Proces to pokłosie wydarzeń z lata 2017 r., kiedy w Puszczy Białowieskiej trwała, mimo sprzeciwu ekologów i wyroku Trybunału Sprawiedliwości o nielegalności, dalsza wycinka. Protesty odbyły się również krytycznego dnia 16 sierpnia. Aktywiści usiłowali nie dopuścić do wyjazdu tirów z drzewem. Prócz członków "Obozu dla Puszczy", akcja przyciągnęła też grupę obserwatorów, wśród których był oskarżony, a także ks. Tomasz Duszkiewicz, ówczesny kapelan Lasów Państwowych i zatrudniony w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku na stanowisku ds. współpracy z otoczeniem regionalnym. Ten drugi zaczął robić zdjęcia blokady telefonem komórkowym (jak twierdzili potem przełożeni - był tam służbowo). Scena miała miejsce na drodze Białowieża – Narewka, w miejscowości Teremiski. Oskarżony 51-latek (mieszkaniec pow. hajnowskiego) powiedział, że nie życzy sobie być fotografowany i zasłaniał aparat ręką.
Ksiądz dostał pracę w Lasach Państwowych. Poseł Nowoczesnej: To fikcyjne stanowisko
Dalszy przebieg zdarzeń prezentowany przez strony i świadków różni się diametralnie. Oskarżony zaprzeczał, że uderzył czy groził Duszkiewiczowi. Telefon wytrącił, a potem złapał w powietrzu, włożył do kieszeni księdza, i odszedł. Część świadków zeznała wręcz, że to właśnie ksiądz (tego dnia był ubrany "po świecku") zachowywał się bezczelnie, prowokacyjnie i mimo sprzeciwu, przybliżył się do oskarżonego i nagrywał jego twarz z bliskiej odległości. Prokuratura przyjęła jednak wersję księdza, który złożył doniesienie na mieszkańca pow. hajnowskiego i dostarczył wyniki obdukcji. Wynikało z niej, że ks. Duszkiewicz miał obrzęk i silnie stłuczenia przedramion, a na jednej z rąk założony gips i szynę usztywniającą. W akcie oskarżenia uznano, że Piotr K. uderza duchownego otwartymi rękoma, wytrąca aparat z ręki, potem chwyta i wkłada do kieszeni koszuli księdza, nadrywając ją. Gdy świadkowie odciągają "napastnika", ten krzyczy jeszcze "tylko pokaż te zdjęcia, a będziesz ścięty". Piotrowi K. za "stosowanie przemocy wobec osoby lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania" groziła kara trzech lat więzienia.
Pierwszy sprawą zajmował się sąd w Hajnówce. Przyjął nieco inny przebieg zdarzeń. Już nie było uderzania rękoma, obrażeń, ani wyrwania telefonu. Uznał tylko, że doszło do wytrącenia aparatu. I wciąż było to stosowanie przemocy, ale ze względu na niską szkodliwość czynu postępowanie sąd umorzył. Z kolei jeśli chodzi o groźby, uznał, że słowa o "ścięciu" padły, ale nie były to realne groźby i "czyn nie zawiera znamion przestępstwa". Dlatego od tego zarzutu Piotr K. został uniewinniony.
Apelację złożyła zarówno prokuratura (chciała uchylenia wyroku i cofnięcia sprawy do ponownego rozpoznania) i obrona (uniewinnienia).
Incydent w Puszczy Białowieskiej. Ksiądz Duszkiewicz pobity?
Odwołanie rozpatrywał Sąd Okręgowy w Białymstoku.
- Sąd miał świadomość kontekstu przedmiotowej sprawy. Że uczestnikami tego zdarzenia, po obu stronach, jako oskarżony i pokrzywdzony, były osoby, które diametralnie różniły się w ocenie działania szeroko rozumianych obrońców Puszczy Białowieskiej.
Emocjonalność, która w tej sprawie ewidentnie występuje, postarajmy się przy ocenie tego materiału dowodowego, niejako zostawić na boku - apelowała sędzia Marzanna Chojnowska z Sądu Okręgowego w Białymstoku. - W tym procesie, tak jak w każdym procesie karnym, sąd miał ustalić prawidłowy, zgodny z rzeczywistością stan faktyczny. Miał odpowiedzieć na pytanie, czy materiał dowodowy, pozwala, by bez najmniejszych wątpliwości uznać, że oskarżony dopuścił się zarzucanych mu czynów.
Sąd uznał, że w tym przypadku takich dowodów nie ma. Dlatego zamiast umorzenia, zmienił orzeczenie uniewinniając Piotra K. od stosowania przemocy. Wyrok zapadł w piątek 6 grudnia.
Sędzia Chojnowska utrzymała rozstrzygnięcie uniewinniające co do stosowania gróźb, ale uniewinniła 51-latka z innych powodów niż zrobił to sąd pierwszej instancji. Nie dlatego, że słowa te nie stanowiły poważnej groźby, która mogła wzbudzić uzasadnionej obawy u księdza, ale dlatego, że nie ma dowodów, że ogóle padły. Jedyny dowód to zeznania pokrzywdzonego. Nagranie z telefonu jest niekompletne, a świadkowie nic nie słyszeli.
Wyrok jest prawomocny. Na jego ogłoszeniu ks. Duszkiewicza ani oskarżonego nie było.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?