Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok Fabryczny. Stacja zapomnienia

Tomasz Mikulicz
Polskie Koleje Państwowe nie mają pomysłu jak wykorzystać niszczejący budynek.
Polskie Koleje Państwowe nie mają pomysłu jak wykorzystać niszczejący budynek. Wojciech Wojtkielewicz
Budynek mógłby zostać przejęty przez miasto, a następnie wraz z sąsiednim terenem przekazany prywatnemu inwestorowi pod budowę obiektu komercyjnego np. galerii handlowej. Warunkiem byłoby to, że prywatny inwestor wyremontuje i przebuduje budynek dworca na przykład na osiedlowy dom kultury. Taka współpraca świetnie się sprawdza na zachodzie Europy.

Już od ponad dziesięciu lat z Dworca Fabrycznego nie odjechał żaden pociąg. Co więcej, Polskie Koleje Państwowe nie mają pomysłu jak wykorzystać niszczejący budynek. Od dwóch lat pojawiają się jedynie ogłoszenia o przetargach na sprzedaż obiektu. Dwa poprzednie skończyły się fiaskiem. Nie było chętnych. Działka ma powierzchnię blisko 0,7 ha, a sam budynek prawie 380 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej. Oferta obejmowała między innymi place parkingowe, drogi dojazdowe i chodniki.
- Pierwszy przetarg odbył się w grudniu 2010 roku, drugi w lutym 2011. Cena wyjściowa wynosiła wówczas 1,6 mln zł. Obecnie trwają przygotowania do trzeciego przetargu. Nie znamy jeszcze jego terminu - mówi Paulina Jankowska z zespołu prasowego PKPSA.

Dworzec przy ul. Traugutta zbudowano w 1985 roku. Wostatnich latach był wykorzystywany m.in. jako ogrzewalnia dla bezdomnych i magazyn firmy budowlanej. Kiedyś odjeżdżały stąd pociągi w kierunku Białorusi. Trzy lata temu pojawił się nawet pomysł, by budynek znów był używany. Spółka PKP Przewozy Regionalne chciała, by ruszały stąd trzy szynobusy do Czeremchy. Było to jak najbardziej realne. Wpaździerniku 2009 roku trwało nawet porządkowanie okolic dworca. Robotnicy usuwali stare płyty chodnikowe i wylewali beton na peronie. Połączenia z Czeremchą miały zostać lada dzień wpisane do rozkładów. Marzenia bardzo szybko pogrzebała jednak decyzja władz województwa, które początkowo miałyby wspierać finansowo całe przedsięwzięcie.

- Frekwencja będzie żadna, a koszty wysokie. To pomysł niepoprzedzony wcześniejszymi badaniami, czy będzie zainteresowanie podróżnych takimi połączeniami - wyjaśniał w 2009 roku Jan Kwasowski, rzecznik prasowy marszałka.

Paweł Szrajber, wiceprezes zarządu Stowarzyszenia Sympatyków Kolejnictwa "Kolejowe Podlasie mówi, że szanse na wskrzeszenie Dworca Fabrycznego byłyby większe, gdyby udało się stworzyć w Białymstoku szybką kolej miejską.

- Pomysł pojawił się jeszcze wcześniej niż te szynobusy do Czeremchy. Linia miałaby połączyć ze sobą odległe dzielnice miasta i skomunikować z Białymstokiem niektóre ościenne miejscowości. ZGrabówki jechałoby się przez Zaścianki i Zielone Wzgórza na Starosielce. Podróżni mogliby korzystać z karty miejskiej. Tej samej, którą używamy dziś w autobusach. Szkoda, że nie udało się wcielić tego pomysłu w życie - twierdzi Paweł Szrajber.

Tutaj też przeważyły jednak kwestie finansowe. Władze miasta stwierdziły, że takie rozwiązanie generowałoby zbyt wysokie koszty.

- Jako stowarzyszenie mieliśmy swego czasu pomysł, by na Dworcu Fabrycznym można było wsiąść do naszych drezyn i przejechać się do magazynów przy ul. Węglowej. Niewykluczone, że kiedyś to zrealizujemy - tłumaczy Paweł Szrajber.

Inną wizję wykorzystania dworca miało dwa lata temu Stowarzyszenie Białystok Fabryczny, które chciało stworzyć tu przestrzeń przeznaczoną na kulturę. Mogłyby się tam odbywać różnego rodzaju wystawy, czy koncerty. Swoje miejsce znaleźliby też plastycy, hip-hopowcy, i grafficiarze. Na dobry początek stowarzyszenie planowało zorganizować wystawę fotografii przedwojennych fabryk.

