Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok Pozytywne Wibracje Festival. Miasto pozytywnie zawibrowało

Anna Kopeć
Omar
Omar Wojciech Wojtkielewicz
Trzecia edycja Białystok Pozytywne Wibracje Festival przeszła do historii. Mimo poważnych problemów organizacyjnych, artystów, którzy nie wszystkim przypadki do gustu, a nawet kapryśnej, pogody przez dwa wieczory w Białymstoku nie brakowało pozytywnych emocji. Teraz miasto powinno dołożyć wszelkich starań, by nie stracić wizerunkowej imprezy.

Na scenie prawdziwa mieszanka stylów i osobowości, pod sceną prawie 11 tysięcy fanów muzyki soul i r'n'b. Dziedziniec Pałacu Branickich w miniony weekend ponownie stał się miejscem, gdzie pozytywne dźwięki kumulują się z dobrą energią publiczności. Festiwal Pozytywne Wibracje to jedna z niewielu okazji kiedy w Białymstoku można zobaczyć polskie i światowe gwiazdy muzyczne. Po dwóch doskonałych edycjach festiwalu wszyscy nabrali apetytu na równie wysoki poziom jak w poprzednich latach. Tegoroczna edycja bez wątpienia należała do Angie Stone i brytyjskiego artysty Omara.

Imprezę otworzył białostocki akcent - koncert Ewy Szlachcic z zespołem Way No Way, który delikatnie rozkołysał słuchaczy. Kolejni artyści - wiedeńska formacja !Deladap nie pozwoliła publiczności stać w miejscu. Wydarzeniem wieczoru okazał się występ Ewy Bem, która w Białymstoku świętowała jubileusz 40-lecia pracy artystycznej. W koncercie "Moje Serce To Jest Muzyk" artystka dała z siebie wszystko przypominając swoje największe przeboje. Fani nie pozostali dłużni i nagrodzili ją gromkimi oklaskami. Przedstawiciele Związku Artystów Wykonawców Stoart uhonorowali wokalistkę zaszczytnym tytułem "Pierwszej Damy polskiego jazzu". W tym momencie Ewa Brm nie mogla już ukryć wzruszenia i na scenie autentycznie się popłakała.

Ostatnie godziny wieczoru to muzyczne miksy klasyki i nowoczesnych brzmień, które serwował DJ Dimitri From Paris. Ten występ chyba najbardziej rozczarował publiczność, której ubywało z kolejnymi minutami elektronicznego setu.

Drugi wieczór festiwalu miał już nieco inny klimat. Tradycyjnie ten jest zawsze atrakcyjniejszy. Zdecydowały o tym znacznie lepszy program i dużo wyższa frekwencja niż w piątek. Nic dziwnego, skoro gwiazdą tego wieczoru była Angie Stone. To właśnie dla niej do Białegostoku przyjechało najwięcej ludzi.
Zanim jednak na scenie pojawiła się amerykańska diwa soul, publiczność mogła się bawić w rytmie hiphopowo-funkowych dźwięków grupy Eskaubei & Funky Flow z Rzeszowa.

Następnie scenę przejęła zjawiskowa Ania Rusowicz. Artystka zaśpiewała utwory z repertuaru m.in. swojej mamy Ady Rusowicz. Jej niezwykle energetyczny występ udowodnił, że big bit jest ponadczasowy i wciąż ma szansę zawładnąć polską sceną muzyczną. Wokalistka z rąk dyrektora festiwalu Stanisława Trzcińskiego odebrała Złotą Płytę za album "Mój Big-Bit".

Ciekawy koncert dał też Omar, który w Polsce wystąpił po raz pierwszy. Wspólnie z zespołem wykonał serię ciepłych soulowych utworów. Jeden ze swoich przebojów "Kiss It Right" zaśpiewał z Natalią Przybysz - jedną z Sistars, która do Białegostoku przyjechała specjalnie na ten występ. Natomiast w hicie "Be Thankful" na scenie Omarowi towarzyszyła Angie Stone. To właśnie ona dała doskonały koncert na koniec festiwalu. Błyskawicznie nawiązała kontakt z tłumem pod sceną. Artystka przygotowała dla słuchaczy kilka niespodzianek. Publiczność w Białymstoku była pierwszymi recenzentami piosenki "Do What You Gotta Do" z najnowszej płyty, która ukaże się jesienią. Wspólnie z Omarem wykonała utwór także piosenkę"The Makings of You". Swoich fanów niemal zaczarowała długą i bardzo oryginalną wersją wielkiego przeboju "Wish I Didn't Miss You". Po koncercie przed Pałacem Branickich Angie wspólnie z Omarem w klubie Metro dała jeszcze kilkugodzinne nocne jam session.

Muzycznie tegoroczna edycja nie odstawała od poprzednich. Frekwencyjnie - tak. Słychać było opinie, że w tak spektakularnym miejscu brakuje klimatu festiwalu. Wiadomo jednak, że atmosferę tworzą właśnie ludzie. A tych faktycznie było nieco mniej niż w poprzednim roku. Przyczyna jest prosta - słabsza niż w poprzednich latach promocja imprezy. A ta, niestety, leży po stronie Białegostoku. Konkretnie rady miejskiej, która bardzo późno zdecydowała o przyznaniu pieniężnej dotacji festiwalowi. Gdyby nie łagodna zima i oszczędności z odśnieżania miasta, organizatorzy nie otrzymaliby 2 mln zł na przygotowanie imprezy. Jak na tak poważne problemy organizacyjne, tegoroczne Pozytywne Wibracje należy uznać za sukces. Mimo poważnych perypetii organizacyjnych festwal niewątpliwie daje miastu wiele dobrego. Dlatego zarówno magistrat, jak i organizatorzy muszą przyjąć skuteczną strategię przygotowania i wypromowania tej imprezy w kraju. Tak, by korzystali na niej wszyscy.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny