Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Gdzie nasza tolerancja?

Marta Gawina [email protected] Jarosław Sołomacha [email protected]
insp. Roman Popow: Na pewno nie będziemy pobłażliwi. Będziemy skutecznie przeciwdziałać, jeśli te przypadki zostaną ujawnione.
insp. Roman Popow: Na pewno nie będziemy pobłażliwi. Będziemy skutecznie przeciwdziałać, jeśli te przypadki zostaną ujawnione.
Reguła jest taka: W naszym mieście szanuje się inne narodowości, inne wyznania. Od każdej reguły są wyjątki.

Czy Białystok jest miastem tylko dla białych? Od tego pytania rozpoczęliśmy naszą debatę na temat wielokulturowości Podlasia, tolerancji, a czasem jej braku. - Odpowiedź jest tylko jedna. Białystok jest dla wszystkich ludzi, którzy tu mieszkają, którzy zechcą tu przyjechać. Myślę, że już dawno minęły czasy segregacji rasowej. Minęły bezpowrotnie. Ludzi nie dzielimy ze względu na kolor skóry, wyznanie czy orientację seksualną. Tylko na tych, którzy żyją w zgodzie z prawem lub nie. Nasze miasto jest otwarte i przyjazne - nie ma wątpliwości Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. - Ale od tej reguły bywają wyjątki - przyznaje.

Jerzy Nikitorowicz, rektor UwB, dodaje, że Białystok jest normalnym miastem, które jednak w szczególny sposób może uczyć się szacunku do inności. - I tylko możemy żałować, że dochodzi do tych przykrych, choć na szczęście rzadkich przypadków - mówi.

Chuligani czy rasiści?

- Nawet jeżeli byśmy uznali, że są to przypadki rzadkie, odizolowane, nie bagatelizujmy tego. Może to sygnał, że zaczyna się dziać coś złego? To najlepszy moment, żeby temu bardzo zdecydowanie przeciwdziałać - twierdzi z kolei prof. Andrzej Dąbrowski, dziekan wydziału lekarskiego UMB.

Bo właśnie te przypadki są najgłośniejsze. Sprawiają, że o Białymstoku mówi cała Polska. I nie jest to dobra sława. Kilka miesięcy temu był to transparent obrażający Rogera. Od tygodnia jesteśmy poruszeni historią Sary, czarnoskórej studentki medycyny, oraz jej kolegów obcokrajowców. Ze względu na swoją "inność" byli opluwani, obrażani, bici.

- Nie powinniśmy nazywać tej sprawy problemem. Są to pewne przypadki, które zaistniały. I do nich trzeba się odnosić - uważa insp. Roman Popow, szef podlaskiej policji. - Ale nie można powiedzieć, że tolerancji u nas w ogóle nie ma. To by było krzywdzące.

- Trzeba też zastanowić się, czy są to zachowania rasistowskie, czy chuligańskie? W Białymstoku co chwilę ktoś kogoś zaczepia, bo jest w złym humorze. I jest to wybryk chuligański - podkreśla Tadeusz Truskolaski.

Prof. Dąbrowski zwraca uwagę na tzw. czynnik prowokujący. - Z tych relacji, których wysłuchałem, wynikało, że większość z tych zdarzeń miała charakter chuligański, ale o podłożu rasistowskim. Wszystkie ataki następowały z chwilą zidentyfikowania, że to jest jakiś obcy - przypomina profesor. To on spotkał się ze studentami obcokrajowcami, którzy opowiadali o nietolerancji białostoczan.

Wszystko zaczyna się w domu

Skąd w nas tyle niechęci do innych w wielokulturowym Białymstoku?

- Wynosimy ją z domów rodzinnych - nie ma wątpliwości ks. Andrzej Kołpak, założyciel funduszu "Białystok Ojcu Świętemu". - Przyszła do mnie kiedyś kobieta, która chciała zamówić mszę świętą za synową. Niech ksiądz pomodli się, żeby ona jak najszybciej umarła - mówi. Zacząłem tłumaczyć, że nie możemy się modlić w takiej intencji. Ona jest taka wredna. Ja nie wytrzymam, zapłacę podwójnie - tłumaczyła mi dalej. Powiedziałem: Dobrze. Pomodlimy się, ale o to, by ta wcześniej z was umarła, która jest wredniejsza. Kobieta wzięła pieniądze i wyszła. I jest to przykład osoby, która nie mogła zaakceptować, że ktoś "wlazł" z butami do jej rodziny. Innym nagle się nie podoba, że ktoś "wlazł" na naszą uczelnię, do naszego miasta. Trzeba to zniszczyć. Ale tak nie robią wszyscy białostoczanie - tłumaczy ks. Andrzej Kołpak.

Te wyjątki rodzą się często z braku celu w życiu. - Można powiedzieć, że jak ktoś nie jest dobry w czymś, co jest uznawane społecznie, to może być dobry na przykład w pluciu. Jeżeli nie ma zainteresowań, to choćby pójście z dwoma nożami na stadion staje się atrakcją. Bo tu problemem jest brak wzorców, wartości, autorytetów. I to najczęściej w rodzinie. Nie ustalamy prostych zasad, wymogów. A jeżeli ich nie ma, to czego my oczekujemy? - pyta rektor Nikitorowicz.

- Rodzice nie zawsze zwracają uwagę na to, co dzieci robią w domu. Zwykle nie mają czasu. Trzeba patrzeć na ich rysunki. Najłatwiej jest namalować swastykę, bo to najprostsze. Ta młodzież chce zaistnieć. Albo z dobrej, albo złej strony. Chce się pokazać - uważa policjant.

- Jest też prosty przykład. Ojciec ogląda mecz z synem. W pewnym momencie krzyczy: No jak ten czarnuch biega! Po co on przyjechał do naszego kraju! To słyszy dziecko. W szkole spotyka kolegów i pyta: Widziałeś, jak ten czarnuch biega? I co z tego, że ojciec użyje tego wyrażenia, tylko oglądając mecz? Dziecko przeniesie je dalej - uważa ks. Kołpak.

Potwierdzają to policyjne statystyki. W tym roku w naszym województwie było 25 przypadków przestępstw na tle rasistowskim. Najczęściej w wykonaniu młodych.

- Grupa sześciu osób w wieku od 17 do 21 lat malowała swastyki. 16-latek umieścił w Internecie film z pozdrowieniem faszystowskim. 15-latek w gimnazjum wznosił faszystowskie okrzyki - wylicza Popow.

Wie, że to mało. Ale wie też, że o wielu przestępstwach policja nigdy się nie dowiaduje. Bo ofiary i świadkowie boją się głośno o tym mówić.

Prawo po stronie pokrzywdzonych

- Niepotrzebnie. To osoba pokrzywdzona jest najważniejszym świadkiem. A prokuratura ma obowiązek ścigać sprawców z urzędu - wyjaśnia Sławomir Kołakowski, zastępca białostockiego prokuratora apelacyjnego. Świadkowie i poszkodowani nie powinni też bać się składania obciążających zeznań. - Mamy instytucję świadka incognito - dodaje.

A policja zapewnia, że zajmie się każdym przypadkiem. - Sprawdzamy te sprawy bardzo szczegółowo. Dodatkowo powołałem pełnomocnika ds. ochrony praw człowieka. Jest on uwrażliwiony na wszystkie sprawy dotyczące nietolerancji. Można się z nim skontaktować przez naszą stronę internetową, która jest w różnych językach - dodaje Popow.

- A jeżeli chodzi o naszych zagranicznych studentów, to jestem gotowy zaprosić ich do siebie. Żeby porozmawiać i przekonać ich, że nie akceptujemy zachowań, które krzywdzą innych - zapewnia Tadeusz Truskolaski.

- Trzeba też sprawić, by ludzie zadawali sobie pytanie: W czym inny człowiek jest gorszy ode mnie? Czy to jego wina, że ma inny kolor skóry? - zachęca ks. Andrzej Kołpak.

Czy to wystarczy, by wygrać z nietolerancją? - Jesteśmy zbytnimi optymistami, jeżeli myślimy, że zmniejszymy poziom braku tolerancji. Ministerstwo Sprawiedliwości monitoruje takie przypadki w całym kraju. Od 2005 roku ich liczba wzrasta. O czymś to świadczy. Na naszym terenie jeszcze tak bardzo tego nie widać. Co nie zmienia mojej oceny - zauważa Kołakowski. - To tkwi w każdym z nas. Pytanie, czy się uzewnętrzni?

- To dobrze, że o tym piszecie. Bo jeżeli stawiacie pytania, mobilizujecie Czytelników do rozmowy na ten temat. Niepisanie to ukrywanie faktów, to ciche przyzwolenie. Tutaj musi otwierać się umysł - dodaje Jerzy Nikitorowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny