Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok - Wasilków. Kiedyś trasę pokonywało się pociągiem.

Alicja Zielińska
Z lewej: 1914 rok.  Szarwark w Wasilkowie. Młodzi chłopcy naprawiają drogę prowadzącą do stacji kolejowej. Mój ojciec Edward siedzi na dole, drugi z lewej strony. Z prawej: A tu moment oddania do użytku mostka w 1914 roku. Mój dziadek Jan Kruszewski był członkiem rady miasta Wasilkowa i razem z innymi radnymi uczestniczył w tej uroczystości.
Z lewej: 1914 rok. Szarwark w Wasilkowie. Młodzi chłopcy naprawiają drogę prowadzącą do stacji kolejowej. Mój ojciec Edward siedzi na dole, drugi z lewej strony. Z prawej: A tu moment oddania do użytku mostka w 1914 roku. Mój dziadek Jan Kruszewski był członkiem rady miasta Wasilkowa i razem z innymi radnymi uczestniczył w tej uroczystości.
Z Wasilkowa do Białegostoku dziś wszyscy dojeżdżają autobusami lub swoimi samochodami. Przez wiele lat jednak głównym środkiem transportu były pociągi.

Przebiegające na tej trasie tory stanowiły część kolei warszawsko-petersburskiej. Droga do stacji była błotnista i mieszkańcy stale musieli ją poprawiać. W tych robotach uczestniczył mój ojciec - wspomina Jerzy Kruszewski i pokazuje zdjęcia z 1914 roku.

Kolej warszawsko-petersburska została uruchomiona w 1862 roku jako pierwsza linia łącząca carską Rosję z Królestwem. Nie była tak popularna jak wiedeńska, ponieważ miała znikome znaczenie dla kraju, natomiast duże, głównie strategiczne dla zaborcy. Ale oczywiście Wasilków bardzo skorzystał z jej powstania, bo najpierw ludzie mieli pracę przy budowie, a potem możliwość dojazdu do Białegostoku.
Dużą rolę odegrał Sergiusz Sazan, poseł carski, późniejszy minister spraw zagranicznych Rosji, który posiadał majątek Jurowce w pobliżu Wasilkowa. Za jego to staraniem - pisze Jerzy Kruszewski w kronice rodzinnej - przejeżdżające obok miasteczka pociągi zaczęły się tu zatrzymywać cztery razy dziennie.

Wszyscy do szarwarku

Tor kolejowy znajdował się około 2,5 km na zachód od Wasilkowa. Droga do stacji (dzisiaj to ulica Jurowiecka) była błotnista, ludzie musieli ją stale naprawiać, odrabiając przymusowe świadczenie, tzw. szarwark. Najczęściej do tych robót chodzili młodzi chłopcy. Mój ojciec Edward również w nich uczestniczył. Były to czasy zaboru carskiego i nikt nie mógł odmówić. Na zdjęciu widać, że nadzorca odnotowuje pilnie, co zostało zrobione - pokazuje pan Jerzy.

W 1914 roku został oddany do użytku most. Właściwie był to przepust wody z bagiennych torfowisk do rzeki Supraśl. Wydarzenie miało duże znaczenie dla mieszkańców, uczestniczyli w nim członkowie rady miasteczka Wasilków, wśród nich mój dziadek Jan Kruszewski. O wadze uroczystości przekazania drogi, prowadzącej do stacji kolejowej świadczy też odświętny wygląd radnych, z laseczkami i kwiatami.
Bilet z Wasilkowa do Białegostoku kosztował wówczas 13 kopiejek.

Koleją na front

Podczas I wojny światowej dziadek Jan Kruszewski w 1915 roku został przymusowo wcielony do armii carskiej i właśnie koleją warszawsko-petersburską pojechał do Grodna. Walczył na froncie rosyjskim z Niemcami. Zawędrował do Baranowicz i Tarnopola. Z wojny wrócił dopiero w 1918 roku, kiedy Rosja podpisała w Brześciu traktat pokojowy z Niemcami. Po dziadku została szabla z 1914 roku oraz zamek od karabinu zabrany, żeby okupant nie skorzystał z pozostawionej broni.

Taki sam los spotkał też drugiego mojego dziadka, Władysława Kozerskiego. Będąc w randze podoficera dostaje powołanie do armii kozackiej w Łomży i wysłany z całą rodziną na front ukraiński. Stacjonował pod Kijowem, a jego żonę, czyli babcię Walerię z dwiema małymi córkami odesłano do majątku Spirernkowa w Tombowie. To był dowódca dziadka, babcia w jego dworze była gospodynią. Życie dziadka Kozerskiego tak się pogmatwało, że po wojnie został w Moskwie. Natomiast babcia Waleria po wielu tarapatach wróciła z córkami do domu. Na stacji kolejowej w Białymstoku, co za ironia, jeszcze spotkała się z Niemcami.

Niewiele lat minęło i znowu wojna. Za okupacji sowieckiej w naszym domu był zakwaterowany jeden z oficerów oddziałów kawalerii rosyjskiej, które wkroczyły 22 września 1939 roku do Wasilkowa. Mama musiała mu gotować i usługiwać.

Pozostały wspomnienia

Przez pierwsze lata po wojnie kolej dla mieszkańców Wasilkowa stanowiła główne połączenie z Białymstokiem. Codziennie ulicami Jurowiecką, Jakimy ze wsi Jurowce i Sochonie wędrowała młodzież i dorośli, aby dostać się do szkół i pracy. Ja również w latach 1948 - 53 dojeżdżałem pociągiem do Białegostoku, najpierw do klasy siódmej Szkoły Podstawowej nr 15 przy ul. Lipowej, później do Liceum Administracyjno-Handlowego przy ul. Warszawskiej.

Z czasem pojawiły się autobusy i znaczenie kolei spadło. Będąc na emeryturze często przechadzam się ul. Jurowiecką, do mostu na rzece Czarnej, dawniej Sokołdce lub do stacji kolejowej. Inaczej tu wszystko wygląda, jest chodnik z płytek i ulica wyasfaltowana. A ja z rozrzewnieniem wspominam moje lata młodości, kiedy z kolegami biegaliśmy boso po ulicy, kąpaliśmy się na "Rymanowie", graliśmy w piłkę na "Poddębach", łowiliśmy ryby w Supraśli i Czarnej. Droga przechodziła pośród łanów zbóż i ukwieconych łąk. Obecnie ulica za mostem jest zabudowana. Szkoda tylko, że niektóre łąki porastają chwastami, zaś na poboczu torfowiska spotyka się wyrzucone śmieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny