Nie mamy wyjścia - mówi Bogdan Rogaski, prezes Biaglassu. - Boimy się - przyznaje w imieniu załogi Andrzej Znorkowski, szef komisji zakładowej Solidarność '80.
Prezes tłumaczy, że kryzys finansowo-gospodarczy przetacza się przez hutę. Liczba zamówień zmalała. Jest nadzieja, że to przejściowe, tylko nie bardzo wiadomo, kiedy sytuacja się zmieni.
- Produkujemy klosze z tzw. wysokiej półki, a właśnie takie wyroby są najwrażliwsze w takich sytuacjach - wyjaśnia Bogdan Rogaski. - Dlatego żeby nie trzymać ludzi na postojowym czy wręcz zwalniać, oddelegowujemy ich do zakładów mięsnych PMB.
Dlaczego do PMB? Bo właścicielem obu firm jest ta sama grupa kapitałowa.
Prezes podaje, że na około 270 osób obecnej załogi Biaglassu do PMB trafiło blisko 30. Ale - jak dodaje Andrzej Znorkowski - do końca roku miejsce pracy ma zmienić prawie 50 osób.
- A już blisko 30 na umowach okresowych pożegnało się z pracą. I to zatrudnionych po 3-4 lata - przypomina związkowiec. - Tak ciężko zrobiło się z miesiąc temu, jak się ten kryzys rozpędził. Nawet, żeby pomóc firmie, wzięliśmy wszyscy w październiku cztery dni wolnego.
- To oczywiste, że wszyscy, którym zaproponowano oddelegowanie do PMB, podpisali zgodę. Przecież trzeba z czegoś żyć - mówi Andrzej Znorkowski. - Są to umowy na trzy miesiące. Ale czy nie będą przedłużone? Bo to nie byłoby korzystne finansowo - wiele osób pracuje na akord w Biaglassie, a po przejściu do PMB dostają tylko "gołą" pensję. I - co najważniejsze - czy będzie gdzie wrócić?
Niesprzyjającą rozwojowi firmy sytuację pogłębia też niewyjaśniona nadal sprawa roszczeń finansowych Sama i Marty Avny, byłych właścicieli Biaglassu. Sprawa sądowa między nimi a Biruną (właścicielem Biaglassu, który w ubiegłym roku odsunął od huty widmo upadłości) ciągle trwa i jej końca nie widać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
