Plenerowa ekspozycja została przygotowana w przestrzeni miejskiej, na Skwerze Armii Krajowej w Białymstoku.
- Wystawa opowiada burzliwą historię rodziny Gurwiczów, mieszkających przed II wojną światową w Białymstoku. Ich losy poznajemy z perspektywy Lusi, a właściwie Lei - mówi autor wystawy Bogusław Kosel. - Ta opowieść jest na wskroś uniwersalną. Opowiada o miłości, rozłące, potrzebie kształcenia się, ciekawości świata i strategii przetrwania. Myśleniu o tym, co najważniejsze, czyli ocaleniu życia dziecka.
Lea Gurwicz, na którą wszyscy mówili Lusia, urodziłam się w Białymstoku 30 kwietnia 1918 roku, na kilka miesięcy przez odzyskaniem przez Polskę niepodległości.
- Moi rodzice Pesza i Noson Gurwicz prowadzili przed wojną fabryczkę produkującą watę, a tata dodatkowo zarządzał także innymi przedsiębiorstwami. Razem z rodzicami i rodzeństwem – Bronią i Oskarem, mieszkaliśmy na ulicy Kilińskiego pod nr 3. Za naszymi oknami widać było słynny hotel Ritz. Lubiłam to miejsce. Blisko stąd było do parku, gdzie uwielbiałam spacerować w wolnych chwilach (…). W 1935 roku wyjechałam do Wilna, gdzie zaczęłam studia na Wydziale Nauk Społecznych i Prawa Uniwersytetu Stefana Batorego (…). Rok później przeniosłam się do Antwerpii w Belgii. Tam zastał mnie wybuch wojny”.
Rodzina Lusi z Białegostoku została - jako kapitaliści - deportowana przez Sowietów na Syberię i kraju Ałtajskiego. Ona sama 10 maja 1940 roku wyszła za mąż w Paryżu za pochodzącego ze Lwowa Raffaela Drommelschlager. Przed upadkiem Francji podjęli próbę przedostania się do Hiszpanii. Nie udało im się przejść granicy. Kolejne dwa lata spędzili w pirenejskiej wiosce. Tam urodził się Eduard. Gdy chłopiec miała dwa lata jego rodzice zostali wydani Niemcom przez francuskich kolaborantów. Trafili na przełomie sierpnia i września do obozu przejściowego pod Paryżem, przedostatniego etapu w drodze do Auschwitz.
W czasie transportu matka napisała list do syna, którego w pirenejskiej wiosce ukrywali rolnicy. Zaadresowaną kopertę, w której był białostocki adres rodziny i ten tymczasowy na Ałtaju, Lusia wyrzuciła z wagonu. Ktoś go znalazł i odesłał potem do syna. Eduard trafił po wojnie do rodziny, której udało się przeżyć w Tuluzie. Z kolei tej białostockiej po część udało się przetrwać zsyłkę i wróciła do Białegostoku. Po jakim czasie opuścili Polskę i osiedlili się w Izraelu.
- Ta wystawa opowiada o czasach i ludziach, których już nie ma. O ludziach, którzy współtworzyli nasze miasto ponad 80 lat temu. Żyli, tak jak my dziś żyjemy, a których wojna wyrwała z tego miasta. Wojna, która spowodowała, że Białystok jest inny. Warto o tym pamiętać. To niezwykle ważne dla naszej tożsamości - mówił Robert Sadowski, dyrektor Muzeum Wojska.
Patronat honorowy nad ekspozycją objęli Prezydenta Miasta Białegostoku oraz Ambasada Francji w Polsce.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?