać też wyraźnie, że większość z nich miała wcześniej styczność z komunizmem. Często też mieli na swoim koncie przestępstwa, zabójstwa a także współpracę z Niemcami w czasie okupacji. To przekładało się na sposób i zaangażowanie ich w pracy, jak "ofiarnie" przesłuchiwali i jak traktowali aresztowanych.
Najgorszy Urząd
Jako że pracownicy UB rekrutowali się z najmniej wykształconych grup społecznych, metody ich pracy były jak najbardziej na tym niskim poziomie. Nie umiejąc prowadzić działań w sposób przemyślany i inteligentny, nadrabiali te braki brutalnością. O tych "wybitnych" predyspozycjach bielskich ubeków pisali często sami zwierzchnicy z Warszawy czy Białegostoku.
- Przebadaliśmy raporty przełożonych i znaleźliśmy tam wiele dokumentów mówiącym o tym, że praworządność w bielskim UB była szczególnie często łamana - opowiadał Tomasz Danilecki.
W bielskim UB stracił życie zakatowany podczas przesłuchania mieszkaniec Hajnówki, Józef Niechoda. "Aby uciszyć krzyki Niechody, owinął jego głowę marynarką i trzymał go na krześle, a Trochimczyk bił ofiarę drewnianym kijem po gołych piętach, pośladkach i całym ciele. Żyto dodatkowo okładał go gumowa pałką po plecach".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?