Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bieg na orientację (wideo)

Piotr Czaban
Liczymy na wygraną - mówi Wojtek (pierwszy z lewej)
Liczymy na wygraną - mówi Wojtek (pierwszy z lewej) Fot. Piotr Czaban
Bierzemy udział w tych zawodach dla przyjemności - mówią Magda i Anią. Kilkudziesięciu uczniów wasilkowskiego gimnazjum stanęło na stracie biegu na orientację w Świętej Wodzie.

- Każdy bierze mapę, na której musi wpisać swoje imię i nazwisko oraz nazwę drużyny - tłumaczy młodzieży Sylwester Woś, nauczyciel geografii z Gimnazjum im. Księdza Wacława Rabczyńskiego w Wasilkowie.
Około pięćdziesięciu młodych zapaleńców spotkało się o poranku w Świętej Wodzie, żeby wziąć udział w biegu na orientację.
- Trzeba w trakcie weekendu coś robić - tłumaczy swoją obecność na zawodach jeden z uczniów. - Ze wstaniem nie miałem problemu.
Podobnie jak nauczyciele, którzy zorganizowali bieg.
- Robimy to już po raz drugi - mówi Wojciech Poznański, biolog. - Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze, bo w tamtym roku była bardzo fajna. Chociaż dzisiaj trochę chmur się nazbierało, ale słońce powoli się przez nie przebija.
W deszczu mało komu chciałoby się biegać po okolicznych lasach. Chociaż niektórzy byli i na taką ewentualność przygotowani.

Bieg i łamigłówki

Uczniowie tworzyli dwu lub trzyosobowe drużyny.
- Mają za zadanie przebiec pewną trasę, którą muszą pokonać w określonym czasie, to jest około dwóch godzin - wyjaśnia zasady zawodów Poznański. - Oczywiście drużyna, która przebiegnie tę trasę najszybciej, wygrywa.
Jednak nie tylko czas biegu decyduje o zwycięstwie.
- Są też inne trudności. To zadania, które po drodze trzeba wykonać. Trzeba zebrać też literki, które ułożą się w hasło - mówi nauczyciel biologii.
Wykonanie takich zadań wymaga od uczniów różnych umiejętności.
- Po pierwsze muszą orientować się w terenie - uważa Poznański.
Żeby nie zabłądzić w lesie, zawodnikom przyda się kompas. Kto nie zabrał go ze sobą, musi “wspomagać" się słońcem, o ile te wyjdzie zza chmur.
- Uczymy się kontaktu z mapą i współpracy - twierdzą Magda i Ania.
Na tak długą wędrówkę po lesie niektórzy przygotowali prowiant, ale nie wszyscy. Paweł liczy, że koledzy z jego drużyny podzielą się z nim posiłkiem.
- W razie czego będziemy ganiać króliki - śmieje się chłopak.
Wojtek od dawna przygotowywał się do tych zawodów: - Brałem kilka razy udział w Rajdzie Łosia. Myślę, że dzisiaj uda się wygrać. Będziemy na skróty ścinać sobie trasę. Można tak robić. Ważne, żeby dotrzeć do punktu z zadaniem - mówi uczeń.
Im bliżej startu, tym większe skupienie gimnazjalistów i coraz mniejsza ochota do żartów.
- Klasy pierwsze wystartują jako pierwsze - ogłasza nauczyciel Woś. W odpowiedzi słyszy smutne westchnięcie najmłodszych biegaczy.
Po dokładnym ustaleniu zasad, drużyny wyruszają na trasę (jedna po drugiej z dwuminutowym opóźnieniem).

Pouczająca zabawa

Na pomysł zorganizowania zawodów wpadł geograf Woś: - Sam kiedyś startowałem w takich biegach, no i spróbowałem zrobić coś podobnego dla uczniów - opowiada. - Nie spodziewałem się, że wiosną podczas pierwszego biegu będzie taka wysoka frekwencja.
Jak mówi, ideą organizowania takich zawodów była głównie zabawa.
- Nie obiecywaliśmy żadnych nagród. Mieliśmy zagwarantowane tylko dyplomy - mówi Woś. - Teraz możliwe, że każdy z uczestników biegu otrzyma jakąś niespodziankę.
Taką na pewno było też wspólne ognisko. Po nim jeszcze dla najwytrwalszych organizatorzy przygotowali tak zwany bonusowy bieg.
- Ukryliśmy jeszcze pięć czekolad. Chętni do wzięcia udziału w tym biegu dostają mapę z informacjami, dzięki którym mogą odnaleźć drogę do słodyczy - wyjaśnia Woś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny