Białystok. Awaria systemu kart miejskich. Miały być mandaty, a były przeprosiny. BKM posypuje głowę popiołem

Miały być mandaty, a skończyło się przeprosinami i odpowiednim podejściem Białostockiej Komunikacji Miejskiej do pasażerów, którzy natknęli się na awarię systemu kart miejskich podczas podróżowania w poniedziałek 29 sierpnia. Dla kilku mieszkańców miasta był to stresujący moment w którym pomimo ważnego biletu traktowani byli, jakby podróżowali "na gapę".

- Kontrolerzy spisywali ludzi, którzy mieli tę karty. Bilety były opłacone, a u kontrolera w czytniku pokazywało, że jest odwrotnie. Niektórzy wykłócali się w trakcie trwania interwencji, co w ostateczności skutkowało koniecznością wyruszenia na ulicę Składową, by wyjaśnić nieprzyjemną sytuację do końca - mówi czytelnik portalu Kurier Poranny.

Koniec końców problem leżał po stronie technologii Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Wszystkie mandaty za brak biletów zostały anulowane, choć pobierano koszty manipulacyjne w wysokości 10 złotych za wycofanie kary, której... nigdy nie powinni dostać.

- Okazało się, że wina leży po stronie błędu w systemie. Dodatkowo w trakcie anulowania mandatu pobierana była opłata kosztów manipulacyjnych. Więc pytam, jak to jest, że oni popełnili błąd, a poszkodowani mieszkańcy musieli przyjeżdżać (na ulicę Składową przyp. red.), tłumaczyć się, tracić czas, by na koniec zapłacić za coś, czego nie zrobili - tłumaczy czytelnik portalu.

Sprawa ma natomiast swoje szczęśliwe zakończenie, bo przezornością i odpowiednim podejściem do sprawy wykazali się pracownicy BKM, którzy pasażerów przeprosili i zapewnili o zwrocie kosztów manipulacyjnych. Do sprawy odniosła się również zastępca dyrektora Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku, Agnieszka Zabrocka.

- Informuję że faktycznie po aktualizacji systemów wystąpiły chwilowe problemy z elektroniczną kartą miejska, które zostały już usunięte.