Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Bison -Bial: Nie pozwolimy na zwolnienia.

Magdalena Szymańska [email protected] tel. 85 748 95 42 Fot. Wojciech Oksztol
Załoga czekała ponad pół godziny, żeby prezes wyjaśnił, co się stało z firmą. - Będziemy tu przychodzić aż do skutku. Pokażemy, że miejsca pracy są najważniejsze - krzyczeli pracownicy.
Załoga czekała ponad pół godziny, żeby prezes wyjaśnił, co się stało z firmą. - Będziemy tu przychodzić aż do skutku. Pokażemy, że miejsca pracy są najważniejsze - krzyczeli pracownicy.
Będziemy tu przychodzić codziennie, póki ten tchórz nie spojrzy nam w oczy i nie powie prawdy – irytowali się na prezesa firmy pracownicy Bison-Bialu, którzy w poniedziałek, o godzinie 14.10 zebrali się przed Białostocką Fabryką Przyrządów i Uchwytów. – A jak mu za zimno, żeby wyjść, to możemy mu dać czekoladę.

Demonstrowali ci pracownicy, którzy skończyli pierwszą zmianę. Reszta załogi, pracująca po południu, nie została wypuszczona na demonstrację.

Przypomina się 2002 rok, kiedy też musieliśmy walczyć o firmę – mówił Tadeusz Łukian, przewodniczący „Solidarności” w Bison-Bialu. – Sprzedają nasze tereny, a o załodze nie myślą. Dlatego protestujemy. Chcemy, żeby zarząd wyjaśnił nam, gdzie będziemy pracować. Celowo zastrasza nas zwolnieniami. Miliony fruwają, a szefowie tylko zwalniają ludzi. Nasz zarząd zarządza terenami, a nie fabryką.

Bo szefowie Bison-Bialu niedawo sprzedali część terenów spółki. I to nie koniec. Jak wynika z planów budżetowych na najbliższe trzy lata, firma chce sprzedać też tereny przy ul. Łąkowej i nieruchomość przy Andersa w Białymstoku, gdzie miała być przeniesiona produkcja. Na transakcji tej zarząd ma zarobić około 86 mln zł.

Tymczasem pracownicy tego jednego z największych zakładów w Białymstoku boją się zwolnień. – Chcą wyrzucić 200 osób z 520 zatrudnionych – tłumaczył jeden ze związkowców. Nie podał nazwiska, boi się. – Dowiedzieliśmy się o tym w ubiegłym tygodniu, na spotkaniu z zarządem firmy. Nie pozwolimy na to.

– Miliony wyrzucają w błoto – dodał pan Janusz, pracownik. – W jakich my warunkach pracujemy. Na hali produkcyjnej dziś było zero stopni. Szef daje nam czekoladę, żebyśmy mieli energię pracować. A od przyszłego tygodnia wysyłają jedną zmianę na urlop.

– Chodźcie do nas. My czekamy – krzyczeli pikietujący do zarządu.

Jacek Latomski, prezes firmy, nie odważył się wyjść do demonstrujących pracowników. Przyszedł jedynie przedstawiciel zarządu Andrzej Kornaś.– Zarząd jest chętny do rozmów z radą pracowników i związkowcami, ewentualnie na spotkania z załogą na hali lub w świetlicy – powiedział.

To nie uspokoiło pracowników. – Będziemy tu przychodzić codziennie, póki ten tchórz nie spojrzy nam w oczy i nie powie prawdy – deklarowali. – A jak mu za zimno, żeby wyjść to możemy dać czekoladę.

– Dość dowiadywania się z gazety co się dzieje w firmie – mówił pan Andrzej. – W tej chwili liczymy się z tym, że któregoś dnia przyjdziemy do zakładu i zastaniemy drzwi zamknięte na kłódkę.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny