Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok potrzebuje ambitnego kina. Sprawdź też preferencje kinowe Polaków.

Tomasz Mikulicz
Kino Forum
Kino Forum Fot. Archiwum
Choć multipleksy w naszym kraju stawiają na kino komercyjne, to w wielu z nich znajduje się też miejsce na filmy ambitniejsze - uważa dr Marek Kochanowski.

- Myślę, że w Białymstoku znajdą one całkiem liczną grupę odbiorców - dodaje Joanna Krukowska z portalu www.e-kultura.pl.

Białostoccy miłośnicy dobrych filmów nie mają często szans na obejrzenie nowości, które wchodzą do polskich kin. W obu istniejących w mieście Heliosach najczęściej puszczane są na przykład amerykańskie komedie romantyczne, a filmy, które można określić mianem ambitnych, należą do rzadkości - mówi Joanna Krukowska z portalu www.e-kultura.pl.

Wylicza, że w ostatnich tygodniach w Białymstoku nie zobaczyliśmy m.in.: nominowanego do Złotych Lwów filmu "Mistyfikacja" z Jerzym i Maciejem Stuhrem, obrazu "Benek" reżysera znanego hitu "Cześć, Tereska", nagrodzonej na Festiwalu w Wenecji "Metropii", "Dobrego serca" - najnowszego filmu twórcy "Noi Albinoi", czy też "Poważnego człowieka" braci Coen, twórców głośnego thrillera "To nie jest kraj dla starych ludzi".

- Szczególnie żal tej ostatniej pozycji. Najnowszy film braci Coen to klucz do zrozumienia całej ich twórczości - mówi dr Marek Kochanowski z Uniwersytetu w Białymstoku, współtwórca Stowarzyszenia Fabryka Bestsellerów, które organizuje m.in. pokazy filmowe.

Dodaje, że choć multipleksy w naszym kraju stawiają na kino komercyjne, to w wielu z nich znajduje się też miejsce na filmy ambitniejsze.

- Pamiętam, że kiedy mieszkałem w Warszawie, to chodziłem na filmy niezależne również do multipleksów. Odbywały się tam nawet festiwale filmowe. A u nas, niestety, nikt o takiej możliwości nie myśli. Wiadomo, że kino Helios stawia na filmy komercyjne, co jest oczywiście podyktowane względami finansowymi, ale chyba nie straciłoby ono wiele, gdyby organizowało też seanse z filmami ambitniejszymi, na które przychodziłoby trochę mniej osób - mówi Marek Kochanowski.

Joanna Krukowska uważa, że warto spróbować przekonać dyrekcję Heliosów do filmów ambitnych. - Myślę, że w Białymstoku znajdą one całkiem liczną grupę odbiorców - podkreśla.

Urszula Komsta, dyrektor kina Helios w Galerii Alfa, twierdzi, że rocznie na świecie powstaje pewnie kilka tysięcy filmów, więc to naturalne, że wszystkich nie sposób zagrać.

- Staramy się układać program w taki sposób, żeby był jak najbardziej różnorodny. Jednocześnie staramy się grać filmy na tyle długo (przynajmniej kilka tygodni), żeby każdy zainteresowany zdążył je zobaczyć. Jeśli przyjmiemy, że filmy ambitne - choć nie przepadam za tym określeniem, ponieważ jest niejasne - to te, które zostały zauważone na różnych festiwalach, to od początku tego roku pojawiły się u nas takie tytuły jak: "Parnassus" Terry'ego Gilliama, "Moja krew" Marcina Wrony, "Autor Widmo" Romana Polańskiego, "Alicja w krainie czarów" Tima Burtona, "Co nas kręci, co nas podnieca" Woody'ego Allena czy "Samotny mężczyzna" Toma Forda - podkreśla Urszula Komsta.

Dodaje, że w roku szkolnym, w ramach Akademii Filmowej pokazano też młodzieży takie filmy jak: "Głosy niewinności" (reż. Luis Mandoki), "Casablanca" (reż. Michael Curtiz), "Człowiek na linie" (reż. James Marsh) czy "Annie Hall" (reż. Woody Allen).

- Coraz więcej osób przychodzi do kina, coraz częściej odbieramy też bardzo pozytywne sygnały odnośnie naszej pracy i samych filmów. Wciąż też staramy się wymyślać niespodzianki przy okazji kolejnych premier. Myślę więc, że nie ma powodów do narzekań - przekonuje Urszula Komsta.

Adam Radziszewski z Klubu Sztuki Opery i Filharmonii Podlaskiej, organizator pokazów filmowych z udziałem gwiazd kina, twierdzi, że w normalnych warunkach te filmy, które nie mieszczą się w repertuarze Heliosów, powinny być grane w kinach studyjnych.

- Problem w tym, że w naszym mieście takich brakuje. Wśród dużych polskich miast jesteśmy wyjątkiem. Podobną sytuację do naszej ma tylko Rzeszów - mówi Adam Radziszewski.

Dodaje, że jak dobrze pójdzie, to w nowej siedzibie Opery i Filharmonii Podlaskiej znajdzie się sala przeznaczona dla kina studyjnego. - Zamierzamy rozszerzyć swą dotychczasową działalność i puszczać filmy częściej niż tylko raz w tygodniu. Powinny się wśród nich znaleźć również nowości - zapewnia Adam Radziszewski.

