- Uważam, że to pomysł niemądry, nietrafiony, jednym pociągnięciem pióra likwidujący zawód nauczyciela-bibliotekarza - mówi Helena Gumieniak, bibliotekarka z Zespołu Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego w Białymstoku. - Ważna jest też sprawa bezpieczeństwa. Po wejściu w życie tego rozwiązania, każdy mógłby wejść do szkoły.
Pomysł przekształcenia bibliotek szkolnych w placówki publiczne wzbudził emocje. Takie rozwiązanie pojawiło się w projekcie ustawy, która ma poprawić warunki usług, wykonywanych przez samorządy. Pracuje nad nim Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji. Konsultacje w tej sprawie kończą się w tym tygodniu.
Pracownicy bibliotek szkolnych nie godzą się na takie rozwiązanie. Między innymi dlatego, że po wejściu w życie zmian nie byliby już zatrudniani na podstawie karty nauczyciela.
- Stracilibyśmy na tym - przyznaje Helena Gumieniak. - Urzędnik jednym ruchem spowoduje, że nie będą mieli pracy. Po 26 latach musiałabym zaczynać praktycznie od zera.
Bibliotekarzy bierze w obronę Związek Nauczycielstwa Polskiego. - Jesteśmy zdecydowanie przeciwni takim rozwiązaniom - stwierdza Maria Mieszalska-Doroszkiewicz, prezes białostockiego oddziału ZNP. - Nie widzimy możliwości, żeby biblioteki publiczne były w szkołach. Według nas jest to po prostu niewłaściwe.
Zdaniem środowisk nauczycielskich biblioteki szkolne i publiczne mają różne zadania. A na zmianach ucierpią przede wszystkim dzieci, które teraz w szkołach mają łatwy dostęp do literatury.
- Nie wyobrażam sobie, że dorośli spoza szkoły w czasie zajęć będą chodzić po korytarzach - podkreśla Maria Mieszalska-Doroszkiewicz. - I czy to znaczy, że szkoła będzie otwarta do godziny 21?
Wątpliwości jest sporo, ale ministerstwo uspokaja, że żadne ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Urzędnicy podkreślają, że zaproponowane zmiany mają po prostu rozszerzyć zakres działalności bibliotek szkolnych. - Zmiana statusu biblioteki na publiczną, bądź odwrotnie, pozwoli świadczyć usługi nie tylko dla uczniów, ale szerzej dla lokalnej społeczności - stwierdza Artur Koziołek, rzecznik MAC. - Takie rozwiązanie może być szczególnie istotne na terenach wiejskich, gdzie szkoła i biblioteka może pełnić większą rolę.
Koziołek dodaje, że ministerstwo nie zamierza narzucać żadnych rozwiązań. Chce tylko stworzyć możliwość, z której samorządy dowolnie będą mogły skorzystać.
Miasto na razie nie zajmuje żadnego stanowiska. - Czekamy na ustawę - kwituje krótko Lucja Orzechowska, zastępca dyrektora departamentu edukacji w białostockim magistracie.
Urzędnicy miejscy mają zamiar działać dopiero wtedy, gdy nowe rozwiązania wejdą w życie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?