Dzisiaj przyszedłem do szpitala i dziś otwierają świetlicę. Fajnie, będę mógł się pobawić - uśmiecha się dziewięcioletni Kacper. Na oddziale jest z mamą. Przyszli tylko na badania, więc pobyt w szpitalu nie powinien potrwać długo. - Ale nie wziąłem żadnych swoich zabawek. A tu tyle ciekawych rzeczy! - dodaje chłopiec.
Na oddziale onkologii i hematologii dziecięcej przebywa około 20 małych pacjentów. Nie wszyscy mogą wstawać z łóżka, bo terapia nieraz bywa ciężka. Ale ci, którzy mają więcej sił, chętnie korzystają z zakładowej świetlicy. Po pierwsze - zawsze są tam zabawki. Po drugie - fajniej jest pobawić się w towarzystwie.
Rak to nie wyrok. Ulicami Białegostoku po raz kolejny przeszedł Marsz Nadziei (zdjęcia)
Jednak choć cały oddział jest kolorowy, z pięknymi malunkami na ścianach, świetlica nie była remontowana od 15 lat. Pomalowane w wesołe kolory ściany były już odrapane, zabawki stały na starych półkach.
Aż do teraz. Bo do akcji wkroczyła fundacja Bajkowa Fabryka Nadziei. Poprosiła o wsparcie sponsorów i wzięła się do pracy.
W świetlicy wymieniono podłogi, oświetlenie, odświeżono ściany. Są tu też nowe meble, a na nich - wspaniałe, ekologiczne zabawki. I to całe mnóstwo zabawek: drewniana kuchnia, sklepik-warzywniak, domek dla lalek, zestaw majsterkowicza. Do tego mięciutkie pluszaki, a na ścianach, na nowoczesnych wiszących półkach - całe mnóstwo gier.
A we wtorek, na uroczystym otwarciu świetlicy - tort dla każdego, kto tylko chciał się poczęstować.
Fundacja Bajkowa Fabryka Nadziei na dziecięcej onkologii działa już od 10 lat. Założył ją białostoczanin - Bartłomiej Trzeciak.
- Z potrzeby serca. I z potrzeby podziękowania tym, którzy opiekowali się mną, gdy w dzieciństwie byłem w podobnej sytuacji - uśmiecha się prezes Bartłomiej Trzeciak. I opowiada, że w dzieciństwie wiele czasu spędzał w szpitalu, chorował na serce. Wtedy do pacjentów przychodzili wolontariusze. Dziś on, w ramach swojej fundacji, organizuje podobne spotkania.
- Jesteśmy na oddziale co poniedziałek. Staramy się robić wszystko, by dzieciaki choć na chwilę zapomniały o bólu i chorobie. Nasi wolontariusze bawią się z dziećmi, organizują im przeróżne zajęcia. Wtedy rodzice mogą mieć chwilę wytchnienia i zająć się swoimi sprawami. Ale często włączają się do zabawy - opowiada.
Ale to nie wszystko.
- Jeszcze spełniamy marzenia. To na przykład podróże rządowym śmigłowcem, imprezy uroczyste, zajęcia plastyczne - wymienia Bartłomiej Trzeciak.
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?