Na ostatniej rozprawie 7 maja dokończono oględziny nagrania z kamery nasobnej oskarżonego o przekroczenie uprawnień funkcjonariusza. Zarejestrowała całą interwencję oraz to, co działo się potem na miejscu zdarzenia: w tym rozmowy oskarżonego z innymi policjantami i przełożonymi.
- To wszystko był impuls - tłumaczył oskarżony funkcjonariuszom. Ci uspokajali wyraźnie poruszonego całą sytuacją kolegę. Słysząc jego relację, twierdzili, że wszystko jest w porządku. Po analizie nagrań z kamery nasobnej, prokuratura uznała jednak inaczej. Podstawą oskarżenia była Ustawa o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej. Funkcjonariusz miał prawo strzelać, ale do osoby formalnie zatrzymanej. Powinien poinformować 37-latka, że został zatrzymany i na jakiej podstawie. Tego nie zrobił zdaniem śledczych. Oskarżony nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu kara do 5 lat więzienia i wydalenie ze służby.
Chodzi o wydarzenie 11 listopada 2019 r. Oskarżony funkcjonariusz białostockiej drogówki wraz z partnerem pełnili zmotoryzowany patrol. Na ul. Sopoćki zatrzymali do kontroli kierowcę renault, który przekroczył dozwoloną prędkość jadąc 75 km/h. Badanie wykazało, że jest trzeźwy. Po sprawdzeniu jego danych w policyjnych systemach wyszło na jaw, że jest poszukiwany. Miał do odbycia zaległy wyrok 6 miesięcy więzienia za narkotyki. Nie stawił się jednak w wyznaczonym terminie.
Policjant polecił 37-latkowi, by opuścił swój pojazd i wsiadł do radiowozu. Kierowca odmówił. Szarpiąc się wyrwał policjantowi. Zaczął uciekać w kierunku ogródków działkowych. Policjanci ruszyli w pościg. Oskarżony dobył broń, krzyknął "stój, bo strzelam!". Oddał strzał ostrzegawczy w górę. Uciekinier nie reagował. Funkcjonariusz oddał dwa kolejne strzały, tym razem w kierunku 37-latka. Jeden z pocisków trafił mężczyznę w prawy pośladek. Zbieg upadł na ziemię, zaczął tracić przytomność. Trafił do szpitala. Okazało się, że prócz rany pośladka, miał wieloodłamowe złamanie kości kulszowej oraz częściowe uszkodzenie nerwu kulszowego.
Jak wynika z informacji przekazanych w piątek przez jego pełnomocnika (w procesie policjanta 37-latek ma status pokrzywdzonego), po wyjściu ze szpitala, mężczyzna trafił do aresztu. Nie przebywał tam długo. Decyzją sądu zaległą karę odbywał w systemie dozoru elektronicznego.
Zobacz także: Ciechanowiec: Nielegalna broń i amunicja w domu 71-latka. Wpadł w ręce policji [ZDJĘCIA]
Na rozprawie 7 maja proces mógłby się zakończyć. Strony nie zgłaszały żadnych wniosków dowodowych, ale taką potrzebę dostrzegł sąd. Chce uzyskać od policji szczegółowe informacje na temat przeszkolenia oskarżonego. Dodatkowo zażąda akt osobowych i sądowych pokrzywdzonego w sprawie, za którą został skazany. Sędzia Ewa Dakowicz chce m.in. prześledzić historię jego poszukiwania oraz czy 37-latek znał swoją sytuację prawną.
Rozprawę przerwano do 18 czerwca.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?