Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Inwestycja Instalu pretekstem do dyskusji

Redakcja
Instal od jesieni walczy o zmianę planów zagospodarowania. Firma chce postawić bloki na sześciu hektarach, które ma pomiędzy ulicami: Składową, Magazynową, Transportową i Sejneńską w Białymstoku. Teraz mieści się tam wytwórnia konstrukcji stalowych
Instal od jesieni walczy o zmianę planów zagospodarowania. Firma chce postawić bloki na sześciu hektarach, które ma pomiędzy ulicami: Składową, Magazynową, Transportową i Sejneńską w Białymstoku. Teraz mieści się tam wytwórnia konstrukcji stalowych
Czy deweloperzy powinni budować mieszkania w dzielnicach przemysłowych Białegostoku? - zapytał Kurier Poranny Zbigniewa Nikitorowicza, szefa miejskich radnych Platformy Obywatelskiej i Janusza Kaczyńskiego, architekta, byłego przewodniczącego Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej. Myślę, że tak - powiedział pierwszy. Myślę, że nie - powiedział drugi.

Zbigniew Nikitorowicz:

- W uzasadnionych przypadkach – tak, można wpuszczać bloki czy też inne funkcje, np. sportowe, nawet na tereny, które do tej pory miały odmienne przeznaczenie.

Przestrzeń miejska jest dynamiczna i ulega różnym przekształceniom. W gminie Orla właśnie przekształcane są tereny rolnicze na przemysłowe, by mogła tam powstać fabryka koncernu Ikea.

Zobacz: Orla / Ikea. Tu będzie największa inwestycja zagraniczna w Polsce.

W Białymstoku mamy też wiele przykładów przekształceń, że wymienię choćby galerię Alfa czy kompleks mieszkalny w dawnej tytoniówce. Tak więc przeznaczenie jakiegoś terenu to nie jest rzecz zaklepana na stulecia.

Wielokrotnie miasto i prezydent wykazywał wrażliwość na potrzeby miejscowych przedsiębiorców. Jeszcze na początku kadencji rada miejska zgodziła się warunkowo na przekształcenie terenów przy ulicy Ryskiej, zajmowanych przez Fabrykę Przyrządów i Uchwytów Bison-Bial, w sytuacji, gdyby przedsiębiorstwo to wybudowało nowy zakład przy ulicy Andersa. To też jest przekształcenie na cele mieszkaniowe, z tym jeszcze, że są to tereny trudne do skomunikowania, bo trudno tam zjechać z ulicy Towarowej czy Sienkiewicza.

Jeśli chodzi o tereny przy ulicy Składowej, które Instal chce przekształcić pod budownictwo mieszkaniowe, leżą na skraju obszaru przemysłowego. Obecnie jest to teren zdegradowany, są tam stare i brzydkie hale, które powstały kilkadziesiąt lat temu i nie spełniają wymogów nowoczesnego przemysłu. W tym konkretnym przypadku wydaje mi się, że radni powinni wesprzeć zamierzenia inwestycyjne Instalu.

Potencjalne straty są iluzoryczne i wynikają tylko z tego, że nie będziemy myśleli dogmatycznie. Rozumiem, że planiści mają swoje zasady planowania, ale uchwalanie planu jest również procesem społecznym. Zainteresowane strony mogą wnosić swoje uwagi i wnioski i jeżeli to robią, to należy je uwzględnić.

W tym przypadku nie zostaną przecież zdegradowane żadne tereny zielone. Fragment dzielnicy przemysłowej ma się po prostu zamienić w osiedle z zielenią, drzewami, placami zabaw. A dla pozostałego terenu trzeba zgodnie z wnioskami pozostałych przedsiębiorców zachować funkcje przemysłowe.

Rozpatrując sprawę Instalu, jako radni wyszliśmy z przekonania, że przy uchwalaniu miejscowych planów ważne są nie tylko argumenty planistyczne, ale także racje społeczne i gospodarcze. Czynnik społeczny jest zresztą uwzględniony w procesie uchwalania planów. Projekty planów są przecież wykładane do publicznego wglądu, a mieszkańcy miasta, stowarzyszenia czy przedsiębiorstwa mają prawo zgłaszać do niego swoje uwagi. Na końcu tego procesu to pochodzący z wyboru radni, a nie urzędnicy, przyjmują lub odrzucają zgłoszone do planu uwagi i głosują nad przyjęciem całego planu. Jako radni powinniśmy brać pod uwagę, jakie opinie wyrażają nasi wyborcy, organizacje społeczne czy związki zawodowe.

Jestem przekonany, że radni powinni wspierać rozwój firm działających w Białymstoku. Instal jest przedsiębiorstwem o wieloletnich tradycjach, zajmującym ważne miejsce na mapie gospodarczej Białegostoku i województwa podlaskiego. Obecnie produkcja konstrukcji stalowych odbywa się w przestarzałych technologicznie halach, co zmniejsza konkurencyjność firmy na rynkach krajowych i zagranicznych. Dalsze utrzymywanie tego stanu rzeczy może doprowadzić do osłabienia pozycji przedsiębiorstwa, co wiązałoby się z likwidacją miejsc pracy.

Instal zamierza przenieść produkcję do nowej Wytwórni Konstrukcji Stalowych. Całkowity koszt realizacji inwestycji wyniesie 46 mln zł, z czego przedsiębiorstwo pozyskało z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka ponad 17 mln. Pozostałe koszty realizacji inwestycji zostaną sfinansowane z kredytu bankowego w wysokości ponad 30 mln zł.

Obecnie spółka nie ma wystarczających środków własnych do spłaty kredytu. Jedyną drogą ich pozyskania jest prowadzenie działalności deweloperskiej na terenie starej fabryki.

Dlatego uważam, że nie ma sensu na siłę zmuszać Instal do utrzymywania produkcji w przestarzałej fabryce, tylko z powodu wąsko pojętych racji planistycznych. Tym bardziej że tereny Instalu leżą na skraju terenu objętego planem.

Nic nie wskazuje, aby wspomniane Uchwyty miały wybudować nowy zakład i przenieść uciążliwą produkcję z centrum miasta. W wypadku Instalu szanse na stworzenie zarówno dodatkowych miejsc pracy, jak i nowoczesnej wytwórni jeszcze nie zostały zaprzepaszczone.

Janusz Kaczyński:

Jeśli chcemy mieć w mieście ład i porządek, to nie. Nawet za bolszewika takie sprawy regulowały plany. Jeżeli w Białymstoku przyjmiemy zasadę, że budujemy gdzie bądź, to będzie taki chaos, że w końcu nie będziemy mieli ani miejsc pracy, ani gdzie mieszkać. Bo w każde miejsce będą wciskane bloczki, tak jak na Bojarach, bez miejsc postojowych, bez żadnych usług.

To samo dzieje się na Bażantarni. To od lat była przygotowywana dzielnica pod przemysł. Z dojazdami, ze strefami wyciszającymi, oddzielającymi ją od dzielnic mieszkaniowych. Wszystko jest przygotowane, by lokować tam inwestycje, które służą miastu.

Przecież miasto musi mieć miejsca pracy. Jeśli zaczniemy budować same sypialnie, to staniemy się miastem zbędnym, takim socjalnym degeneratem, bez korzeni do życia. Z czasem ludzie stracą nadzieję i perspektywy na lepsze miejsca pracy i będą nas omijać. W Stanach Zjednoczonych są już takie przykłady miast, które wymarły. I my zmierzamy wprost w tym samym kierunku. Tam miasta wypalały się w ciągu kilkudziesięciu lat i zostawały z tego takie miejskie karzełki.

Jeżeli pozwolimy budować tam mieszkania, a przez płot będzie składowanie np. jakichś farb czy chemii gospodarczej, to tam zaraz będą protesty. I dzielnica, która powinna tworzyć miejsca pracy, będzie się wykruszała.

Ale z drugiej strony, jeśli jest taka sytuacja, że inwestor chce budować, to miasto powinno w jakiś sposób być moderatorem: na przykład pomóc znaleźć partnera, pomóc dokonać zamiany gruntu.

Nasza administracja miejska, ogromna zresztą, bo w planowaniu przestrzennym pracuje obecnie około 100 osób, powinna spotykać ze sobą kapitały. Niedawno mówiło się dość obszernie o partnerstwie publiczno-prywatnym. Wypisz-wymaluj pasuje to do tej sytuacji. Czyli w uczciwy sposób, transparentny, żeby wszyscy wiedzieli, kto i jak bierze w tym udział, jakie zyski będzie miało z tego miasto, co kto ryzykuje, powiedzieć inwestorowi: w tym miejscu nie może pan budować, ale mamy tereny w innym miejscu, dogadajmy się jakoś. A ten obecny pana teren zaproponujemy np. Japończykowi, który zechce u nas budować fabrykę telewizorów.

A my nic w tej chwili nie robimy. Inni ściągają do siebie fabryki produkujące silniki czy telewizory, ale Białystok nie ma obecnie tak naprawdę żadnej oferty dla inwestorów. Miasto cierpi na brak terenów pod inwestycje. Bo gdzie teraz u nas buduje się zakłady? W Choroszczy! Gmina jest mała i cherlawa, ale wszyscy idą do nich. I zamiast robić to samo u siebie, my robimy chaotyczne zabudowy, nie dajemy żadnej oferty poważnym kontrahentom. Taka sama sytuacja, jak z lotniskiem, którego nie potrafimy zbudować, czy porządnymi drogami.

Zobacz: Krypno, Choroszcz i Brańsk wzięły najwięcej

Planowanie to nie jest perspektywa jednej czy dwóch kadencji, tylko dziesiątek lat. Miasto dzięki temu ma szanse zyskać jakąś twarz. Ale jeśli będzie zmieniane w zależności od tego, czy akurat rządzi pan Kowalski, czy Nowak, a mieszkaniówka będzie wyskakiwać jak pryszcze, to jak ta twarz będzie wyglądać.

Białystok, moim zdaniem, ma przerost mieszkaniówki. Wystarczy spojrzeć na proporcje. Ile procent powierzchni miasto przeznacza na przemysł? Jest to naprawdę niewiele. Są to tereny poszatkowane, źle skomunikowane, gdzie już powstają jakieś zespoły mieszkaniowe, które powodują, że możliwości inwestycyjne na tych terenach przemysłowych będą ograniczane.

Nie mówię, żeby nie budować mieszkań. Ludzie muszą przecież gdzieś mieszkać, ale trzeba zachować proporcje. Generalnie w Polsce za mało ludzi pracuje. Nie powstają nowe miejsca pracy dla zawodowców. Dopiero gdy są wyspecjalizowane firmy, potrzebni są zawodowcy. Nigdy nie ściągniemy do siebie wysokowykwalifikowanej kadry, bo nie ma po co. Do budowania bloków potrzebne są najprostsze umiejętności.

Dobrze, że miasto broni w tym przypadku przemysłowych funkcji na Bażantarni. Ma rację. A radni nie powinni ulegać jednej firmie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny