W Białymstoku nie wszyscy uczniowie dostali się do szkół ponadpodstawowych w naborze zasadniczym. 12 lipca ruszyła rekrutacja uzupełniająca. Szacunki wskazują, że nie powinno być sytuacji, że dla kogoś zabraknie miejsca.
- Oczywiście przykre jest to, że wielu młodych ludzie nie znalazło miejsca w szkole na kierunkach, które sobie wymarzyły - zaznacza Zbigniew Nikitorowicz, wiceprezydent Białegostoku, przedstawiciel Platformy Obywatelskiej. Nie ma wątpliwości, że przyczyną jest tzw. podwójny rocznik będący efektem reformy edukacji i wygaszenia gimnazjów.
Koniec rekrutacji to jednak nie koniec problemu - uważa opozycja.
- To się dopiero zaczyna. We wrześniu problem będzie ogromny - mówi Marek Tyszkiewicz z PO, wiceprzewodniczący komisji kultury w białostockiej radzie miasta. - Przepełnione klasy - ponad 35-osobowe, zajęcia na dwie zmiany - dzieci wracają o godzinie 20 ze szkoły. Nauczyciele uczący dwoma podstawami programowymi, przepracowani, przemęczeni - nie dlatego, że chcą dużo więcej zarobić, tylko po prostu - tak wygląda ten system deformy pani Zalewskiej.
Opozycja mówi o chaosie w edukacji i twierdzi, że ma sposoby na jego rozwiązanie.
- Najważniejsze, co zaproponujemy, to przede wszystkim szkoła bez korepetycji, bez tornistrów i bez prac domowych - wymienia Marcin Moskwa, szef komisji finansów w radzie miasta, także z PO. - Jako rodzice wiemy o tym, ile dzieci poświęcają czasu na pracę w domu. Mówimy temu dość! Wszystkie zajęcia powinny się odbywać w szkole.
Partia chce również podnieść pensje nauczyciela, które - według wyliczeń Platformy - za ich rządów wynosiły około dwóch najniższych krajowych.
- W chwili obecnej tej współczynnik zmalał. Przez to spada też prestiż zawodu. Nie oszukujmy się. Pracujemy dla pieniędzy. Nie wymagajmy od nauczycieli, żeby tylko misję wkładali do garnka - podkreśla Marcin Moskwa.
Politycy Platformy Obywatelskiej liczą na zwycięstwo w jesiennych wyborach parlamentarnych. Planują wtedy wprowadzić szereg zmian w oświacie. Prócz tych wymienionych wcześniej, to także przekazanie kompetencji tworzenia programów oświatowych z rąk polityków - specjalistom. PO chce wprowadzić w życie program "złotówka za złotówkę". Rząd ma równoważyć takimi samymi kwotami sumy wydane przez samorządy na szkolnictwo. To właśnie samorządy mają - zdaniem PO- decydować, jakie szkoły powstaną w ich miastach czy gminach.
- Koniec z centralnym sterowaniem szkolnictwem i wymaganiem od uczniów, żeby poszli na przykład do zawodówki mechanicznej czy szkoły pielęgniarskiej, jeśli nie mają na to ochoty - kwituje Marcin Moskwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?