Przedsięwzięcie popiera Marcin Nałęcz-Niesiołowski, dyrektor filharmonii. - Już teraz na pokazy pana Radziszewskiego przychodzi mnóstwo kinomanów. Postawienie na kino studyjne to dobry kierunek działań - uważa Nałęcz-Niesiołowski.

Już od września ambitne filmy powinniśmy zobaczyć również w zamkniętym przez okres wakacyjny kinie Pokój.

- Chcemy działać w sieci tzw. kin bez popcornu. W Polsce jest ich do tej pory sześć, m.in. w Poznaniu i Wrocławiu. Będziemy puszczać kino europejskie. Właśnie prowadzimy rozmowy ze współpracującym ze strukturami unijnymi Centrum Wspierania Kina Europejskiego z siedzibą w Paryżu - mówi Mirosław Hanusz ze spółki Kinoplex-BSK, która zarządza Pokojem.

Podkreśla, że Centrum pomoże na przykład w ściągnięciu trudno dostępnych filmów. - W naszych planach jest m.in. zorganizowanie przeglądu kina rosyjskiego i puszczanie filmów wojennych - zapowiada Mirosław Hanusz.

To właśnie na tego typu seanse jest przygotowywana niewielka sala kameralna.

- W najbliższych miesiącach powstanie również foyer, gdzie przy lampce wina odbywać się będą spotkania mającego wkrótce powstać Dyskusyjnego Klubu Filmowego - przekonuje Mirosław Hanusz.
O przymiarkach do powstania sali kameralnej i klubowej z małą gastronomią mówi też Grażyna Dworakowska, szefowa Białostockiego Ośrodka Kultury, pod który podlega kino Forum.

- Mamy zamiar wejść do ogólnopolskiej Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych, których operatorem jest Filmoteka Narodowa. Naszym zadaniem będzie rozpowszechnianie filmów o wysokich walorach artystycznych. Właśnie finalizujemy całe przedsięwzięcie - mówi Grażyna Dworakowska.

Dodaje, że już teraz Forum skupia się na wyświetlaniu m.in. filmów niezależnych i edukacyjnych.
- Sprowadzanie premier jest dopełnieniem naszej działalności. Staramy się grać te filmy, których nie ma w Heliosach, i wypełnić przez to dość istotną lukę. Ostatnio na nasze ekrany wszedł na przykład film "Prorok", laureat festiwalu w Cannes - podkreśla Grażyna Dworakowska.

Twierdzi, że może sobie pozwolić na prezentowanie filmów niekomercyjnych, bo placówka, którą kieruje, nie musi - w przeciwieństwie do Heliosów - sama na siebie zarobić.

- Poza tym, że w sali kinowej prowadzona jest także inna działalność kulturalna przenosząca pewne zyski, to, jako instytucja miejska, jesteśmy nastawieni na widza bardziej wymagającego, który po seansie potrafi na przykład prowadzić polemiki - dodaje Grażyna Dworakowska.

Popiera pomysł podjęcia próby przekonania dyrekcji kin Helios do puszczania większej niż dotychczas liczby filmów ambitnych.

- Każda oddolna inicjatywa jest ważna. Trzeba słuchać głosu ludzi - twierdzi Grażyna Dworakowska.

Preferencje kinowe Polaków

Jak wynika z raportu Orange "Preferencje kinowe Polaków", wyjście do kina to jedna z najbardziej popularnych form spędzania wolnego czasu. Przyznaje się do niej około 43 procent badanych Polaków.

Kino niesie ze sobą możliwość oderwania się od rzeczywistości i swego rodzaju zrobienia sobie "przerwy" w życiu - tak wskazało 64 procent pytanych. Ankietowani najbardziej lubią oglądać filmy produkcji amerykańskiej (84 procent ) i polskiej (75 procent). Znacznie mniejszym powodzeniem niż wspomniana dwójka cieszą się produkcje angielskie (21 procent), francuskie (19 procent), włoskie (10 procent) i hiszpańskie (8 procent). Grupa filmów pochodzenia europejskiego jest wskazywana przez bardziej zaangażowanych odbiorców.

Wśród najczęściej oglądanych filmów ostatnich miesięcy pierwsze miejsce ma "Avatar", obejrzany przez 36 procent badanych. Kolejnymi obrazami są "2012" (31 procent ), "Ciacho" (19 procent) i "Epoka lodowcowa 3" (19 procent).

Porównując zalety i wady chodzenia do kin studyjnych i sieciowych, widzowie tych ostatnich narzekają na panujący w nich tłok. Plusem kin sieciowych jest jednak pewien standard warunków oglądania filmów, duży ekran oraz wygodne fotele.

Bywalcy kin studyjnych skarżą się z kolei na gorszą jakość zarówno obrazu, jak i dźwięku, oraz to, że fotele są często niewygodne i skrzypią. Plusem tego typu miejsc jest jednak pojawianie się na seansach mniej przypadkowych ludzi, którzy przychodzą do kina z intencją obejrzenia ciekawego filmu, a nie tylko "pustej, głupawej" rozrywki. Ogólnie jednak badani określają kina studyjne mianem kin starych, niszowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny