Pani Jolanta przeszła w życiu wiele. Ciężko chorowała, a z mężem układało jej się fatalnie. Skutek jest taki, że się rozwiedli. Najstarszy syn został z ojcem, a czwórka pozostałych dzieci - z matką.
Kilka lat temu Malisowie dostali mieszkanie komunalne przy ul. Młynarskiej. Dwa pokoje z przechodnią kuchnią, ogrzewane piecem. Ale z sąsiadami nie układało im się najlepiej. Do Zakładu Usług Mieszkaniowych co pewien czas docierały pisma od mieszkańców domu ze skargami na Malisów: że hałasują, bałaganią na klatce schodowej, nie dbają o higienę, skutkiem czego cierpią wszyscy lokatorzy.
W mieszkaniu Malisów bardzo często interweniowała policja. Powodem były awantury. Pani Jolanta winą za wszystko obciąża męża, który zbyt ochoczo sięgał do kieliszka.
Czeka ich gehenna
Aż w końcu miasto wniosło do sądu o wyeksmitowanie niechcianych lokatorów. Wyrok zapadł: eksmisja. Nie byłoby to tragedią. Ale kiedy pani Jolanta pojechała z dziećmi zobaczyć lokal socjalny, jaki miasto im przyznało, omal nie zemdlała.
Chodzi o budynek przy ul. Wyspiańskiego 29, gdzie mieszczą się lokale socjalne o najniższym standardzie: brud i bałagan na korytarzach, porysowane ściany, gdzieniegdzie zamiast drzwi - deski zasłaniające wejście. Ale najgorsze, że w 24-metrowym pokoiku, jaki dostała cała rodzina, nie ma wody ani ubikacji.
Na całe piętro, z dziewięcioma lokalami - są dwa zlewy. Ubikacja znajduje się w piwnicach budynku. Kiedy próbowaliśmy tam wejść - musieliśmy się wycofać z powodu fetoru. Na domiar złego lokal na tym samym piętrze miasto przyznało mężowi pani Jolanty. Kobieta boi się więc, że awantury dalej będą.
- Władze miasta nie mają litości. Nie chodzi o mnie, ale o dzieci - płacze pani Jolanta, która ma pod opieką troje nieletnich dzieci oraz córkę spodziewającą dziecka.
Skargi od lat
Dlaczego miasto nie ma litości? - pytamy wiceprezydenta Jacka Milewskiego. - Mogę uchodzić za tego złego urzędnika, ale w sytuacji pani Malis nie mamy innego wyjścia - odpowiada.
- Ona już raz dostała szansę od gminy, kiedy po skargach od współlokatorów została wyeksmitowana do porządnego mieszkania komunalnego. Ale nic to nie pomogło. W nowym miejscu też były skargi i to przez kilka lat. To pokazuje, że trzeba ich izolować - dodaje wiceprezydent.
Teczkę ze skargami na Malisów pokazuje nam szef ZUM Roman Borowiecki. Jest tego sporo. - Nawet po wyroku eksmisyjnym sąsiedzi pisali skargi - podkreśla.
Dlaczego jednak Malisowie zostaną wyeksmitowani do tak skandalicznych warunków? - Wszystko jest zgodne z przepisami: czyli pięć metrów kwadratowych na osobę, woda na korytarzu, wspólne ubikacje - mówi Borowiecki. - A że sami lokatorzy nie dbają tam o higienę, to już inny problem.
Sytuacja niepoprawna
Czy miasto nie może jednak wziąć pod uwagę sytuacji rodzinnej Malisów: niewinnych dzieci, powodów awantur itp.? - Wszystkie te argumenty pani Malis mogła podnosić w sądzie, to być może zapadłby wyrok eksmisyjny tylko na część rodziny, by reszta mogła żyć w spokoju - mówi Milewski. - Ale wyrok zapadł na całą rodzinę.
Milewski podkreśla, że gdyby Malisowie po raz pierwszy podpadli sąsiadom, to nie byłoby problemu. - Wtedy dalibyśmy im lokal o lepszym standardzie, właśnie z uwagi na dobro dzieci. Ale widać, że ich sytuacja jest niepoprawna - dodaje.
Eksmisja Malisów zaplanowana jest na 18 września. - Mogę tylko zapewnić, że wymalujemy im pokój i damy samochód oraz dwóch ludzi do przeprowadzki - obiecuje Borowiecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?