Nasz regulamin nie nadąża. Jest mi smutno i bardzo żal - mówił radny Polski 2050, gdy okazało się, że nie jest możliwe przeprowadzenie reasumpcji dwóch głosowań, w których nie mógł wziąć udziału z powodów technicznych (poniedziałkowa sesja rady miasta była ostatnią, która odbywała się w trybie hybrydowym - od marca będą prowadzone już tylko tak jak przed pandemią: stacjonarnie).
Chodzi o projekty uchwał obywatelskich mieszkańców odnośnie cofnięcia grudniowej decyzji radnych o połączeniu siedmiu przedszkoli w trzy zespoły. I tak przedszkole nr 25 razem z przedszkolem 52 miały być zespołem nr 4. Z kolei przedszkola nr 32 i 64 mają być zespołem nr 2, a trzy placówki: nr 28, 29 i 44 - zespołem nr 3. Pierwotnie planowano, by dotyczyło to jeszcze dwóch placówek. Jednak w sprawie jednej z nich interpelację do prezydenta napisał przewodniczący rady miasta Łukasz Prokorym.
Fuzję placówek urzędnicy tłumaczyli potrzebą szukania oszczędności w oświacie, które miały wynieść w tym przypadku milion złotych. I zapewniali, że w edukacji nic się nie zmieni, poza likwidacją jednego etatu dyrektorskiego. Nie przekonało to rodziców, którzy podnosili, że powstanie molochów nie służy edukacji ich pociech. Martwili się też o ich bezpieczeństwo. Obawy mieli także pracownicy placówek i pod koniec stycznia przystąpili – razem z rodzicami – do zbierania podpisów pod inicjatywami uchwałodawczymi, w których domagają się powrotu samodzielności przedszkoli. Pod każdym z nich musiało być co najmniej 300 podpisów białostoczan.
Po weryfikacji od strony formalno-prawnej przez biuro rady miasta okazało się, ze w przypadku dwóch projektów uchwał nie ma odpowiedniej liczby podpisów. Ponadto podpisywały się po nimi osoby mieszkające w podbiałostockich miejscowościach.
- W przypadku Zespołu Przedszkolnego nr 2 stwierdzono, że dołączona pierwsza karta listy podpisów jest skanem a nie oryginałem dokumentu, a na żadnej z pozostałych 14 kart tego wykazu nie umieszczono nazwy Komitetu i tytułu projektu uchwały, której mieszkaniec udziela poparcia – brzmiało uzasadnieniu projektu uchwały przygotowanej przez przewodniczącego rady miasta, w której rekomendował radnym odrzucenie rozpatrywania projektów obywatelskich.
Na początku poniedziałkowej sesji Łukasz Prokorym poinformował radnych, że inicjatorzy powyższej uchwały uzupełnili braki, ale skierował ją w nowym kształcie do opinii związkom zawodowym. To oznaczą, że najwcześniej stanie na marcowej sesji.
- To nierówne traktowanie projektów - mówiła radna Agnieszka Rzeszewska zwracając na tryb procedowania uchwał przez przewodniczącego, który przegłosowaną na wniosek prezydenta uchwałę o bezpłatnych przejazdach dla uchodźców z Ukrainy nie odesłał związkom zawodowym do opiniowana.
Chwilę później tak odpowiadała na stwierdzenia wiceprezydenta Rafała Rudnickiego:
- Nie jesteśmy przeciwni bezpłatnym przejazdom, bo cały klub za nimi głosował. Pokazujemy jednak na nierówne postępowanie w podobnych sprawach - tłumaczyła radna.
W głosowaniu 14 radnych było za odrzuceniem rozpatrywania tej uchwały, przeciwnego zdania było 13 radnych (klub PiS i jeden radny Polski 2050). Podobnym wynikiem zakończyło się głosowanie nad odrzuceniem uchwały obywatelskiej odnośnie Zespołu nr 3. Gdy przewodniczący przeszedł do kolejnego projektu odnośnie Zespołu nr 4, o powtórzenie reasumpcji dwóch poprzednich głosowań zwrócił się Maciej Biernacki.
- Miałem kłopoty techniczne z tabletem. Musiałem resetować sprzęt. Trochę to trwało, ale nie zdążyłem oddać głosu. Dlatego w wynikach odnotowano, że nie głosowałem. A byłem przeciw - mówił radny.
Okazało się, że powtórzenie głosowania nie jest możliwe. Zgodnie z regulaminem rady miasta może nastąpić wtedy, gdy wniosek został zgłoszony na tej samej sesji i to jeszcze przed rozpoczęciem procedowania kolejnego punktu porządku obrad.
- Ten pierwszy warunek został spełniony, ale drugi już nie - uzasadniał radca prawny Marek Kozłowski.
- W takim wypadku należy rozumieć, że wszelkie awarie sprzętu mogą wpływać na wyniki naszych głosowań - mówił rozżalony Maciej Biernacki. Wspierali go pozostali radni opozycyjny.
Przewodniczący rady pozostał nieugięty. Wsparł go radny radny Marek Tyszkiewicz.
- Niektórzy radni zachowują się tak, jakby była to pierwsza sesja zdalna, a nie, mam nadzieję, ostatnia - mówił radny KO.
Dodał, że wypowiedź radnego Biernackiego, jest całkowicie zgodna z jego niepokojami dotyczącymi elektronicznego sposobu zbierania podpisów po inicjatywą obywatelską (chwilę wcześniej przegłosowali go radni).
Ostatecznie projekt uchwały odmawiający rozpatrzenia inicjatywy mieszkańców odnośnie Zespołu nr 4 nie zyskał poparcia rady miasta. Za, tak jak w przypadku dwóch poprzednich, było 14 radnych KO, przeciw także 14 (12 z PiS i dwóch z Polski 2050). Od strony formalnej nie daje to widoków na jego procedowanie, bo podpisało się mniej niż 300 białostoczan.
Większe nadzieje pracownicy i rodzice mogą wiązać z drugim projektem obywatelskim, który został zgłoszony w sprawie tego samego zespołu. Został on skierowany przez przewodniczącego do uzupełnienia i podobniej jak ten na temat, którego mają wypowiedzieć się związki zawodowe, trafi na marcową sesje rady miasta.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?