Białystok. Dantejskie sceny w punkcie szczepień! Ponad 300 szczepionek nie dojechało na czas. Ludzie nie przebierają w słowach

Nowa lokalizacja punktu szczepień

Punkt szczepień, który do wczoraj funkcjonował w szpitalu tymczasowym przy ul. Wołodyjowskiego, został przeniesiony do budynku USK przy ul. Skłodowskiej. Jako że był to pierwszy dzień funkcjonowania punktu w nowym miejscu, pojawiło się sporo zamieszania: pacjenci szli na halę UMB, gdzie zaskoczeni, znajdowali kartkę z informacją o nowej lokalizacji.

Wczoraj o 14.00 dostałam sms-a, że powinnam zgłosić się na drugie szczepienie Moderną 23 czerwca o godz. 12.15 w punkcie przy ul Wołodyjowskiego. Ale potem zadzwoniła do mnie koleżanka i powiedziała, abym tam nie szła, bo wszystko odbywa się właśnie tutaj. Także tak to wszystko wygląda. Zero wcześniejszej informacji - podsumowuje pani Teresa z Białegostoku.

Opóźnienie w dostawie Moderny

Zmiana lokalizacji to jedno. O wiele więcej nerwów przysporzyło pacjentom i personelowi ogromne opóźnienie w dostawie szczepionek Moderny.

Najpierw w sobotę otrzymaliśmy informację, że 331 dawek szczepionki Moderna nie przyjedzie w niedzielę, tylko w poniedziałek. Potem w niedzielę otrzymaliśmy informację, że szczepionki jednak nie przyjadą w poniedziałek. Później poinformowano nas, że szczepionki nie przyjadą na 8.00, tylko na 9.00, po czym znowu pojawiła się wiadomość o przesunięciu, a potem jeszcze jedna - mówi jedna z pracownic punktu szczepień.

Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowa USK, podkreśla, że szpital nie ma wpływu na opóźnienia w dostawach szczepionek. Nie miał też czasu na powiadomienie pacjentów o przesunięciach, gdyż sam dowiadywał się o zmianach w ostatniej chwili.

- Kiedy dowiedzieliśmy się w poniedziałek, że szczepionka przyjedzie dziś nie o 8.00, ale o 9.00, to zostawiliśmy część szczepionek z wczoraj, które nam zostały, na dzisiejszy poranek. Zaszczepiliśmy nimi część pacjentów między 8.00 a 9.00. No, i znowu dostaliśmy informację, że jednak będą opóźnienia - tłumaczy rzecznik prasowa USK.

Kolejki, ścisk i ogromne nerwy

Od rana - z godziny na godzinę - pacjentów przybywało. Stali stłoczeni na holu. Wiele starszych osób narzekało, że nie ma nawet gdzie usiąść. Ci, którzy przyszli najwcześniej, zostali wpuszczeni do korytarza, gdzie ulokowane są gabinety szczepienne. Tam też znajduje się rozwidlenie - osoby szczepione AstrąZeneką kierowane są w boczny korytarz, a te szczepione Moderną idą głównym korytarzem prosto.

Drugą dawkę szczepionki Moderna miała dziś przyjąć pani Liliana Sawicka z Białegostoku, która czekała już ponad 4,5 godziny:

Jestem tu od 8.45. Szczepienie miałam wyznaczone na 9.15, a mamy już 12.30. I szczepionek nadal nie ma. Staliśmy stłoczeni na holu, bez zachowania reżimu, niektórzy z maseczkami pod nosem. Także warunki były straszne. Bardzo się denerwujemy, jesteśmy już zmęczeni. Proszę zauważyć, że tu są sami starsi ludzie. Niektórzy przyszli bez śniadania.

Seniorom wyczekującym pod gabinetami puszczały nerwy.

- Na Wołodyjowskiego wszystko było elegancko zorganizowane, a tutaj jeden na drugim wisi. Jeszcze innych chorób się nabawimy - mówi pani Teresa z Białegostoku.

Niektórzy pacjenci podchodzili do sytuacji ze zrozumieniem. Zdawali sobie sprawę, że opóźnienie w dostawie preparatów Moderny nie jest winą szpitala. Ale to były pojedyncze głosy. Większość tych, z którymi rozmawialiśmy - zdenerwowana wielogodzinnym czekaniem - obwiniała USK za całą sytuację i brak odpowiedniej organizacji.

Nad wszystkim starali się panować żołnierze, ale i oni nie wytrzymywali. Gdy jeden z żołnierzy starał się wyczytywać konkretne osoby z kolejki, zaraz robił się wokół niego tłum. Pacjenci spierali się o pierwszeństwo, zarzucali innym, że kombinują i starają się "wepchnąć" bez kolejki.

Ulga na twarzach seniorów pojawiła się, gdy w korytarzu zjawili się pielęgniarka i żołnierz z świeżą partią Moderny. Stało się to przed 13.00. Szczepienia mogły wreszcie ruszyć.

Gdy już dostaliśmy szczepionki, wszystko szło bardzo sprawnie. Lekarze i pielęgniarki dosłownie czekali w blokach startowych. Personel, który szczepił AstrąZeneką, miał dołączyć do pomocy po zaszczepieniu swoich pacjentów - informuje Katarzyna Malinowska-Olczyk.

Szczepienia AstrąZeneką bez "przygód"

Zgoła odmienna atmosfera panowała wśród pacjentów szczepionych preparatem AstraZeneca. Tutaj nie było żadnych perturbacji z dostawami i seniorzy nie narzekali. Jednym z nich był 67-letni Leopold Purwin z Białegostoku, który mówi, że szczepienie przebiegło bez zakłóceń:

- Było szybko, sprawnie, świetna i miła obsługa. Pół godziny i z głowy. Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się zaszczepić.

Leopold Purwin nie miał żadnych obaw przed zaszczepieniem się AstrąZeneką, która ostatnio wzbudzała spore kontrowersje i lęk:

Moim zdaniem, to całe zamieszanie to efekt walki firm produkujących szczepionki. Ktoś puścił plotkę, że AstraZeneca jest szkodliwa, a wiadomo, jak jest z plotką. Ta szczepionka była badana przez naukowców, tyle osób ją przyjęło. Także nie wahałem się z rejestracją. Drugą dawkę szczepionki przyjmę 8 czerwca - mówi zadowolony pan Leopold.