We wtorek sprawa trafiła na wokandę Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Choć ten niższej instancji zmienił znacząco opis i kwalifikację prawną czynu zawartą w akcie oskarżenia, akurat prokurator nie odwołał się od orzeczenia. A modyfikacja była znacząca. Pierwszy sąd co prawda nie miał żadnych wątpliwości, że oskarżony działał w zamiarze bezpośrednim zabójstwa dwóch białostoczanek. Ale śmierć nie nastąpiła, bo napastnik sam się zreflektował, przestał dusić seniorki i wyszedł z mieszkania. Sąd sięgnął po artykuł o "czynnym żalu" i skazał Przemysława W. "tylko" za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz uszkodzenia ciała. Na 6 lat więzienia.
Pokrzywdzone nie mogą pogodzić się z takim rozstrzygnięciem. Ich pełnomocnik uważa, że napastnik nie wyszedł, a raczej uciekł z mieszkania. Krzyki i łomot dobiegający z lokalu zaniepokoiły jedną z zaprzyjaźnionych sąsiadek seniorek, która kilkukrotnie dobijała się do drzwi. Bez skutku, bo nikt jej nie otworzył.
- Mamy taką sytuację: jedna z pań jest na granicy życia, druga stara się jakoś jej pomóc, jest łomot do drzwi... To daje przekonanie oskarżonemu, że ktoś podjął interwencję w tej sprawie. To szczególny splot okoliczności i interwencja sąsiadki spowodowała, że oskarżony podjął decyzji o ewakuacji z tego mieszkania - uważa mec. Marzenna Białobrzeska, pełnomocnik oskarżycielek posiłkowych.
Wnioskuje o skazanie Przemysława W. za usiłowanie zabójstwa i wymierzenie mu surowszej kary.
Białystok. Wyrok 15 lat więzienia za zabójstwo żony. Sąd oddalił apelację obrońcy (zdjęcia)
- Wiedział o naszym stanie majątkowym. To człowiek inteligenty, ale nie chciało mu się pracować. Uznał, że można ciotki wykorzystać - podkreślała jedna z pokrzywdzonych popierając apelację.
Sam oskarżony nie przyznał się do chęci zabójstwa. W procesie tłumaczył, że miał długi, popadł w podejrzane towarzystwo. Uznał, że jak narobi bałaganu u ciotek, stworzy pozory, że próbował zdobyć pieniądze dla gangsterów. A oni dadzą mu spokój.
Obrońca, który też złożył odwołanie, generalnie ubiega się o łagodniejszą karę. Uważa, że wyjaśnienia oskarżonego co do motywów działania są logiczne. Nie działał on z chęci zysku, bo nawet nie przeszukał mieszkania. Nie ma też dowodów na to, że przerwał atak na skutek interwencji osób trzecich.
Ze względy na zawiły charakter sprawy, sąd apelacyjny ogłoszenie wyroku odroczył do 4 lutego.
Tymczasem od zdarzenia na osiedlu Piasta wkrótce minął dwa lata. Rankiem 7 marca 2018 r. Przemysław W. pojawił się niezapowiedziany w mieszkaniu ciotek. Życzliwe krewne jego żony wcześniej wspierały mężczyznę finansowo: pożyczały pieniądze, kupiły laptopa. Przemysław W. został w salonie z jedną z ciotek. Gdy kobieta wstała, zaszedł ją od tyłu, zacisnął przedramię na jej szyi i dusił. W pewnym momencie pokrzywdzona straciła przytomność i upadła na podłogę. Wtedy W. przycisnął kolanami jej klatkę piersiową i dalej dusił.
Wołanie o pomoc usłyszała druga z gospodyń. Gdy ruszyła siostrze na ratunek, napastnik zaatakował i ją. Pociągnął starszą panią do siebie tak gwałtownie, że upadła. A potem szarpał i dusił obie kobiety na zmianę.
Starsze panie próbowały się bronić. Kiedy obiecały, że nie wezwą policji i zapomną o sprawie, oskarżony przerwał duszenie. I wyszedł z mieszkania. Został zatrzymany w listopadzie 2018 r. I od tamtej pory przebywa w areszcie śledczym.

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?