Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Radni jeszcze raz zajęli się podwyżkami cen biletów komunikacji miejskiej. Drożej zapłacimy od 1 marca

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Radni po raz drugi zajęli się uchwałą o podwyżkach cen biletów na sesji nadzwyczajnej.
Radni po raz drugi zajęli się uchwałą o podwyżkach cen biletów na sesji nadzwyczajnej. Piotr Sawczuk
Teraz już prokuratura i wojewoda nie powinni mieć wątpliwości. Radni zmienili grudniową uchwałę o podwyżkach cen biletów komunikacji miejskiej. Dopisali do niej słowo "maksymalne", bo według wspomnianych instytucji rada miasta ma prawo wskazywać wyłącznie maksymalne ceny biletów, a ostateczną cenę ustala prezydent miasta.

Nieudolne działania prezydenta i radnych KO absorbują czas i marnotrawią pieniądze - grzmiał przewodniczący PiS w radzie miasta Henryk Dębowski.

Na piątkowej (24 stycznia) nadzwyczajnej sesji radni poprawili grudniową uchwałę o podwyżkach cen biletów komunikacji miejskiej. Zasadniczą zmianą było dodanie do tytułu uchwały słowa "maksymalne". Jak bowiem stwierdziła najpierw prokuratura regionalna, a później wojewoda, radni mają prawo wskazywać wyłącznie maksymalne ceny biletów, a ostateczną cenę ustala prezydent miasta. W grudniu rada miasta wskazała jednak konkretne ceny biletów, a nie maksymalne.

- Na ostatniej sesji (15 stycznia - przyp. red.) wiceprezydent Zbigniew Nikitorowicz szydził z prokuratury, a teraz rakiem wycofujecie się ze swoich słów - stwierdził z mównicy Henryk Dębowski.

Czytaj też: Podwyżka cen biletów BKM w Białymstoku pod lupą prokuratury. Śledczy chce unieważnienia uchwały o podwyżce

Na co Zbigniew Nikitorowicz krzyknął, że nie szydził, ale chwalił prokuratora. A chodzi o prokuratora Marcina Faszczę, którego wiceprezydent nazwał prokuratorem "dobrej zmiany" i stwierdził, że w ostatnich latach zrobił on zawrotną karierę.

Zaraz po tym jak sprawą zainteresowała się prokuratura, postępowanie nadzorcze wszczął wojewoda. Żeby nie kłócić się w sądzie o jedno słowo, przewodniczący rady miasta Łukasz Prokorym z KO zwołał nadzwyczajną sesję.

Henryk Dębowski stwierdził, że Prokorym jako prawnik powinien wyłapać błąd i zwrócić uwagę prezydentowi, że w uchwale nie ma słowa "maksymalny". Według Dębowskiego to pokazuje, że radni KO nie czytają i nie analizują projektów uchwał proponowanych przez prezydenta, a tylko bezrefleksyjnie podnoszą ręce.

- Twierdziliście, że nasze uchwały przygotowywane są na kolanie. Pozwólcie, że tego nie skomentuję. My, gdy mieliśmy większość przyjęliśmy uchwałę (ze stycznia 2018 roku - przyp. red.) ze słowem "maksymalne" - zauważył Dębowski.

Łukasz Prokorym odnosząc się do słów przedmówcy stwierdził, że w jego opinii uchwała nie musi mieć słowa "maksymalny". Już dzień wcześniej mówił na naszych łamach, że są samorządy w Polsce przyjmują uchwały z tym słowem lub bez niego. - Rada miasta wygrała w sądach z wojewodą po jego rozstrzygnięciach już sześć razy. Jest więc sześć do zera. Czy to oznacza, że wojewoda nie czyta tego, co pisze? - pytał retorycznie.

Czytaj też: Białostocka Komunikacja Miejska. Wojewoda chce wstrzymać podwyżki cen biletów. Bo rada miasta przekroczyła uprawnienia. Czy się uda?

Odniósł się do jeszcze jednego zarzutu skierowanego przez Dębowskiego - że radni nie dostali pisma, które w zeszłym tygodniu prokuratura regionalna wysłała do biura rady miasta. - Pismo zostało wysłane w trybie kodeksu postępowania administracyjnego oraz ustawy o postępowaniu administracyjnym. Nie było to więc pismo, które powinno być przekazane wszystkim radnym - tłumaczył.

Po wyjaśnieniu, dlaczego radni mieli głosować nad usunięciem ustępu uchwały, który nie istniał w pierwotnym projekcie (jak stwierdził dyrektor BKM Bogusław Prokop, zawinił system drukujący uchwały) radni przystąpili do głosowania. Za było czternastu radnych KO i radny niezależny Maciej Biernacki, a przeciw jedenastu radnych PiS. Uchwała więc przeszła.

Władze mają nadzieję, że już teraz ani prokuratura, ani wojewoda nie będą mieli podstaw do żądania unieważnienia uchwały. Podwyżki wchodzą w życie od 1 marca. Za jednorazowy w pierwszej strefie zapłacimy 4 zł (elektroniczny będzie kosztował 3 zł). KO na wniosek prezydenta zlikwidowało też, wprowadzone w poprzedniej kadencji przez PiS, 20-minutówki za 2 zł. Zamiast nich będą do kupienia bilety 30-minutowe za 3,6 zł. Za 60-minutówkę zapłacimy zaś 5 zł, a za bilet 24-godzinny - 12 zł. Wzrosną też ceny biletów okresowych. Miesięczny będzie kosztował 100 zł, a 30-dniowy - 110 zł. Za trzymiesięczny zapłacimy zaś 280 zł. Wszystkie podane wyżej ceny dotyczą biletów normalnych. Ulgowe będą kosztowały o połowę mniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny