To miało być spokojnie niedzielne popołudnie. Mieszkańcy Studzianek wypoczywali w ogrodzie. Ochłody szukali w przydomowym basenie. 2-letnia Julka wchodziła do basenu po drabince.
- Musiała się poślizgnąć. Nawet nie zdążyłam zareagować. Córeczka spadła z drabinki. Pod nią stała plastikowa miska. Niestety cienki plastik roztrzaskał się Julii na głowie. Był tak ostry, że zadziałał jak skalpel. Córka zaczęła mocno krwawić. Wyglądało to koszmarnie. Sama jestem po ratownictwie medycznym, ale czegoś takiego nie widziałam... - opisuje pani Dorota Sulima, matka dziewczynki.
Rodzice owinęli główkę 2-latki ręcznikiem próbując zatamować krwotok i wsiedli do samochodu. Uznali, że sami zawiozą dziecko na SOR w Białymstoku, bowiem przyjazd karetki poza miasto może trwać zbyt długo.
Pani Dorota prowadziła auto. Jej mąż Bartosz zadzwonił na numer 112 poinformować o wypadku. Liczyli, że pogotowie przejmie ich ranną córeczkę po drodze albo ich samodzielny przejazd do szpitala będzie eskortować policja.
I tak się stało. Pan Bartosz osobiście rozmawiał z policją. Podał swoją lokalizację. Funkcjonariusze z białostockiej drogówki natychmiast wyjechali na przeciw kierowcy audi. Zauważyli samochód na rondzie Putry i na sygnale eskortowali go do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy ul. Waszyngtona.
- Dzięki temu już w ciągu kilku minut byliśmy na miejscu - bez pomocy policji nie byłoby to możliwe, a wiadomo, że każda minuta to kolejna utrata krwi. Personel szpitala był powiadomiony, że jedziemy. Na dole czekał już chirurg. Policjanci wprowadzili nas do środka. Bez żadnej zwłoki i formalności moje dziecko było natychmiast zaopatrzone i zabrane na salę zabiegową - relacjonuje mieszkanka Studzianek.
Zobacz także: Z eskortą policji do szpitala. Bo malec połknął magnes
Mała Julia ma częściowo ogoloną główkę i około 10 szwów. Jest już w domu. - Najgorsze już za nami. Córka oczywiście bardzo płakała, co było zrozumiałe. Jest jednak dzielna i bardzo żywiołowa. Już godzinę po zabiegu biegała, skakała jak gdyby nic się nie wydarzyło - uśmiecha się pani Dorota, choć ani ona ani jej mąż długo pewnie nie zapomną tych ciężkich chwil z 25 lipca.
- Przeżyliśmy to strasznie. To był wyjątkowo trudny i stresujący dzień. Dlatego z całego serca dziękuję za ogromną pomoc i wsparcie całemu personelowi SOR i Kliniki Chirurgii UDSK. Każdemu lekarzowi, pielęgniarkom, panu ratownikowi, całemu personelowi pomocniczemu, ale też podlaskiej policji za bardzo szybką i sprawną eskortę w drodze do szpitala! - podkreśla wdzięczna kobieta.
Jak działają oszuści (5) - oszustwo na kartę NFZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?