- Stowarzyszenie zostało rozwiązane. Daliśmy sobie spokój po nieudanej batalii z pracownikami PKP. Prosiliśmy ich o udostępnieniu niewykorzystywanego przecież miejsca za symboliczną złotówkę. Otrzymaliśmy odpowiedź, że możemy je tylko kupić. I to za jakieś miliony - mówi Radosław Puśko, prezes zarządu rozwiązanego dziś stowarzyszenia.

Koleje tłumaczyły się tym, że nie mogą udostępnić dworca społecznikom, bo zabraniają tego przepisy.
- Każdy zainteresowany prowadzeniem działalności na dworcu może wziąć udział w przetargu i nabyć obiekt - mówi Paulina Jankowska.

Radosław Puśko komentuje, że jeśli podejście PKPsię nie zmieni, dworzec będzie stał pusty w nieskończoność.

- Raczej trudno będzie znaleźć kogoś, kto zechciałby zainwestować tu takie pieniądze - uważa.
Tymczasem PKPma tylko jedną odpowiedź na pytanie o przyszłość tego miejsca. - Jeżeli trzeci przetarg nie zostanie rozstrzygnięty, to istnieją dwa rozwiązania: ogłoszenie kolejnego przetargu lub rokowań - twierdzi Paulina Jankowska.

Dwie wizje przyszłości dworca ma też Bogdan Pszonak z pracowni Meteor Architects. W tym roku architekt zdobył drugą nagrodę w konkursie na zagospodarowanie starej elektrowni przy ul. Świętojańskiej na potrzeby Galerii Arsenał.

- Przede wszystkim, należy wciągnąć teren przy dworcu w strukturę miasta. Można to zrobić chociażby uruchamiając szybką kolej miejską. Podniosłoby to znacznie rangę tego miejsca, a większa dostępność na pewno przyciągnęłaby inwestorów. Kilka lat temu studenci wydziału architektury Politechniki Białostockiej projektowali jak można by było zagospodarować dworce stojące na trasie takiej kolei. Chodziło m.in. o dworzec na Starosielcach i w Grabówce. Na terenie przy ul. Traugutta w Białymstoku młodzi projektanci zaproponowali mediatekę. Poza książkami, obiekt oferował dostęp do nagrań audio, czy innych zbiorów cyfrowych - mówi Bogdan Pszonak.

Studencki projekt zakładał również powstanie w bezpośrednim sąsiedztwie dworca zespołu wielofunkcyjnych budynków z przeznaczeniem na cele komercyjne.

- Kolejną szansą na połączenie tego terenu z miastem i uatrakcyjnienie lokalizacji dworca jest zbudowanie wielofunkcyjnego osiedla na sąsiednim terenie byłego Bison-Bialu i połączeniu tych dwóch obszarów na przykład szeroką kładką nad torami i ulicą Towarową - twierdzi Bogdan Pszonak.
Nowe osiedle rozciągałoby się od ul. Łąkowej do Towarowej (pierwsze bloki już powstają).

- Ważne żeby nie było ono tylko przysłowiową sypialnią, ale by pojawiły się tam między innymi lokale usługowe i miejsca rozrywki. Dzięki temu, przebywaliby tam nie tylko mieszkańcy, ale też o różnych porach dnia goście z zewnątrz. Takie sąsiedztwo na pewno zainteresowałoby potencjalnych inwestorów. Teraz budynek jest niby blisko centrum miasta, ale zarazem bardzo daleko. Nikt tam nie przyjdzie, dopóki nie zmieni się najbliższe otoczenie - wyjaśnia Bogdan Pszonak.

Według niego, takie plany można urzeczywistnić korzystając z - niestety ciągle raczkującego w naszym kraju - mechanizmu partnerstwa publiczno-prywatnego.

- Budynek mógłby zostać przejęty przez miasto, a następnie wraz z sąsiednim terenem przekazany prywatnemu inwestorowi pod budowę obiektu komercyjnego np. galerii handlowej. Warunkiem byłoby to, że prywatny inwestor wyremontuje i przebuduje budynek dworca na przykład na osiedlowy dom kultury. Taka współpraca świetnie się sprawdza na zachodzie Europy - podkreśla Bogdan Pszonak.

Czytaj e-wydanie »
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny