Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Awantura w Urzędzie Miasta. Kulisy przeszukania, które policja prowadziła w urzędzie [ZDJĘCIA, WIDEO]

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Jarosław Hryniewicki (z prawej) i Marek Rubaszewski stoją na zapleczu budynku przy ul. Waryńskiego 24 A. Nieruchomość kończy się w miejscu łączenia się z ceglaną ścianą (na zdjęciu w lewym górnym roku).
Jarosław Hryniewicki (z prawej) i Marek Rubaszewski stoją na zapleczu budynku przy ul. Waryńskiego 24 A. Nieruchomość kończy się w miejscu łączenia się z ceglaną ścianą (na zdjęciu w lewym górnym roku). Piotr Sawczuk
Jarosław Hryniewicki, który 16 lat temu kupił od syndyka kamienicę przy ul. Waryńskiego 24 A oskarża urzędników miejskich o oszustwo i przekroczenie uprawnień. Magistrat dementuje i twierdzi, że wszystko jest zgodne z prawem. Jednak w listopadzie w tej sprawie w urzędzie prowadzone było przeszukanie.

W końcówce listopada w departamencie skarbu w magistracie byliśmy świadkami niecodziennych scen. Do urzędu weszła policja. Mundurowi na zlecenie prokuratury prowadzili przeszukanie. Panowała nerwowa atmosfera. Wyproszono nas z sekretariatu na korytarz. Wezwano też strażnika miejskiego, by przypilnował, abyśmy wyszli.

Po chwili wyszła do nas policjantka, która poinformowała, że trwają tam "czynności". Zaraz po niej wyszli dyrektorka wspomnianego departamentu Hanna Stankiewicz i wiceprezydent Zbigniew Nikitorowicz, którzy obiecali, że miasto niedługo wyda oświadczenie.

W międzyczasie od Prokuratora Rejonowego Białystok-Południe Wojciecha Zalesko dowiedzieliśmy się, że przeszukanie miało związek z prowadzonym przez prokuraturę postępowaniem. Do końca grudnia nie powiedział zresztą nic więcej oprócz tego, że postępowanie jest w toku.

Czytaj też: Policja w departamencie skarbu Urzędu Miejskiego w Białymstoku. Funkcjonariusze prowadzili przeszukanie

Anna Kowalska, zastępczyni dyrektora departamentu komunikacji społecznej w magistracie powiedziała nam za to, że sprawa dotyczy nieruchomości położonej przy ul. Waryńskiego 24 A. - Sąd postanowieniem wydanym w 2013 roku stwierdził, że nieruchomość tę nabył przez zasiedzenie Skarb Państwa. Wyrok jest prawomocny - twierdziła.

Obecnie w sądzie cywilnym prowadzone jest postępowanie z powództwa Skarbu Państwa o wydanie części tej nieruchomości, która jest w posiadaniu osoby fizycznej.

- Osoba ta nie chce jej wydać. Wymieniona osoba fizyczna twierdzi, że decyzja sądu o stwierdzeniu zasiedzenia została wydana na podstawie nieprawdziwych oświadczeń i dokumentów. W związku z tym prokurator postanowił o przeszukaniu w urzędzie - wyjaśniała Kowalska.

Nieruchomość przy ul. Waryńskiego 24 A oznaczona jest numerem geodezyjnym 170/2. We wrześniu 2004 roku kupił ją Jarosław Hryniewicki (jeden budynek 2-kondygnacyjny od strony ul. Waryńskiego oraz jeden 3-kondygnacyjny od strony podwórka) od syndyka masy upadłości Spółdzielni Pracy Krawieckiej "Białostoczanka". Jako że przedmiotem kupna była "wierzytelność z tytułu nakładów", kupił wyłącznie budynki, a nie grunt. Wtedy jednak o tym nie wiedział. Myślał, że kupując budynki kupuje jednocześnie grunt.

Czytaj też: Awantura w urzędzie miejskim. Policja, pięciu strażników pilnuje jednego człowieka. Wszystko przez próbę nagrywania

O tym, że był w błędzie dowiedział się dopiero dużo później. Twierdzi, że niedługo po kupnie, na parter 2-kondygnacyjnego budynku od strony ulicy wprowadziła się Galeria im. Sleńdzińskich (dziś na elewacji wiszą zresztą zdjęcia rodziny Sleńdzińskich).

- Przebili ścianę i weszli jak do siebie. Zamurowali przejście. Nie miałem wówczas głowy na interwencje policji i ciąganie po sądach z uwagi na rodzinne problemy. Zostałem wówczas wdowcem z trójką dzieci - mówi Jarosław Hryniewicki.

Wspomina, że galeria weszła na parter po kupnie przez niego budynku, a przed jego wydaniem (z aktu notarialnego sporządzonego 9 września 2004 roku wynika, że wydanie nieruchomości ma nastąpić nie później niż do 30 listopada 2004 roku). Przypuszcza, że nastąpiło to za przyzwoleniem syndyka.

Hryniewicki, gdy wydano mu już budynek wezwał więc galerię do opuszczenia parteru oraz zapłaty odszkodowania za bezumowne korzystanie. Galeria nie chciała jednak płacić. W marcu 2013 roku prezydent Tadeusz Truskolaski (działając jako starosta w imieniu Skarbu Państwa) złożył za to do sądu rejonowego wniosek o zasiedzenie. I to całej nieruchomości (a nie tylko tej części zajmowanej przez galerię), czyli wspomnianych dwóch budynków i gruntu.

- We wniosku prezydent twierdził, że Skarb Państwa w 1962 roku przejął nieruchomość, a 1 marca 1976 roku przekazał ją w posiadanie zależne (posiadaczem zależnym jest podmiot, który faktycznie włada cudzą rzeczą jak użytkownik, najemca, dzierżawca czy zastawnik) Spółdzielni Pracy Krawieckiej "Białostoczanka" - mówi Jarosław Hryniewicki.

Sąd przychylił się do wniosku i uznał, że z dniem 1 marca 2006 roku Skarb Państwa zasiedział nieruchomość i stał się jej właścicielem (czyli po 30 latach od przekazania przez Skarb Państwa budynku "Białostoczance"). Jednocześnie sąd oddalił wniosek Jarosława Hryniewickiego, który przekazując sądowi akt notarialny podnosił, że w 2004 roku kupił budynki.

- Sąd nieprawidłowo uznał, że "Skarb Państwa był posiadaczem samoistnym (czyli podmiotem, który faktycznie włada czymś jak właściciel) nieruchomości przynajmniej od początku lat 60." i że na podstawie "zgromadzonych dokumentów nie sposób wskazać, że istnieje osoba fizyczna lub prawna, która utrudniała Skarbowi Państwa wykonywanie swego prawa własności" - mówi Jarosław Hryniewicki.

Po niekorzystnym wyroku pierwszej instancji złożył apelację. Według niego nieruchomość nigdy nie była w posiadaniu samoistnym Skarbu Państwa. Podnosił też, że sąd I instancji pominął to, że od 2004 roku to Jarosław Hryniewicki jest właścicielem budynków, a wcześniej należały one do spółdzielni "Białostoczanka", więc nie można powiedzieć, że "nie sposób wskazać, że istnieje osoba fizyczna lub prawna, która utrudniała Skarbowi Państwa wykonywanie swego prawa własności".

Sąd drugiej instancji przyznał jednak rację pierwszej instancji. Hryniewicki złożył więc zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe o przestępstwach - oszustwie i przekroczeniu uprawnień przez urzędników magistratu. Prokuratura umorzyła jednak sprawę. Zanim to nastąpiło Jarosław Hryniewicki razem ze swoim pełnomocnikiem Markiem Rubaszewskim z kancelarii Salva Lege Konsulting mógł zapoznać się w siedzibie prokuratury z aktami.

Panowie zauważyli wtedy, że dokumenty, które magistrat przekazał do prokuratury (a zrobił to dopiero - jak twierdzi Marek Rubaszewski - na przełomie maja i czerwca 2018 r., podczas gdy prokuratura prosiła o to w październiku 2017 r.) są o wiele obszerniejsze od tych przekazanych przez magistrat sądowi rejonowemu, który orzekał w 2013 roku.

- Akta dotyczące nieruchomości przy Waryńskiego 24a liczyły co najmniej 659 kart, podczas gdy te przekazane przez magistrat sądowi rejonowemu w 2013 roku miały tylko 7 kart! - podkreśla Jarosław Hryniewicki.

Okazało się, że w aktach skierowanych do sądu brakuje chociażby pisma z 26 lipca 2012 roku podpisanego przez ówczesnego dyrektora departamentu skarbu Wiesława Bielawskiego, w którym prosi on biuro prawne magistratu o wystąpienie do sądu z powtórnym wnioskiem o zasiedzenie. Bielawski pisze, że w stosunku do tej nieruchomości toczyło się już postępowanie w sprawie zasiedzenia, które w styczniu 2003 roku zostało umorzone.

Czytaj też: Tadeusz Truskolaski prezydent Białegostoku zeznawał w prokuraturze

- Czytając też inne dokumenty dowiedzieliśmy się, że sąd w 2003 roku umorzył sprawę (a toczyła się ona od 1997 roku), bo zgodnie z opinią biegłego z 1998 roku, nie można ustalić posiadacza działek. Czyli zadaje to kłam twierdzeniu prezydenta z 2013 roku, że Skarb Państwa był posiadaczem samoistnym nieruchomości przynajmniej od lat 60. XX wieku. Do tego w aktach, które trafiły do prokuratury było również pismo z 12 października 2016 roku, w którym kierownik biura obsługi mieszkańców (działając z upoważnienia dyrektora Zarządu Mienia Komunalnego) pisze, iż działka 170/2 nigdy nie była przekazana w zarządzanie ZMK. Co ciekawe jest tam też mowa o tym, że działka 170/1 (ma taki sam adres jak budynki, które kupił Hryniewicki; działa tam obecnie Galeria im. Sleńdzińskich - przyp. red.) jest w zarządzie Zarządu Mienia Komunalnego dopiero 1 lutego 1993 roku, a nie od 1962 roku - mówi Jarosław Hryniewicki.

Dodaje, że prokuratura rejonowa umarzając sprawę nie wzięła chyba pod uwagę tych dokumentów, dlatego wystąpił do prokuratury okręgowej o nadzór nad śledztwem. - Jak stwierdziła prokuratura okręgowa w piśmie z 17 stycznia 2019 r. , prokurator rejonowy Prokuratury Białystok-Południe rozpoznał tylko część wniosków dowodowych, a pozostałe nie zostały rozpatrzone. Było to zresztą powodem wznowienia śledztwa przez prokuraturę Białystok Południe - mówi Marek Rubaszewski.

Przeszukanie w magistracie, którego byliśmy świadkami 28 listopada było zlecone policji przez Prokuraturę Rejonową Białystok-Południe. Jarosław Hryniewicki wniósł też do sądu okręgowego wniosek o wznowienie postępowania o zasiedzenie. Tym razem jednak poprosił, by sprawę rozpatrzył inny sąd - spoza okręgu. Sąd okręgowy nie przychylił się jednak do wniosku i sprawa obecnie toczy się przed sądem okręgowym w Białymstoku.

Marek Rubaszewski twierdzi, że może to być tylko wierzchołkiem góry lodowej. - Zapoznając się z dokumentacją złożoną przez magistrat do sprawy o wznowienie postępowania o zasiedzenie dowiedziałem się, że w 1997 roku prezydent wystąpił z tzw. wnioskiem pakietowym o zasiedzenie najpierw 18, a w 2000 roku 27 (bo wniosek został zmodyfikowany) nieruchomości (w tym tej przy Waryńskiego 24 A) - mówi.

Postępowanie również zostało umorzone pakietem, czyli w stosunku do wszystkich 27 nieruchomości.

- Gmina Białystok nie wykonała bowiem w ciągu trzech lat zarządzenia sądu zobowiązującego gminę do wskazania następców prawnych osób fizycznych i instytucji wymienionych w opinii biegłego jako właściciele lub poprzedni posiadacze z uwzględnieniem osób, od których Skarb Państwa nabył nieruchomości. A taką wiedzę wówczas miała - mówi Marek Rubaszewski.

Według niego, w toku śledztwa może wyjść na jaw, że prezydent po umorzeniu postępowania przed sądem w 2003 roku występował o zasiedzenia pojedynczych nieruchomości z pozostałych 26 zatajając opinię biegłego z 1998 roku, tak jak to miało miejsce przy Waryńskiego 24 A.

- Innymi słowy – mogło się wydarzyć tak, że praktyka „przejmowania” nieruchomości przez prezydenta (działającego jako Skarb Państwa), po to by następnie np. sprzedać w trybie bezprzetargowym nabywcy prywatnemu - w oparciu o powyższą metodę - była nagminna - mówi Rubaszewski.

Tak się składa, że ma kancelarię przy ul. Waryńskiego 26. Czyli w sąsiednim budynku, który również, choć kilka lat wcześniej, został kupiony od "Białostoczanki" przez Jarosława Hryniewickiego (w przeciwieństwie do Waryńskiego 24 A, nie jest on jednak przedmiotem sporu). Pytamy więc, czy nie było przypadkiem tak, że to prawnik znalazł klienta, a nie na odwrót? I czy jego kancelaria nie trudni się przejmowaniem nieruchomości "na słupy"?

- Słysząc takie pytanie mam mieszane uczucia, bowiem spłyca to sprawę, sprowadzając ją na poziom personalny przez sugerowanie memu klientowi i mnie złej woli. Odpowiadając jednak na nie: W żadnym razie! Kancelaria działa w tym miejscu od 2010 roku, czyli na długo po tym jak Jarosław Hryniewicki kupił budynki od "Białostoczanki". Przed 2010 r. nie znaliśmy się. Zająłem się sprawą na wyraźne zlecenie mojego klienta, wówczas, gdy powstał problem - wyjaśnia Marek Rubaszewski.

Wiesław Bielawski (dyrektorem departamentu skarbu był w latach 2012-15) uważa, że prezydent nie ujawniając przed sądem faktu, że już raz toczyło się postępowanie o zasiedzenie, nie złamał prawa. - To że już raz toczyło się takie postępowanie nie przesądza o tym, że prezydent nie może prowadzić dalszych czynności w celu zatrzymania tej nieruchomości w zasobach gminy bądź Skarbu Państwa. Moim zdaniem strona, która mówi inaczej, w sądzie przegra. Oczywiście nie jestem prawnikiem, ale takie jest moje stanowisko - mówi.

Dodaje, że jako dyrektor miał mnóstwo tego typu spraw, więc trudno wymagać, aby pamiętał tę konkretną. - Wiem jednak, że polityka miasta była i jest taka, że nawet jeśli istnieje nikła szansa, by daną nieruchomość utrzymać w zasobach, to trzeba z takiej szansy skorzystać. Gdyby jakiś urzędnik tego zaniechał, mógłby narazić się na zarzut niedopełnienia obowiązków w celu uszczuplenia majątku gminy bądź Skarbu Państwa - podkreśla Wiesław Bielawski.

Podobnie argumentuje Agnieszka Błachowska z magistratu. - Pismo z 26 lipca 2012 r., ówczesnego dyrektora departamentu skarbu, wnioskujące o skierowanie do sądu wniosku o zasiedzenie zawiera informacje, które były znane sądom obu instancji rozstrzygającym sprawę. Okoliczność, iż wcześniej toczyła się sprawa o zasiedzenie w stosunku do tej samej nieruchomości, która została umorzona, nie ma znaczenia dla nowego postępowania z powodów prawnych opisanych poniżej - mówi.

Przywołuje też art. 182 § 2 kpc, który stanowi, iż umorzenie postępowania zawieszonego w pierwszej instancji nie pozbawia powoda prawa ponownego wytoczenia powództwa, jednakże poprzedni pozew nie wywołuje żadnych skutków, które ustawa wiąże z wytoczeniem powództwa.

- Zatem, z chwilą wydania postanowienia o umorzeniu postępowania zawieszonego w I instancji podlegają zniweczeniu wszystkie ustawowe skutki związane ze złożeniem wniosku o zasiedzenie i podejmowane w toku postępowania czynności procesowe, dowody zgromadzone w tej sprawie, opinie biegłego, w tym stan zawisłości sprawy - podkreśla urzędniczka.

Dodaje, że w postępowaniu z 2013 roku sąd dopuścił dowód z opinii biegłego w zakresie posiadania nieruchomości przy ul. Waryńskiego 24 i m.in. w oparciu o opinię biegłego sądowego stwierdził zasiedzenie.

Według Agnieszki Błachowskiej stosownie do treści aktu notarialnego oraz zgodnie z operatem szacunkowym sporządzonym dla potrzeb ustalenia wartości nakładów budowlanych poniesionych przez spółdzielnię (znajdujący się w aktach upadłości spółdzielni) Jarosławowi Hryniewickiemu przysługuje wierzytelność z tytułu nakładów poniesionych przez Spółdzielnię Pracy Krawieckiej „Białostoczanka” na dokonanie nadbudowy i remontu I i II piętra części budynku posadowionej na działce nr 170/2 o pow. zabudowy 136 m kw (powierzchnia użytkowa I i II piętra 222,23 m kw) oraz budowy budynku jednokondygnacyjnego o pow. zabudowy 99,16 m kw i pow. użytkowej 91,42 m kw.

- Pan Jarosław Hryniewicki podpisując akt notarialny miał świadomość, iż nabywa jedynie wierzytelność z tytułu nakładów budowlanych poczynionych na nieruchomości Skarbu Państwa, co jasno wynika z treści ww. aktu notarialnego - mówi Agnieszka Błachowska z departamentu komunikacji społecznej w magistracie.

Dodaje, że z informacji uzyskanej od dyrektor Galerii im. Sleńdzińskich, pan Hryniewicki żądał od galerii wydania zajmowanej nieruchomości budynkowej przy ul. L. Waryńskiego 24a, a także zwrotu 208 624,56 zł za nieuzasadnione – według niego – zajmowanie części parteru. - Jednakże Sąd Rejonowy w Białymstoku I Wydział Cywilny oddalił powództwo pana Jarosława Hryniewickiego w sprawie przejęcia części budynku, w którym mieści się galeria - podkreśla urzędniczka.

Marek Rubaszewski zastawia się z jakiego dokładnie zapisu aktu notarialnego wynika tak, jak twierdzi magistrat? I pokazuje akt notarialny z 9 września 2004 roku, z którego wynika, że "Białostoczanka" sprzedała Jarosławowi Hryniewieckiemu wierzytelność z tytułu nakładów budowlanych nie jak twierdzi miasto wyłącznie I i II piętra, ale całego budynku stojącego na działce 170/2 o powierzchni użytkowej 329,31 mkw. Oraz budynku jednokondygnacyjnego o pow. użytkowej 91,42 m kw - tutaj wersja miasta i Rubaszewskiego jest spójna.

Natomiast argument miasta, że wszystkie informacje zawarte w piśmie z 26 lipca 2012 r. (ówczesnego dyrektora departamentu skarbu Wiesława Bielawskiego) były znane sądom obu instancji rozstrzygającym sprawę o zasiedzenie zbija twierdzeniem, że tak nie było. Według niego można to zweryfikować analizując akta spraw. Według niego okoliczność, iż wcześniej toczyła się sprawa o zasiedzenie w stosunku do tej samej nieruchomości, ma – wbrew temu co twierdzi magistrat – znaczenie.

Bo- jak podkreśla Marek Rubaszewski - w postępowaniu z 1997 r. doszło do wydania opinii biegłego, której ujawnienie w postępowaniu w 2013 r. przeczyłoby twierdzeniom prezydenta o samoistnym posiadaniu nieruchomości (nie tylko spornej działki 170/2) od lat 60. XX wieku i żądaniu ich zasiedzenia.

- Wspomniane pismo z 26 lipca 2012 r. w zdaniu kończącym potwierdzało, że „Skarb Państwa nie dysponuje dokumentem własności”. Nie było też jakiejkolwiek księgi wieczystej dla tej nieruchomości, a magistrat swoje rzekome prawo do nieruchomości (w 2013 r.) wywodził z wpisu do rejestru gruntów, który – jak wiadomo – nie czyni właściciela - podkreśla Marek Rubaszewski.

Rejestr gruntów, o którym mówi pochodzi z z 1969 r. Jak podnosi Agnieszka Błachowska wynika z niego, że na etapie zakładania operatu ewidencji gruntów miasta Białegostoku, działka położona była w obrębie nr 132 i nadano jej numer 89 o pow. 0,0521 ha. - Jako właściciela wpisano Skarb Państwa - podkreśla.

Dodaje, że przez lata ukształtowało się stanowisko sądów, iż początkowym dniem okresu zasiedzenia jest dzień wpisania Skarbu Państwa do ewidencji gruntów jako władającego lub właściciela.

- Powyższy pogląd został jednak zmieniony przede wszystkim na skutek postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 12 października 2012 r . – sygn. akt IV CSK 118/12, w którym Sąd Najwyższy uznał, iż samo wpisanie Skarbu Państwa jako właściciela do ewidencji gruntów, bez innych przejawów sprawowania przez niego władztwa nad nieruchomością nie może być uznane za objęcie tej nieruchomości w samoistne posiadanie. Sąd rejonowy w postanowieniu z dnia 26 listopada 2013 r, wyżej wymieniony pogląd Sądu Najwyższego w pełni podzielił i uznał, iż pierwszym należycie wykazanym przejawem władania przez Skarb Państwa przedmiotową nieruchomością, było rozporządzenie nimi poprzez ich oddanie w posiadanie zależne Spółdzielni Pracy Krawieckiej „Białostoczanka”, do którego doszło co najmniej od 1 marca 1976 r. Z powyższego powodu, sąd stwierdził zasiedzenie z dniem 1 marca 2006 r., czyli po upływie 30 lat - wyjaśnia Agnieszka Błachowska.

By sprawdzić, czy zasiadywanie w ten sposób działek przez miasto jest - jak to ujął Marek Rubaszewski - wierzchołkiem góry lodowej, poprosiliśmy miasto o wskazanie, czy któreś z nieruchomości zostały przez gminę przejęte. Okazuje się, że jedną nieruchomość ma samorząd województwa i jedną Skarb Państwa. Właścicielem pozostałych jest gmina. To nieruchomości przy takich ulicach jak: Boh. Getta, Czysta, Armatnia, Częstochowska czy Żabia. Gospodarującym jest w przeważającej mierze Zarząd Mienia Komunalnego (puste działki) lub Zarząd Dróg Miejskich (działki pod drogami).

Czytaj też: Al. Piłsudskiego 11/1. Aleja Office Park ma pozwolenie na budowę (wizualizacje)

Od tej reguły wyłamują się tylko działki nr 182/42 i 182/46 przy al. Piłsudskiego, które należą do M. CH. Group. To spółka z o. o., która w 2008 roku kupiła od miasta za ponad 4 mln zł dawny magazyn wojskowy przy al. Piłsudskiego 11/1 i planowała zbudować tu biurowiec - Aleję Office Park. Jak sprawdziliśmy, dwie działki, o których mowa są puste. Położone są tuż obok magazynu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny