Pracownik podchodzi do niebieskiego kontenera na papier, wyjmuje kartony i wrzuca je do brązowego pojemnika na odpady bio. Później wrzuca wszystko do śmieciarki.
Nowe zasady segregacji śmieci w Białymstoku. Zaczynają obowiązywać od poniedziałku 1 października
- A przecież tyle mówi się o tym, że trzeba segregować. Jaki jest jednak tego sens, skoro nasze odpady są mieszane i trafiają do jednej śmieciarki? - denerwuje się nasz Czytelnik (nie podaje nazwiska, bo jak mówi, ma na samochodzie ładny lakier i niech tak pozostanie).
Nagrał trzy filmiki. Wspomniany na wstępie - w zeszły piątek, a dwa poprzednie - 3 stycznia i 28 grudnia. Na wszystkich widzimy kontenery stojące obok bloków przy ul. Broniewskiego 8A i 8B.
Rewolucja śmieciowa w Białymstoku. Nowe zasady segregacji odpadów
3 stycznia pracownicy opróżniając kontener z odpadami zmieszanymi dorzucili do śmieciarki plastiki, które wyjęli z żółtego kontenera. Natomiast 28 grudnia najpierw opróżnili do śmieciarki kontener z papierem, a później - do tej samej - z odpadami bio.
Szczególnie dziwi ten ostatni przypadek. Każda śmieciarka w mieście wyposażona jest bowiem w system GPS, który pokazuje, jakie kontenery są przykładane do jakich śmieciarek. Kontrolerzy z zarządzającej gospodarką odpadami spółki Lech powinni więc wychwycić, że do tej samej śmieciarki przyłożono zarówno kontener z papierem jak i z odpadami bio. - Podjęliśmy czynności wyjaśniające - mówi rzecznik spółki Lech Zbigniew Gołębiewski.
Segregacja śmieci. Odpady po nowemu. Miasto szykuje się do rewolucji
Dodaje, że na firmę może być nałożona kara - 5 tys. zł za każde nagrane przez naszego Czytelnika przewinienie. Jeśli takie sytuacje będą się powtarzały, miasto może zerwać z Komą umowę.
- Mieszanie odpadów przez pracowników firm odbierających śmieci jest naganne i nie może mieć miejsca - podkreśla rzecznik.
Segregacja śmieci. Lipiec pokaże, jak będzie
Mało prawdopodobne, że pracownicy Komy robili tak wyłącznie przy bloku naszego Czytelnika. Problem może być znacznie większy. Gdy dzwonimy do Komy słyszymy tłumaczenie, że za przewinienie odpowiedzialna jest nowa, zatrudniona niedawno ekipa. - Grozi im zwolnienie z pracy. Nie możemy się z nimi skontaktować. Jeden wziął zwolnienie lekarskie, a drugi jest nieuchwytny - mówi przedstawiciel Komy. Nie chce się przedstawić, bo w firmie nie było wczoraj nikogo, kto mógłby się oficjalnie wypowiedzieć. - Zaręczam, że pozostali pracownicy nie robią takich rzeczy, jak ci nagrani na filmiku - twierdzi.
Dowiadujemy się od niego, że zmieszane przez pracowników odpady pojechały do sortowni w Hryniewiczach. Do tematu na pewno wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?