Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok na Syberii

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Wasyl Haniewicz z ojcem Antonim
Wasyl Haniewicz z ojcem Antonim
Przed świętami Wielkiej Nocy odwiedził nasze miasto gość z bardzo daleka. Też białostoczanin, bo urodzony w Białymstoku, wsi o tej nazwie na Syberii. To Wasyl Haniewicz, syn Antoniego, obecnie zamieszkały w Tomsku. Śmiał się, że przyjechał trochę ogrzać podstarzałe kości, a tymczasem nie ma różnicy, i tu, i tam taki sam mrozek i biel.

Przypomnijmy trochę faktów. W 1899 roku dotarli do gminy mikołajewskiej, około sto wiorst za Tomskiem, przesiedleńcy z ówczesnej guberni grodzieńskiej. Przyjechali tu dobrowolnie, bo chcieli wreszcie być gospodarzami co się zowie. Wolnej ziemi było rzeczywiście pod dostatkiem, tyle że porośniętej tajgą, z niedźwiedziami.

Daleki Białystok

Zaczęła się harówka w bardzo trudnych warunkach, ale na swoim. Tak powstała wieś Nowa Rybałtowska, nazwę tę zmieniono jednak na Białystok. Dlaczego Białystok, skoro wśród przybyszów nie było mieszkańców miasta nad Białą? Ano dlatego, że Białystok znano w całej Rosji jako "Manchester Północy", imponował swą prężnością, stanowił dobrą markę.

Wśród syberyjskich białostoczan znaleźli się między innymi pradziadkowie Wasyla Haniewicza: Aleksander Jocz z Rutewki koło Szczuczyna (Nowogródzkiego), Stanisław Stec, stangret hrabiego Potockiego z guberni siedleckiej, Jan Haniewicz z bratem Józefem spod grodzieńskiego Porzecza. Kiedy Aleksandrowi Joczowi urodziła się córka, to musiał sprzedać krowę, by dotrzeć do Tomska i ochrzcić Marię Magdalenę.

Potem było o tyle lepiej, że białostoczanie zbudowali swój kościół (1908 r.) i zaprosili księdza z Polski. W 1930 roku ślub w miejscowej świątyni wzięli dziadkowie pana Wasyla - Wasyl i Gabriela. To niestety, była ostatnia msza, w Związku Radzieckim rozszalał się stalinizm. Rok później władza podjęła w Białymstoku próbę założenia kołchozu. Nie udało się. Podobnie i w latach następnych, ale w 1935 roku opór spacyfikowali enkawudziści i powstał "Krasnyj Sztandar", w szkole skasowano naukę języka polskiego.

Terror

13 sierpnia 1937 roku zaczęły się w Białymstoku aresztowania "wrogów ludu". 11 lutego 1938 roku NKWD zabrało także dwóch dziadków mojego rozmówcy. Biernatowi Pilewiczowi (ojciec matki pana Wasyla) zarzucono aktywne członkostwo "kontrrewolucyjnej szpiegowsko-dywersyjnej organizacji POW", prowadzenie wrogiej agitacji i propagandy religijnej (był członkiem rady kościelnej), zbieranie informacji o nastrojach politycznych mieszkańców. Wasyl Haniewicz (syn Jana) też rzekomo był członkiem Polskiej Organizacji Wojskowej, zmarnował wraz z K. Joczem 30 kwintali chleba kołchozowego, przygotowywał akt terrorystyczny wobec przewodniczącego kołchozu. Obaj zostali skazani na rozstrzelanie i wyrok ten wykonano 14 maja 1938 roku.

Łącznie od 13 sierpnia 1937 do 16 lutego 1938 NKWD aresztowało 86 osób ze wsi Białystok, a według spisu z 1937 roku mieszkało w niej tylko 127 mężczyzn w wieku od 18 lat. Z 86 aresztowanych przeżył jeden! Natomiast dodać jeszcze trzeba ponad 20 byłych mieszkańców wsi Białystok, których uwięziono w nowych miejscach zamieszkania oraz 7 aresztowanych już w 1935 roku i skazanych za opór przeciwko kolektywizacji. Zatem w małej syberyjskiej wsi Białystok znaleziono razem około stu "wrogów ludu".

Antoni Haniewicz

To ojciec pana Wasyla, żyjący nadal we wsi Białystok. Miał szczęśliwe, ale krótkie dzieciństwo. Najpierw zakłóciła je batalia o kołchoz, a potem bardzo boleśnie aresztowanie dziadka Aleksandra i ojca Wasyla oraz innych krewnych. Został jedynym mężczyzną w rodzinie. Nie mógł skończyć szkoły (wyrzucono go z 6 klasy), nie chciał zostać stolarzem morskim, więc pracował w kołchozie.

Mając 16 lat ("dziecko industrializacji") zaczął karierę traktorzysty. Któregoś dnia kolega poprosił, by Antoni nalał mu butelkę nafty potrzebnej do domowej kopciałki. Zobaczył to brygadzista, napisał donos, zorganizowano pokazowy proces. Antoni Haniewicz za grabież mienia państwowego otrzymał 7 lat łagru. Odczekano aż miną roztopy jesienne i "przestępca" pieszo pomaszerował w kolumnie do Tomska, pilnowany wraz z mu podobnymi przez konwojentów na koniach, z psami. Z więzienia w Tomsku trafił do łagru w rejonie Czeremoszników, gdzie tyrał w smrodzie przy nasycaniu smołą podkładów kolejowych.
Z tego piekielnego miejsca wyrwał się dzięki przyjaznej radzie znajomego, podał się za hydraulika i pojechał do Nowosybirska. Tam został zdemaskowany i za kłamstwo zaliczony do brygady karnej, karczował teren pod budowę. "Około pół roku trwała ta mitręga na granicy życia i śmierci…", potem było już lżej w zakładzie produkcji żużlu. Po śmierci Stalina skrócono Antoniemu Haniewiczowi karę o rok. Wrócił na krótko do Białegostoku, mama dała mu na pożegnanie butelkę samogonu. Złośliwy splot okoliczności sprawił, że milicjanci zrewidowali walizkę i jej posiadacz dostał rok za nielegalne pędzenie alkoholu. Odsiedział wyrok w więzieniu tumskim, więc koniec końców wyszło siedem lat zamknięcia i poniewierki. "Na tym zakończyły się łagierne "uniwersytety" Antoniego i zaczęło się długie życie na wolności, gdzie porządki i obyczaje niewiele różniły się od łagiernych".

Antoni Haniewicz przez następne ponad 30 lat pracował jako kierowca, przejechał setki tysiące kilometrów. Sam zbudował w Białymstoku duży dom, posadził w ogrodzie wraz z dziećmi drzewa owocowe. Razem z żoną Walentyną z Pilewiczów wychowali trzech synów, w tym Wasyla, obecnego dyrektora Muzeum - Pomnika Historii Politycznych Represji "Więzienie śledcze NKWD". Oddział Muzeum Krajoznawczego w Tomsku. To także wytrawny badacz historyk (z wykształcenia ekonomista), autor książki "Tragedia syberyjskiego Białegostoku", znany działacz polonijny, odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP. W Białymstoku był dwa razy, bierze udział w tworzeniu Muzeum Pamięci Sybiru.

Mój rozmówca opowieść w książce o ojcu zakończył następująco: "Jednak czy jest on zadowolony z przeżytych lat, o to nie pytałem. Bo to nieprzyjęte, żeby o coś takiego pytać własnego ojca, ponadto chyba za wcześnie, żeby podsumowywać życie. Życie przecież trwa nadal".

Panie Wasylu, prosimy gorąco pozdrowić ojca od mieszkańców "dużego" Białegostoku. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni seniorowi Antoniemu, że trwa jako ten ostaniec we wsi rodzinnej. I jako świadek historii syberyjskiej wsi Białystok. Ośmielam się zaproponować, by podlaski Białystok dał wyraz wdzięczności w stosunku do białostoczan syberyjskich, zwłaszcza Wasyla Haniewicza. Proszę naszych Czytelników o opinię w tej sprawie (tel. 601352414).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny