Kobietę, która zadzwoniła na numer 112 z informacją, że połknęła garść tabletek i chce się zabić, znaleziono w innym mieszkaniu przy tej samej ulicy. Została uratowana. Oba lokale łączyła ostatnia cyfra - 3.
Tymczasem lokatorka tego pierwszego, 58-letnia pani Janina (nazwisko do wiadomości redakcji) była wtedy u chorej matki. Wróciła do domu po 9 dniach od incydentu, zupełnie o niczym nie wiedząc. Zastała uchylone drzwi i splądrowane mieszkanie. Wiele wskazuje na to, że przez parę dni grasowali tam złodzieje.
Nie mieli wielkich trudności z dostaniem się do środka. Policjanci zabezpieczyli wejście jedynie papierowymi plombami. Oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku tłumaczy, że mundurowi rozpytywali sąsiadów, ale nie zdobyli żadnego kontaktu do najemcy. Ponieważ wszystko działo się 21 lipca w niedzielę, nie mogli również poinformować o zdarzeniu właściciela lokalu - czyli Zarządu Mienia Komunalnego. Dlatego założyli plomby.
- Taką formę zabezpieczenia stosujemy. Interwencji jest mnóstwo. Nie możemy postawić patrolu pod drzwiami, żeby pilnował mieszkania, i narażać innych mieszkańców na to, że nie ma patroli na ulicy. Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy - mówi mł. asp. Katarzyna Zarzecka.
Czy na pewno? Ustaliliśmy, że policja powiadomiła ZMK o szkodzie dopiero 30 lipca, a już tydzień wcześniej mieli zgłoszenie od sąsiada, że plomba została zerwana i coś się dzieje w tym mieszkaniu. Mundurowi przyszli i ... założyli nową plombę.
30 lipca pani Janina wróciła już zresztą do domu.
- Początkowo chciałam uciec. Drzwi były uchylone. Od razu pomyślałam, że doszło do włamania - opowiada 58-latka. - Zniknął telewizor, radio, lampa. Lustro było pobite. Moje ubrania i pościel ktoś poprzekładał do reklamówek i wyniósł do łazienki. Poprzestawiał garnki, kurki były przekręcone, w zlewie stały brudne talerze. W słoiku znalazłam niedopałki papierosów, kapsle. Nie wykluczam, że ktoś tu spał.
Następnego dnia zgłosiła włamanie na III komisariat przy ul. Wrocławskiej. Tam dowiedziała się, że drzwi wyważyły służby po sygnale o próbie samobójczej.
Ponieważ zamek był uszkodzony, nie mogła zamknąć drzwi na klucz. Przez kilka dni kobieta praktycznie nie spała.
- Bałam się, że złodzieje wrócą. Czuwałam w nocy. Zabarykadowałam drzwi szafką - relacjonuje białostoczanka.
Żyje z zasiłku w wysokości nieco ponad 600 zł. Poszła do ZMK z prośbą o wstawienie nowych drzwi z framugą. Jej na taki wydatek nie stać.
1 sierpnia złożyła oficjalne pismo. Jak twierdzi, odesłano ją z kwitkiem.
- Usłyszałam: "niech wstawiają ci, co zniszczyli". Oni nie mają takiego obowiązku - skarży się pani Janina. Po tym zrozpaczona kobieta zgłosiła się do naszej redakcji. Gdy zainteresowaliśmy się tą sprawą, jeszcze tego samego dnia dostała telefon z zarządu mienia, że przyjdzie ekipa monterów.
Poprosiliśmy w magistracie o wyjaśnienia.
- Do Zarządu Mienia Komunalnego nie wpłynęła wcześniej informacja dotycząca konieczności interwencji. Teraz Zarząd Mienia Komunalnego przekazał wykonawcy zlecenie na wymianę skrzydła drzwiowego w tym lokalu - napisała Agnieszka Błachowska z Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Gdy zaczęliśmy dopytywać o szczegóły, twierdziła, że nasza Czytelniczka musiała coś źle zrozumieć. Po prostu decyzja wymagała wcześniej konsultacji z prawnikami.
- O żadnych prawnikach nie było mowy. Usłyszałam kategoryczną odpowiedź, że nie będą wymieniać tych drzwi - prostuje pani Janina. - A zgodnie z umową, ja nawet remontu nie mogę zrobić w tym mieszkaniu bez ich zgody.
Gdzie jest prawda? Jak ustaliliśmy, policjant, który dwa dni przed wizytą pani Janiny w ZMK, zgłosił do zarządu szkodę po interwencji, usłyszał, że urząd wie o sprawie, ale to w gestii najemcy leży zabezpieczenie mieszkania. A nie zarządu mienia.
Na szczęście sprawa ma swój szczęśliwy finał. W miniony wtorek w mieszkaniu pani Janiny zamontowano nowe drzwi. Koszty wziął na siebie ZMK. Z tego co wiemy, nie będzie zgłaszać się z roszczeniami do żadnej instytucji, czy służby.
To nie jest jednak odosobniony przypadek, kiedy wprowadzeni w błąd mundurowi, wchodzą do złego mieszkania. 29 czerwca tego roku bardzo podobna sytuacja miała miejsce na ul. Gajowej. Okazało się, że kobieta zgłaszająca próbę samobójczą, w emocjach, podała zły adres. Chodziło o mieszkanie w bloku 32a, a nie 32.
Pomorskie Targi Mieszkaniowe "Dom Mieszkanie Wnętrze" w Gdyni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?