Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. 9 lat więzienia i dożywotniego zakazu jazdy domaga się prokurator dla kierowcy, który pijany potrącił na pasach dwie osoby

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
Oskarżony był tymczasowo aresztowany. W marcu wyszedł na wolność. Obecnie w procesie odpowiada z wolnej stopy.
Oskarżony był tymczasowo aresztowany. W marcu wyszedł na wolność. Obecnie w procesie odpowiada z wolnej stopy. Izabela Krzewska/ Polska Press
Marcin G. przyznał się do winy. W ostatnim słowie prosił ofiary o wybaczenie. Mimo to obrona uważa, że kara wnioskowana przez prokuratora jest nazbyt surowa. Wnosi o sankcję w najniższym możliwym wymiarze - 2 lat pozbawienia wolności. Wyrok sądu 16 lipca.

Chodzi o zdarzenie sprzed niemal 9 miesięcy. 19 października 2020 r., około godziny 20, 9-latek przechodził ze swoim ojcem przez pasy na skrzyżowaniu ulicy Zielonogórskiej i Wrocławskiej w Białymstoku. Mieli zielone światło. Nagle uderzył w nich rozpędzony fiat stilo. Według ustaleń śledczych, kierowca nawet nie próbował hamować. Potem uciekł.

Potrąceni w czasie wypadku doznali rozległych obrażeń ciała. Mieli połamane kości twarzoczaszki, obrzęk mózgu, złamania miednicy i uda, stłuczenia płuc. Chłopiec miał złamany krąg i niedowład prawych kończyn. Mężczyzna do tej pory nie widzi na jedno oko.

Czytaj też: Jurowce. Pijany kierowca miał wypadek na S8. Próbował uciec (zdjęcia)

Podejrzewany kierowca został zatrzymany dopiero następnego dnia. Prócz Marcina G., w ręce policji wpadła również partnerka 44-latka, która w chwili wypadku jechała z oskarżonym jako pasażerka. Anna F. odpowiada przed sądem za nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku. Marcin G. dodatkowo za spowodowanie wypadku drogowego, którego następstwem był ciężki uszczerbek na zdrowiu dwóch osób, ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Okazało się, że w dniu tragedii para wracała z remontowanego mieszkania. Sam G. przyznał, że w czasie prac wypił kilka piw (biegły wyliczył, że w chwili wypadku mógł mieć od 1,6 do 2,5 promila alkoholu we krwi), ale czuł się dobrze, więc wsiadł za kierownicę. Zmęczenie, zdenerwowanie kłótnią z partnerką spowodowało, że nie zauważył czerwonego światła. Potem w szoku odjechał. Na ostatniej rozprawie wyjaśnił, że namawiała go do tego pasażerka.

Anna F. w pierwszym przesłuchaniu przyznała się do winy, w kolejnych odpierała zarzuty. Twierdziła, że usłyszała huk, ale nie była pewna, w co uderzył samochód. Oskarżony nie reagował na jej prośby do zatrzymania się. Nie miała bezpośrednio przy sobie telefonu komórkowego, by zadzwonić po służby.

W czwartek strony wygłosiły mowy końcowe. Obrońca kobiety wnosi o jej uniewinnienie. Z kolei prokurator - o skazanie na 9 miesięcy więzienia. Wobec oskarżonego śledczy domagają się kary łącznej 9 lat pozbawienia wolności, dożywotniego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych oraz nawiązek po 20 tys. zł każdemu z pokrzywdzonych.

- Postępowanie oskarżonego jest szczególnie naganne. Nie interesował się losem potrąconych osób, nie zamierzał udzielać im pomocy. Nie zamierzał ich ratować. Zaniechał jakichkolwiek czynności, aby nieść ratunek pokrzywdzonym znajdującym się w stanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia. Nie zrobił nic, chociaż wiedział jak ważna jest szybka pomoc medyczna dla ratowania życia - uzasadniał swój wniosek prokurator Piotr Grębowski.

Zobacz także: Knyszyn-Zamek. Kompletnie pijany kierowca rozbił się w rowie. Miał cztery promile w wydychanym powietrzu (zdjęcia)

Obrońca Marcina G. zgodził się, że mężczyzna zasłużył na karę, ale ta proponowana przez oskarżyciela publicznego jest niewspółmierna do okoliczności i może być krzywdząca.

- Nie jest tak, że pan Marcin G. jest przestępcą wysokiej klasy, popełniającym przestępstwa przeciwko przepisom ruchu drogowego, dopuszczającym się po raz kolejny wypadku. To jest pierwsze przestępstwo oskarżonego. Do tej pory był osobą niekaraną. Nie można go traktować jak jakiegoś recydywistę, który narusza porządek prawny i dlatego winien zostać teraz surowo przez sąd ukarany. Rzeczywiście w sposób zawiniony naruszył zasady ruchu drogowego, w sposób umyślny prowadził pojazd w stanie nietrzeźwości. Niemniej jednak trudno go uznać za prawie, że mordercę usiłującego skrzywdzić, wręcz zabić, na przejściu przechodzących pieszych - odparła adw. Marta Arendt. Dodała, że oskarżony działał w stresie i zdaje sobie sprawę z ogromu cierpień, jakie wyrządził, ale przez blisko pół roku w areszcie śledczym przemyślał swoje zachowanie, po wyjściu na wolność dobrowolnie poddał się leczeniu odwykowemu. Biorąc pod uwagę okoliczności łagodzące, jak niekaralność oraz współpraca z organami ścigania, wnioskowała o wymierzenie najniższej z możliwych sankcji w tym przypadku, czyli 2 lat więzienia.

Sąd odroczył wydanie wyroku do piątku 16 lipca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny