Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Gdy rozum śpi, budzą się demony zła

Robert Burzyński, dr nauk politycznych
Kruszyniany są symbolem polskich Tatarów
Kruszyniany są symbolem polskich Tatarów Anatol Chomicz
Mamy wybór: albo akceptujemy wielokulturowość, albo skaczemy sobie do gardeł dla zadowolenia innych. Szanujmy to, czego i tak mamy mało np. magię Tykocina, Kruszynian czy Supraśla.

Białystok stał się po raz kolejny negatywnym bohaterem historii tolerancji w Rzeczpospolitej. Mieliśmy tę wątpliwą przyjemność ponownie być na ustach Polaków w aspekcie wyrozumiałości do mniejszości. Przez media przetoczyła się kolejna fala oburzenia, komentarzy i porównań obrazujący stan świadomości społecznej, gdzie iskrą zapalną stał się przemarsz ONR ulicami Białegostoku oraz msza w katedrze białostockiej. Wielu z mieszkańców pięknego Podlasia przecierało oczy ze zdumienia, dlaczego znowu o nas tak głośno. Nasza ziemia stała się kolejny raz soczewką, w której skupia się to co najgorsze i najlepsze w nas. Zostały też głośno postawione pytania: o stan tolerancji w kraju, wychowanie młodzieży, reakcji na nadużycia względem mniejszości, jak i sposobowi reagowania na karygodne występki.

Miejsce styku żywiołów

Opisując tolerancję należy zauważyć, iż tę cechę można traktować w dwójnasób. Po pierwsze, powszechne tłumaczenie czyli wyrozumiałość dla odmienności. Druga to potępienie tolerancji wobec zła, wynikające często ze strachu lub obojętności. Powstaje pytanie: gdzie jesteśmy w tym momencie i jak patrzymy na to samo zjawisko?

Szukając odpowiedzi na wynikłe pytania, mając w perspektywie nasz region, należy cofnąć się do historii. Podlasie zawsze było miejscem styku żywiołów etnicznych a przez to i religijnych. W tym miejscu spotykali się Polacy, Białorusini czy Żydzi. Odbywał się dialog katolików i prawosławnych. Historia pokazuje nam chwilę gdy Polska rosła w siłę, gdy gościła u nas tolerancja, ale i zdarzały się momenty pogromów, palenia i grabienia zasobów, a przez to otwartego bądź cichego przyzwolenia na zło.

Dzisiaj pomimo upływu lat, wieloletniej edukacji co jakiś czas „budzą się demony”. Z jednej strony mamy liczne festiwale, projekty edukacyjne, przeglądy kulturalne czy pomoc materialną dla mniejszości plus działania instytucjonalne prezydenta, marszałka czy wojewody w postaci finansowego wsparcia dla konkretnych projektów. Wspaniałym przykładem może tu być Centrum Edukacji i Kultury Muzułmańskiej Tatarów w Kruszynianach, gdzie przeciętny Polak może poznać zasady islamu, kultury muzułmańskiej, jak i spróbować tradycyjnej kuchni tatarskiej. Uważam, że taki bezpośredni przykład może więcej zrobić na rzecz dialogu przez poznanie siebie niż puste głoszenie szczytnych haseł.

Z drugiej strony mamy do czynienia z I Hajnowskim Marszem Żołnierzy Wyklętych, protestem Młodzieży Wszechpolskiej przed spektaklem na deskach Teatru Dramatycznego „Biała siła, czarna pamięć”, czy po prostu malowaniem swastyki na murach. Takie wydarzenia zawsze stwarzają emocje, budzą wzajemne animozje, przywoływane są argumenty obu stron, odnawiane są „stare rany”, które mam wrażenie nigdy się nie zabliźnią. Zawsze komuś będzie zależało na zbiciu doraźnego kapitału przez uwypuklanie różnic i trudnych tematów.

Obserwując marsz ONR w Białymstoku nasuwa się wiele pytań o podstawy takiej ideologii. Jak wiadomo z grubsza te działania oparte są na hasłach Bóg- Honor-Ojczyzna. W tym miejscu należy się zastanowić, na ile jest to prywatna sprawa a na ile ONR musi tym epatować na zewnątrz, pokazywać swoją siłę. Doprowadzając innych do emocji, zwłaszcza tu na Podlasiu. Inna sprawa, że marsze ONR w Polsce najwyżej reprezentuje garstka ludzi, w Białymstoku zawsze to wygląda z przytupem i jest bardzo zauważalne.

Na zewnątrz silni, a w środku słabi i zagubieni

Chcąc wytłumaczyć podstawy działania i popularności wśród młodzieży ruchów prawicowych należy rozeznać kilka podstawowych przyczyn. Najważniejsze jest zrozumienie pokładów psychologicznych, które poddane są często manipulacji czy indoktrynacji. Niewątpliwie granie na lękach ludzi młodych, którzy niejednokrotnie skończyli studia, są sfrustrowani niepewną przyszłością i brakiem ścieżki kariery oraz kontroli własnego życia powoduje duże zaangażowanie osobiste. Swoją odpowiedź znajdują w głoszeniu haseł nacjonalistycznych. Tu łatwo przedstawia się potencjalnego wroga, który jest dla nich odnośnikiem np. mniejszości (wróg ważniejszy jest od przyjaciela). Marsze mają wytworzyć wśród odbiorców pewność o słuszności podejmowanych działań (tylko my mamy rację a Wy stoicie z boku, zamiast iść razem z nami). Dlatego tylko silna Polska w ich mniemaniu jest panaceum na wszystkie kłopoty. ONR daje możliwości i siły we współzawodnictwie o dostęp do ograniczonych zasobów np. finansów. Tylko komu odebrać jeżeli wszyscy jedziemy na tym samym wózku?

Organizacja daje możliwość przynależności do sprawczej i głośnej grupy. Kłania się tu „Psychologia tłumu” Le Bona, która mówi, iż natura zbiorowości daje ogrom siły złożonej z pojedynczych osób. W końcu zbiorowość ulega popędom i sugestiom oraz irracjonalnym działaniom. W dodatku duża medialność widowisk niewątpliwie przysparza poparcia wśród młodzieży. Ich jaskrawość, obrazowość, czarno-biały obraz świata pomaga w budowaniu wyrazistości. Wsparte jest to głośną muzyką, flagami i głośnymi hasłami (Polska cała tylko biała; odliczajcie życia chwile, czeka was Chile; płaczą Niemcy, płacze Francja - tak się kończy tolerancja; idzie, idzie nacjonalizm by odrzucić kapitalizm).

Inna sprawa to kwestia edukacji. Szkoła uczy, a nie wychowuje. Nie edukuje, czym różni się patriotyzm od nacjonalizmu. Trzeba oczywiście tłumaczyć, że patriotyzm nie zawsze kończy się faszyzmem. Nowoczesny patriotyzm to więcej niż wspólnota kulturalno-historyczna, to często wspólnota tragicznych wydarzeń, wielkich przodków, wspólnych doświadczeń, kultury chrześcijańskiej, które często konsolidują środowisko.

Zapędziliśmy się w modernizmie pozostawiając młodzież samej sobie. Są pogubieni, szukają nowych idei. I tylko od nas zależy w jakim kierunku pójdą. Młodzi potrzebują prostych odpowiedzi na trudne pytania. Pozornie hasła nacjonalistyczne są odpowiedzią doraźną, ale co z nimi będzie w dłuższej perspektywie? Szukają bohaterów w Żołnierzach Wyklętych, szukają identyfikacji idei, mają deficyt godności. Widzimy absurd: z zewnątrz silni, a w środku zagubieni i słabi. Trzeba pomóc im, nie można zostawić ich samym sobie, nie możemy ich wykluczyć, bo to byłoby najgorsze. Coś lub ktoś musi wypełnić ich świat symboliczny.

Kościół ma epatować tolerancją

W ujęciu prawno-politycznym należy podkreślić, że władze Białegostoku wyraziły zgodę na przemarsz działaczy, że Obóz Narodowo Radykalny dochował wszelkich formalności. Policja nie musiała interweniować, a cały przemarsz odbywał się w granicach prawa. W ujęciu politycznym wydarzenia na Podlasiu stały się kolejnym sposobem do podkreślenia własnej odrębności. Każda z partii bardziej lub mniej starała się odciąć od zaistniałych wydarzeń, gdzie wyznacznikiem był stosunek do różnych mniejszości. PO i SLD stanęły oczywiście murem za pokrzywdzonymi podnosząc głośno temat tolerancji na Podlasiu. Oczywiście nie bez przyczyny, bo obie partie starają się być beneficjentami nadziei mniejszości. Z kolei PiS starał się przyjąć postawę neutralną i nie angażował się w zaistniałą sytuację. PiS może traktować środowiska narodowe jako naturalny rezerwuar, który w chwilach głosowania może zawsze przechylić szalę zwycięstwa. Z tej perspektywy nastąpił również podział na scenie lokalnej. Radni PO chcieli przeforsować wniosek o potępieniu aktów nietolerancji w Białymstoku, ale nie znalazło to większości. Prezydent potwierdził tylko, że najważniejsza jest praca u podstaw, a poza tym Białystok jest miastem otwartym, gościnnym i serdecznym.

Niemałe emocje w mediach wzbudziła również zamówiona msza w katedrze. Z jednej strony mamy do czynienia z silnym zaangażowaniem pojedynczych duchownych, z drugiej strony mamy nauki papieża Franciszka czy Jana Pawła II, którzy zawsze wzywali do tolerancji i toczyli dialog międzyreligijny. Oczywiście - delikatnie mówiąc - z różnym skutkiem. Kościół ze swojego założenia ma epatować tolerancją („jeden drugiego brzemiona noście”). Konsekwencją tej mszy były wymuszone przeprosiny naszej kurii. Z drugiej strony mam wrażenie, że te same media nie miały nic przeciwko krzykom feministek i ostentacyjnemu wyjściu podczas odczytywania listu biskupów na temat aborcji w czasie mszy w Warszawie.

W różnorodności siła

Reasumując, wbrew twierdzeniom ONR, na dziś Polska nie jest zagrożona. Na razie środowisko Radykalno-Narodowe nie jest dominującą siłą polityczną w kraju, choć mamy renesans ideologii prawicowych w całej Europie. Jedynym wyjściem z patowej sytuacji jest nieustanna edukacja i szukanie wspólnych interesów (w różnorodności siła). Nie możemy powszechnego ubóstwa zastąpić nietolerancją, homofobią, czy rasizmem. Musimy wytłumaczyć, że patriotyzm jest zaprzeczeniem nacjonalizmu. Mamy cały czas szansę na poznanie się, zrozumienie siebie a wtedy strach przed czymś innym nie będzie tak groźny.

Inna sprawa, że mamy problem z zaufaniem. Niektórzy twierdzą, że jest to w Polsce wręcz dziedziczne. Odgrzewanie konfliktów tylko pogłębia podziały. Nie wystarczy tolerować, trzeba się akceptować. Tym bardziej, że margines może okazać się większością. Mamy wybór: albo akceptujemy wielokulturowość, albo skaczemy sobie do gardeł dla zadowolenia innych (dziel i rządź). Szanujmy to czego i tak mamy mało np. magię Tykocina, Kruszynian czy Supraśla. Jak trudno jest zrozumieć, że nie wszyscy musimy się kochać, wystarczy tylko aby nie przeszkadzać sobie, a od czasu do czasu rozmawiać, bo to zawsze buduje to co bezcenne - czyli szacunek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny