Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Porwanie Amelki. Sąd przesłuchuje kolejnych świadków. Oskarżony nadal nie pojawia się na procesie (zdjęcia)

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Oskarżonemu grozi nawet 5 lat więzienia. Jego żona Natalia (na zdjęciu) będzie domagać się także odszkodowania i zadośćuczynienia za doznane krzywdy psychiczne.
Oskarżonemu grozi nawet 5 lat więzienia. Jego żona Natalia (na zdjęciu) będzie domagać się także odszkodowania i zadośćuczynienia za doznane krzywdy psychiczne. I. Krzewska
Po tym, gdy sąd wypuścił Cezarego R. z aresztu, wrócił do Niemiec. Mężczyzna jest oskarżony o uprowadzenie córeczki i żony Natalii.

W piątek Sąd Rejonowy w Białymstoku kontynuował przerwane w sierpniu przesłuchanie 26-latki. Wtedy i dziś pokrzywdzona potwierdziła, że 7 marca 2019 r. na ulicy Dziesięciny, gdy wyciągnęła córeczkę z fotelika, usłyszała samochód, który z piskiem opon zatrzymał się za jej. Wysiadło z niego dwóch mężczyzn: jej mąż i drugi w kominiarce (potem okazało się, że to Łukasz K. wspólnik jej męża). Została wepchnięta siłą do ich auta.

- Byłam w ciężkim szoku, krzyczałam, nie wiedziałam co się dzieje - zeznała. - Upadłam na córkę na podłogę tylnych siedzeń samochodu.

Z aktu oskarżenia wiadomo, że citroen kierowany przez Cezarego R. dojechał na pobliską ul. Cedrową, w okolicy garaży, gdzie stał przygotowany drugi samochód. Kobieta została zmuszona do przeniesienia się do opla, którym cała czwórka odjechała dalej. Łukasz K. pilnował kobietę i dziewczynkę z tylnego siedzenia. Po wyjeździe z Białegostoku, kierowca opla skręcił w boczną drogę i przez kolejne długie godziny jeździł po łąkach i leśnych ścieżkach, z dala od głównych tras. W całej Polsce obowiązywał już tzw. Child Alert. Na drogach i granicach wszczęto kontrole.  

Czytaj też: Porwanie Amelki w Białymstoku. Jest wyrok wobec jednego z porywaczy [ZDJĘCIA]

Zaczęło się ściemniać. Samochód zatrzymał się w środku lasu niedaleko Tykocina. Tam wszyscy spędzili noc. W swoich pierwszych zeznaniach złożonych po uwolnieniu następnego dnia, Natalia R. powiedziała, że w lesie doszło do kłótni między jej mężem a drugim mężczyzną, który stwierdził, że "nie na to się pisał". Miał opuścić samochód i już nie wrócić. W kolejnych przesłuchaniach zmieniła jednak wersję. I tą przyjęła też prokuratura.

Po nocy spędzonej w lesie, poszukiwani ruszyli w kierunku Ostrołęki. Natalia R. twierdzi, że wielokrotnie prosiła męża, od którego uciekła do Polski w 2017 r. razem z córką, by je wypuścił. Ten chciał ustalić zasady wychowania i opieki nad Amelią. Był nieprzejednany. Twierdził, że wracają do domu, w Niemczech.

Obrońcy Cezarego R. pytali pokrzywdzoną, czy podczas przystanków obaj mężczyźni wysiadali z auta, jak długo była sama, czy drzwi były zamknięte - w domyśle, czy miała możliwość ucieczki. Kobieta twierdzi, że nie.

- Na początku zbyt mocno się bałam. W momencie postoju w nocy w lesie, próbowałam jednak otwierać okno i drzwi, natomiast były zablokowane od środka. Następnego dnia, jak męża i tego drugiego mężczyzny nie było w samochodzie, nie próbowałam, gdyż zbyt blisko - opowiadała 26-latka.

Gdy opel był już na Mazowszu, atmosfera między wspólnikami była coraz bardziej napięta. Łukasz K. miał zdjąć kominiarkę i przepraszać Natalię R. To wtedy tak naprawdę między wspólnikami doszło do kłótni. Łukasz K. miał uderzyć wspólnika, szarpać go. Kazał mu się zatrzymać i wypuścić porwane. Użył też gazu łzawiącego. Natalia R. z córką udało się wysiąść na ulicę. Razem z Łukaszem K. szli wzdłuż ulicy. Udało im się zatrzymać samochód, którym kobieta i dziewczynka odjechały na komisariat. Było to 8 marca popołudniu. Niedługo później policjanci zatrzymali Łukasza K. i Cezarego R.

Zobacz także: Dr Diana Dajnowicz-Piesiecka. Porwanie to zawsze trauma psychiczna

Obrona dopytywała, czy w takim razie kobieta podała nieprawdę w pierwszych zeznaniach.

- Po prawie dwóch dniach płaczu, krzyków, ciężkiego szoku, zmęczenia i niepewności o to, czy w ogóle przeżyje do dnia następnego, poczułam, że powinnam wyłączyć tego mężczyznę z tego zdarzenia - przyznała. - Była to krzta wdzięczności, którą byłam w stanie z siebie wykrzesać wobec człowieka, który pomagał w moim porwaniu, a na koniec pomógł mi uciec.

Łukasz K. usłyszał już prawomocny wyrok roku więzienia. Przyznał się do winy. Z kolei Cezary R. odpiera zarzuty. W prokuraturze twierdził, że to nie było porwanie, a żona dobrowolnie wsiadła do jego samochodu. Podkreślał, że to Natalia R. uprowadziła córkę, bowiem bez wyroku sądu i orzeczenia miejsca stałego pobytu Amelki, wywiozła córkę do innego kraju, utrudniała kontakty.

W piątek sąd przesłuchał m.in. matkę Natalii R. Zgodnie z wnioskiem kobiety jej babcia, która widziała z okna scenę uprowadzenia, złoży zeznania w miejscu zamieszkania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny