Zapisałam dziecko do trzech przedszkoli samorządowych i trzymam kciuki, żeby się dostało - mówi Julia Bielawiec, mama 3-letniej Ani. Ma powody do zmartwienia, bo nie wszystkie dzieci zostaną przyjęte.
Wczoraj białostoccy urzędnicy podsumowali rekrutację. Ta podstawowa zakończyła się 31 marca. 15 kwietnia zostaną wywieszone listy z nazwiskami przyjętych dzieci.
Ale już teraz wiadomo, że będzie problem. Ze wstępnych danych wynika, że dla 139 najmłodszych dzieci zabraknie miejsc. Wcześniej prezydent szacował, że problem może dotyczyć nawet 400 trzylatków. Uznał tak na podstawie zeszłorocznej rekrutacji. Tyle że w tym roku do publicznych przedszkoli rodzice zapisali aż o 206 dzieci mniej.
- Albo zdecydowali, że pozostawią pociechy w domu, albo wybrali placówki niepubliczne - mówi Adam Poliński, wiceprezydent Białegostoku.
Wiadomo, że teraz ruszy uzupełniająca rekrutacja do przedszkoli. Potrwa do końca sierpnia. Wtedy będzie wiadomo, ile miejsc w przedszkolach faktycznie zabraknie.
Rozwiązaniem problemu miałoby być podpisanie umów przez miasto z przedszkolami prywatnymi. Dostałyby pieniądze z budżetu, a w zamian przyjęłyby dzieci na takich samych warunkach jak placówki samorządowe. Tyle że PiS zażądał przeprowadzenia konkursu. Radna Agnieszka Rzeszewska twierdzi, że tego wymaga prawo. Z drugiej strony to oznacza przedłużenie procedur.
- Szkoda, że wdarła się w to polityka. Liczyłam na to, że będzie możliwość posłania dzieci do prywatnych placówek - mówi Julia Bielawiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
