Białystok > Chcą pomóc piłkarzom z Nowego Miasta

- Artykuł nas bardzo poruszył. Długo nie musieliśmy się zastanawiać, bo od razu wiedzieliśmy, że chcemy pomóc tym dzieciakom - wyjaśnia Marek Iwanowicz, dyrektor białostockiego pogotowia opiekuńczego. W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o młodych piłkarzach z Nowego Miasta. Chłopcy chcieliby mieć prawdziwe boisko, na którym mogliby oddawać się swojej pasji. Znaleźli się ludzie, którzy chcą pomoc. Chłopakami zajmą się studenci i wolontariusze programu "Wychowawca podwórkowy", nad którym piecze ma pogotowie opiekuńcze przy ul. Orlej. Koordynatorem jest Marzanna Grabarczyk, która nie może się doczekać, by pomóc chłopakom w spełnieniu ich marzeń. - Obecnie działamy pod patronatem miasta, z którym podpisaliśmy umowę do końca 2009 roku. Nie ukrywamy, że chcielibyśmy, by współpraca potrwała dłużej - dodaje Iwanowicz. Znalazł się opiekun. Potrzeba tylko uporządkować miejsce. I tu liczymy na pomoc władz miasta. Co na to sami zainteresowani? Dowiedzieliśmy się, że są bardzo szczęśliwi, że ktoś chce im pomóc i nie mogą się doczekać, kiedy zagrają na nowym boisku. - Nie spodziewaliśmy się, że tak szybko ktoś zareaguje. Wszyscy na osiedlu już o tym mówią. Właśnie o to chodzi, żeby zainteresować problemem jak najwięcej osób - wyjaśnia Krzysztof Wysocki, który jest głównym motorem całego przedsięwzięcia. - Pomogę rodzicom w napisaniu petycji do prezydenta - zapewnia Marzanna Grabarczyk. - Prezydent Arłukowicz jest wielkim fanem sportu i wierzymy, że nie zostawi tej sprawy - dodaje Iwanowicz. Krzysztof Wysocki, tata dwóch młodych futbolistów, podjął aktywne działania na terenie Nowego Miasta. Wychowawczyni chłopców chciałaby podjąć temat na jednym z zebrań rodzicielskich. O problemie piłkarzy urząd miejski wie. Teraz trzeba czekać, jakie podejmie decyzje.