Białystok > Szef Utopii zmienia ochroniarzy i zaprasza cudzoziemców do lokalu

Takie incydenty już się nie powtórzą. To był tylko jednostkowy przypadek. Chcemy zatrzeć złe wrażenie - zapewnia Wojciech Grodzki, menedżer klubu. Przypomnijmy sprawę. Tydzień temu opisaliśmy historię Sary. Dziewczyna studiuje w Białymstoku medycynę. Pochodzi ze Szwecji, ale ma czarną skórę. Opowiedziała nam o przejawach rasizmu, z którymi ona oraz jej znajomi spotkali się w Białymstoku. Do jednego z nich doszło w Utopii. Na początku października, zaraz po rozpoczęciu nowego roku akademickiego, Sara poszła tam na "wieczorek" zapoznawczy studentów obcokrajowców. Była z nią koleżanka. Też Szwedka. Ale o azjatyckich rysach, bo jej rodzice pochodzą z Korei. - Jeden z bramkarzy powiedział: "No yellow people" - opowiadała nam Sara. Dziewczyny wyszły. Bały się, że na słowach się nie skończy. Kiedy wsiadały do samochodu, jakiś ogolony na łyso mężczyzna otworzył jeszcze drzwi i krzyknął: "Pamiętaj, white power" i "fuck niggers". Wtedy właściciel klubu zapewniał, że nic nie wiedział o zdarzeniu. - Muszę to wyjaśnić. Może to któryś z ich kolegów? Wyciągnę konsekwencje - zadeklarował Marcin Sak, właściciel Utopii. Słowa dotrzymał. Do naszej redakcji przyszedł menedżer klubu. - Cała ochrona została wymieniona. Okazało się, że te słowa wypowiedział znajomy jednego z porządkowych. To było po jakimś meczu Jagiellonii. Byli tam różni ludzie - powiedział. Zadeklarował, że klubowi zależy na dobrej opinii. W ramach przeprosin zadeklarował, że Utopia zorganizuje dla studentów obcokrajowców specjalną imprezę. Jeżeli będzie taka potrzeba, będzie ona zamknięta. - Będą tam różne promocje, zniżki. Zapraszamy wszystkich - namawiał menedżer.