Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok - Pięć tysięcy kilometrów na Wschód

Mirosław Miniszewski,
Nowy kościół jest w Białymstoku od 1998 roku. Po siedemdziesięciu latach upokorzeń, które spotykały tu katolików, Polacy znów mogą się modlić w swojej świątyni.
Nowy kościół jest w Białymstoku od 1998 roku. Po siedemdziesięciu latach upokorzeń, które spotykały tu katolików, Polacy znów mogą się modlić w swojej świątyni.
Na Syberii każda pomoc jest na wagę złota. Pomóżmy dzieciom dawnych przesiedleńców. Potrzebne są zeszyty, kredki, długopisy, słodycze i sprzęt audio. Potrzebne są ciepłe ubrania.

W wielkanocny poranek wokół drewnianego kościoła leżało półtora metra śniegu. Dookoła tajga, ale ksiądz Andrzej Duklewski przejechał dwieście kilometrów z Tomska do swoich parafian w Białymstoku, aby być razem z nimi.

- Procesja rezurekcyjna się nie odbyła, bo nie było jak iść przez zaspy. Jako wielkanocne prezenty rozdaliśmy dzieciom czekoladowe jajeczka. Cieszyły się - mówi ksiądz Andrzej. - Tutaj każdy gest się liczy i każda pomoc jest na wagę złota.

W samym środku tajgi, daleko na Syberii jest Białystok, taki drugi, mniejszy niż nasz. To miasteczko założone w 1898 roku przez polskich katolików z
Białostocczyzny i Wileńszczyzny. Ich potomkowie żyją tam do dzisiaj.
W Białymstoku jest szkoła, do której chodzą polskie dzieci - jest ich około 30.

- One potrzebują najprostszych rzeczy, takich jak przybory szkolne, ołówki, długopisy, zeszyty. Potrzebują także ubrań - rękawiczek, szalików, czapek i ciepłych kurtek oraz butów. Tutaj zima trwa bardzo długo, a temperatura spada często poniżej minus 40 stopni - mówi ksiądz Andrzej.

Pradziadkowie byli z Polski

Wśród tych dzieci jest Julia Szumska (jej dziadkowie to Polacy - Anna i Ludwik

Szumscy), która uwielbia uczyć się języka polskiego, ale nie jest to łatwe, gdyż polski nauczyciel jeździ po całej obłości, do Białegostoku przyjeżdża na przykład na tydzień. Potem wyjeżdża dalej, do innych szkół.

Julia wie, że pewnie niedługo wyjedzie razem z rodzicami do Tomska. Dorośli mówią "za chlebem albo po lepsze życie". Wtedy w Białymstoku zostanie z rodziny tylko babcia Julii, Anna.

Natasza, inna nastolatka z Białegostoku, na Polskę mówi "ojczyzna dziadków". Nosi jednak rosyjskie nazwisko - Sieriebriennikowa. Jej babcia była Polką. Jedne z pierwszych słów, jakie poznała, to polskie modlitwy.

Walentyna Hasanowa, wnuczka Polaków, bardzo pięknie śpiewa po polsku, ale nie ma jak słuchać polskiej muzyki.

- Nauka byłaby łatwiejsza, gdyby było więcej zeszytów i całkiem zwykłych rzeczy - mówi ksiądz Andrzej w imieniu dzieci. - Wystarczy odrobina przedmiotów, które w Polsce są oczywistością, a tutaj ich zdobycie to prawdziwy problem. Ten, kto widział kiedyś na własne oczy tajgę, Syberię, wie, o czym mówię...

- Cieszę się, że ktoś z polskiego Białegostoku zainteresował się losem Polaków, rodaków, ziomków mieszkających na dalekiej Syberii, w małej miejscowości Białystok, dla których Rosja, Syberia stała się drugą ojczyzną.

Jechali na Syberię

Komentarz

Marzanna Łozowska
Są w Białymstoku dobrzy ludzie
Warto pomagać. Białostoczanie udowodnili to w święta wielkanocne. Na prośbę ojca Edwarda Konkola pospieszyli z darami dla ubogich. Wystarczyły dwa dni, a "Droga" mogła przygotować sześć tysięcy paczek. Jedzenie, pieniądze przynosili nie tylko zamożni.
Skoro stać nas było na taki dar, to czy nie możemy zaopiekować się trzydzieściorgiem dzieci z Syberii? Nie potrzebują wiele, wystarczą im długopisy, zeszyty i kredki. Trochę słodyczy. Zwykłe przybory szkolne, z których nasze dzieci już się nie cieszą, mogą przynieść radość w dalekiej tajdze. Taki mały gest, a znaczy dla nich tak wiele.
Wiemy, że jest w Białymstoku
wielu wrażliwych ludzi.
Jeśli nie my, to któż pomoże Polakom na Syberii, tym dzieciom, które chcą zachować polskość...?

Pierwsi mieszkańcy Białegostoku, co ciekawe, to nie zesłańcy. Przybyli tam całkowicie dobrowolnie, w ramach reformy ówczesnego premiera Rosji, Piotra Stołypina, autora przywilejów i ulg mających zachęcić ludność z przeludnionych zachodnich rubieży Imperium Rosyjskiego (Podlasie było wtenczas jego częścią) do przesiedlenia się na Syberię.

Wówczas wielu wyjeżdżało do Ameryki na zarobek, ale byli też tacy, co jechali na Syberię. Uwierzyli zapewnieniom, że będą mogli tam godnie żyć. Władze rosyjskie obiecały im, że posiądą tyle ziemi, ile zdołają wyrwać syberyjskiej tajdze.

Skąd ten Białystok

Pierwotnie miejscowość nazywała się Noworybałowo. Przybysze z Zachodu w 1902 roku postanowili wymyślić polską nazwę. Bo początkowo mieszkali tu przede wszystkim Polacy. Pochodzili z różnych stron, przede wszystkim z Podlasia, Wileńszczyzny i Grodzieńszczyzny. Ale byli też i ludzie z Krakowa. I wybór padł na Białystok, na pamiątkę naszego miasta, skąd pochodziło wielu przesiedleńców.

Tego samego roku, ale już jako mieszkańcy Białegostoku, zdecydowali także, że zbudują katolicki kościół. Pracami kierowali dwaj Polacy, mieszkańcy miasteczka - Franciszek Cziblis oraz Stanisław Iocz. Budowali świątynię do 1908 roku. Nadano jej tytuł świętego Antoniego z Padwy. Jako pierwszy opiekę nad parafią sprawował ksiądz Hieronim Cerpiento, który został zaproszony przez mieszkańców z dalekiej Polski.

I przyszła rewolucja

Jak pomóc dzieciom z Białegostoku na Syberii?
* Niezbędne są wszelkie przybory szkolne: zeszyty, notesy, ołówki, kredki, pisaki, długopisy oraz pomoce naukowe typu linijki, ekierki, cyrkle, bloki rysunkowe itp.

* Dzieci bardzo potrzebują także ciepłych, nowych ubrań, przydatnych w trudnym syberyjskim klimacie: ocieplanych kurtek, rękawiczek, szalików, czapek.

* Potrzebne są płyty, audiobooki, polskie filmy oraz sprzęt audiowizualny dzięki którym dzieci będą miały kontakt z żywym językiem polskim.

* Dary można przynosić już od dzisiaj do redakcji "Kuriera Porannego" i zostawić na parterze w Biurze Ogłoszeń, przy ul. świętego Mikołaja 1.

* Prosimy nie przynosić żywności, lekarstw ponieważ przepisy celne Federacji Rosyjskiej uniemożliwiają ich wysłanie. Prosimy też nie przynosić używanych ubrań.

* Wysłanie na Syberię paczki o wadze 20 kg to koszt ok. 300 złotych (poczta i urząd celny). Zapraszamy białostockie firmy do udziału w naszej akcji.

* Zbiórka potrwa do 11 kwietnia.

* Białostockie firmy, które chcą właczyć się do naszej akcji, prosimy o kontakt z redaktorem Mirosławem Miniszewskim: tel. 664 492 204, 085 748 95 43,

[email protected]

Rewolucja październikowa zmieniła życie ludzi w tajdze. Przyszedł czas radykalnych zmian. Najpierw nowym władzom zaczął przeszkadzać w Białymstoku ksiądz Mikołaj Michasionek. Musiał wyjechać stąd w 1923 roku. Minęło osiem lat i kolejny opiekun parafii, ksiądz Julian Groński, został aresztowany. Kościół zamknięto.

I w końcu nadeszły straszne lata 1937-1938. Polacy z tajgi zostali ogłoszeni przez władze wrogami ludu, a wszystkich mężczyzn powyżej siedemnastego roku życia aresztowano.

Oczywiście zaczęło się od przymusowej kolektywizacji, której przesiedleńcy się sprzeciwili, bo kołchozy im się akurat nie podobały. Za to dostawali w skórę. Na przykład wprowadzono zakaz używania języka polskiego w szkole, zarekwirowano dzwon kościelny. W końcu nadszedł zimowy wieczór 1936 roku, kiedy to uzbrojone oddziały NKWD otoczyły wieś i zabrały mężczyzn.

Ocaleli nieliczni. Większość została prawdopodobnie zamordowana w pobliskiej wsi Kriwoszejno nad Obem.

A żyć trzeba dzisiaj

Białystok to dzisiaj typowe syberyjskie miasteczko. Drewniana zabudowa, sklep, dom kultury i kościół. Do Tomska, stolicy obwodu, jest 200 km. Do Polski ponad 5 tysięcy kilometrów. Niedaleko płynie wielka rzeka Ob. W miasteczku mieszka kilka tysięcy ludzi.

Ci, którzy uważają się za Polaków, stanowią czwartą część populacji. To piąte i szóste pokolenie po pierwszych mieszkańcach, więc znajomość języka polskiego jest dosyć słaba.

W 1990 roku w celach duszpasterskich Białystok zaczęli odwiedzać katoliccy księżą z parafii w Tomsku. Niedługo potem trzydziestu sześciu mieszkańców złożyło do władz podanie o zarejestrowanie katolickiej wspólnoty, zwrot kościoła oraz fundusze na jego remont.

Minęło siedemdziesiąt lat...

Prośba została przyjęta. W 1996 roku rozpoczęły się prace remontowe. Z pomocą przyszli katolicy z Polski i Niemiec. W 1998 roku, w stulecie założenia Białegostoku, odbyła się uroczystość otwarcia i poświęcenia nowego kościoła. I od tego czasu opiekę duszpasterską nad kościołem i katolicką wspólnotą sprawuje ksiądz Andrzej Duklewski. I po siedemdziesięciu latach w Białymstoku katolicy mogą znów się modlić w kościele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny