Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok odzyskał niepodległość w karnawale

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Wojsko polskie wkroczyło do Białegostoku 19 lutego 1919 roku, ale oficjalnie powitano je 22 lutego. Na zdjęciu udostępnionym nam przez historyka prof. Adama Dobrońskiego: msza polowa z udziałem wojska przed farą.
Wojsko polskie wkroczyło do Białegostoku 19 lutego 1919 roku, ale oficjalnie powitano je 22 lutego. Na zdjęciu udostępnionym nam przez historyka prof. Adama Dobrońskiego: msza polowa z udziałem wojska przed farą. Archiwum
Białystok to miasto wybrane. Mało kto ma takie szczęście jak my białostoczanie, żeby świętować odzyskanie niepodległości w ostatni weekend karnawału. Szkoda tylko, że nie mamy żadnego karnawałowego miejsca naznaczonego tamtą historią.

Pomnik marszałka? Zanadto spiżowy, nadający się jedynie do oficjalnego "obchodzenia", a jak karnawał to ma być szaleństwo. W dodatku sam Piłsudski z lekka nas zawiódł. W listopadzie 1918 roku zostawił nas jeszcze na cztery miesiące w niewoli.

Później, w 1920 roku miał być głównym gościem uroczystości rocznicowych. W ostatnim momencie jednak swój przyjazd odwołał. W stosownym komunikacie podano, że "oczekiwany z upragnieniem i utęsknieniem Naczelnik Państwa nie może wziąć udziału osobistego w naszem dzisiejszem święcie narodowym. Zatrzymują go w stolicy ważne sprawy państwowe. Ale Komendant Piłsudski raczył przyrzec, że w niedalekiej przyszłości odwiedzi nasze miasto". Wszystko prawda, ale uczucie pewnego zawodu pozostało.

Innym historycznym miejscem jest cmentarz wojskowy w Zwierzyńcu. Cmentarz mimo wagi i powagi już z całą pewnością z euforią karnawału niepodległości nie ma nic wspólnego. Z innymi miejscami historia obeszła się natomiast nonszalancko. Nie ma już kamienicy przy Rynku Kościuszki 1, w której mieściła się popularna cukiernia Lubczyńskich. W niej to białostoczanie, wieczorem 19 lutego 1919 roku podjęli herbatą i drożdżowymi bułkami pierwszych polskich żołnierzy.

Jest natomiast na Świętojańskiej 21 dom pierwszego, tymczasowego prezydenta Białegostoku Józefa Karola Puchalskiego. Można by tam coś zorganizować. Ale dziś mieści się tu pizzeria. Jakoś głupio i nietradycyjnie opychać się włoskimi plackami dla upamiętnienia polskiej niepodległości. A swoją drogą komu obecnie do głowy przychodzi, że 93 lata temu to właśnie tu mieszkał jeden z naszych bohaterów. Nie ma co ukrywać, że mamy lekki kłopot z tą naszą rocznicą. Niby jest, ale tak jakby jej nie było.
W pierwszą rocznicę odzyskania niepodległości białostoczanie nie mieli wątpliwości, że to ich święto. Komitet zajmujący się jego organizacją ogłosił, że "zbyteczna chyba wzywać obywateli Białegostoku do wzięcia udziału w uroczystości".

W czwartek 19 lutego 1920 roku "pod kościołem parafialnym na placu Kościuszki" tak jak przed rokiem ksiądz dziekan Lucjan Chalecki odprawił polową mszę. Po niej nastąpiła "rewia wojskowa", a następnie wszyscy zgromadzeni prowadzeni przez prezydenta miasta Bolesława Szymańskiego ruszyli w pochodzie przez miasto. Szli ulicami Kilińskiego, Pałacową, Warszawską, Sienkiewicza i wrócili na Rynek Kościuszki, po czym rozeszli się do domów.

Zgodnie z apelem władz, ale też i z obowiązującym zwyczajem na trasie pochodu wszystkie budynki udekorowane były narodowymi flagami, godłem, transparentami, na balustradach balkonów wywieszano dywany z upiętą jedliną. To było prawdziwe święto miasta! Nie zważano, że wypadało w dzień powszedni. Zamknięte były sklepy, szkoły, urzędy.

Wieczorem w największej sali w mieście, w teatrze Palace wystawiono "Warszawiankę" Wyspiańskiego i "Damy i Huzarów" Fredry. W tym harmonijnym obrazie były też i pewne dysonanse. Z ogólnego patriotycznego nastroju wyłamywała się ludność żydowska, która programowo bojkotowała niepodległość "Wielkiego Białegostoku". Jeden z jej liderów, Józef Zeligman w 1918 roku pisał, że "Białemustokowi zagraża perspektywa niekończącej się okupacji li tylko ze zmianą okupantów: wyjdą Niemcy - przyjdą legioniści, wyjdą legioniści - przyjdą bolszewicy - wyjdą bolszewicy, przyjdą sprzymierzeńcy".

Co normalne nie próżnował też i białostocki półświatek. Rocznicowe obchody natchnęły jednego z białostockich oszustów do wymyślenia oryginalnej metody bogacenia się "na felczera". Polegała ona na sprytnym wykorzystaniu ogromnych trudności z zaopatrzeniem w podstawowe produkty żywnościowe.

Oszust podszedł do jednego z przechodniów i zaproponował nabycie amerykańskiej mąki. Warunkiem jej otrzymania było jednak świadectwo, że nabywca jest zdrowy jak rydz. Rzekomy posiadacz mąki zapewniał, że jest też felczerem. Amator tej transakcji dał się uwieść. Poszedł z naciągaczem do mieszkania, gdzie ten "kazał mu rozpiąć się, po czem go badał przy czem skradł mu 134 marki".

Niestety metoda ta obarczona była sporym ryzykiem. Kolejny patriota zamiast poddać się badaniom zdzielił mącznego doktora kijem.

Kilka dni po tych patriotycznych i przyziemnych wydarzeniach miasto obiegła smutna wiadomość. Ogłoszono, że Białystok opuszcza ksiądz dziekan Lucjan Chalecki. Duchowny ów, był "ukochany przez wszystkich". Pewną pociechą było to, że został on mianowany kanclerzem wileńskiej kurii. Przy naprędce zorganizowanym obiedzie, który odbył się w magistrackiej sali, wspominano, i ten lutowy dzień ubiegłego roku, i ten sprzed kilku dni.

Czytaj e-wydanie »

Słodkie okazje z wysokimi rabatami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny