Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Pożar na Dojlidach. Zginęło dwóch strażaków. Są pierwsze prokuratorskie zarzuty (zdjęcia)

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Pożar był bardzo intensywny. Jego opanowanie zajęło ponad 3,5 godziny. W akcji uczestniczyło w sumie ponad 100 strażaków i 31 pojazdów ratowniczych.
Pożar był bardzo intensywny. Jego opanowanie zajęło ponad 3,5 godziny. W akcji uczestniczyło w sumie ponad 100 strażaków i 31 pojazdów ratowniczych. Paweł Jakubik
Podejrzanym w tej sprawie jest kierujący akcją gaśniczą w hali magazynowej przy ul. Poziomej. Prokuratura postawiła mu zarzut nieumyślnego niedopełnienia obowiązków, skutkujących nieumyślnym narażeniem strażaków na utratę zdrowia lub życia. Mężczyźnie grozi mu kara do dwóch lat więzienia.

To był pierwszy tak dramatyczny wypadek z udziałem podlaskich strażaków od 1992 r., czyli od chwili powołania Państwowej Straży Pożarnej. W maju 2017 r. podczas akcji w magazynie na Dojlidach zginęli 26- i 29-letni funkcjonariusze białostockiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1, pod którymi zawalił się podwieszany sufit. Po śmierci mundurowych straż w całej Polsce ogłosiła żałobę, a do Białegostoku przyjechał Komendant Główny PSP, który powołał specjalny zespół do zbadania okoliczności zdarzenia.

Niezależnie od tego śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Po 3 latach postawiła zarzuty.

Dlaczego dopiero teraz?

- Tyle trwało zebranie materiału dowodowego. Konieczne było przesłuchanie ponad setki świadków, w tym przede wszystkim strażaków. Ponad to musieliśmy problem z uzyskaniem kompleksowej opinii biegłych z zakresu pożarnictwa. Otrzymaliśmy ją pod koniec ubiegłego roku. Opinia była obszerna i specjalistyczna. Pojawiły się zastrzeżenia i dodatkowe pytania stron. Konieczna była więc opinia uzupełniająca - wyjaśnia prokurator Łukasz Janyst, rzecznik białostockiej "okręgówki".

Czytaj też: Białystok. Tragiczny pożar przy ul. Grunwaldzkiej. Trwa ustalanie tożsamości ofiar. Niewykluczone badania DNA

Długo żaden ośrodek nie chciał się podjąć tego zadania. Zgodził się zespół z warszawskiej Szkoły Głównej Służby Pożarniczej, ale wkrótce się wycofał. Okazało się, że członkowie zespołu byli też w komisji wewnętrznej powołanej przez Komendanta Głównego PSP. Jej raport już włączono do akt zgromadzonych przez białostocką prokuraturę i opinia byłaby powieleniem tych samych wniosków. Inna sprawa, że strażacy nie chcieli być sędziami - niejako - we własnej sprawie. Ostatecznie sporządzenie ekspertyzy zlecono Centrum Badań Kryminalistycznych "Modus Spectrum" w Szczecinie.

Na podstawie zebranych dowodów, śledczy uznali, że dowódca akcji nie zebrał od użytkownika budynku (który był na miejscu) dostatecznych informacji na temat konstrukcji i umiejscowienia podestu technicznego i sufitu. Krótko mówiąc nie rozpoznał zagrożenia, które pozwoliłoby właściwie zabezpieczyć podwładnych. W efekcie nieumyślnie naraził funkcjonariuszy z roty rozpoznawczej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Do podkreśla prokurator Janyst, było to narażenie, a nie spowodowanie śmierci. I to nieumyślne. Stąd "lżejszy" ciężar gatunkowy zarzutu. Oskarżonemu grozi grzywna, kara ograniczenia wolności, a nawet dwa lata więzienia.

Zobacz także: Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Strażacy gaszą pożar od niedzieli. Spłonęło już 2 tysiące hektarów łąk i lasów [23.04.2020]

- Podejrzany skorzystał z przysługującego mu prawa do odmowy składania wyjaśnień i nie ustosunkował się do przedstawionego mu zarzutu - ujawnia rzecznik prokuratury okręgowej.

Relacja z pożaru: [b]Tragedia na Dojlidach. Zginęło dwóch strażaków [WIDEO]
Autor: Paweł Jakubik[/b]

Do tragedii doszło 25 maja 2017 r. Zgłoszenie o pożarze przy ul. Poziomej 2 służby otrzymały około 18.40. Straż wezwał właściciel hali po zakładach mięsnych PMB, w której wówczas składowane były sztuczne kwiaty i m.in. opony.

Pożar był bardzo intensywny. Jego opanowanie zajęło ponad 3,5 godziny. W akcji uczestniczyło w sumie ponad 100 strażaków i 31 pojazdów ratowniczych. W środku panowało duże zadymienie, a widoczność była słaba. W takich warunkach dwóch białostockich strażaków podczas rozpoznania prowadzonego na piętrze, weszło na podwieszany sufit, który się pod nimi zawalił. Jeden z mężczyzn zmarł w wyniku upadku, drugiego zabiła wysoka temperatura, która sięgała  800 st. C.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny