Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białowieski Park Narodowy. Politycy mówią o rozszerzeniu

Mateusz Gutowski
Politycy z partii rządzącej i opozycyjnej oraz doświadczony samorządowiec specjalnie dla "Kuriera Hajnowskiego" mówią o rozszerzeniu Białowieskiego Parku Narodowego.

Kurier Poranny: Czy według Pana Puszcza Białowieska jest obecnie źle chroniona?

Damian Raczkowski, szef podlaskiej Platformy Obywatelskiej: Nie wydaje mi się, że obecna sytuacja powoduje niszczenie Puszczy. Aktualny stan rzeczy jest pogodzeniem idei samorządności oraz potrzeby ochrony cennych walorów przyrodniczych lasu. Na terenach, które nie są częścią parku narodowego, także żyją gatunki, które potrzebują szczególnej ochrony, co przyznają sami ekolodzy. Moim zdaniem świadczy to o dobrej opiece leśników nad Puszczą. Nie rozumiem podejścia obrońców przyrody, którzy twierdzą, że szkodzą oni Puszczy. Z założenia przeciwstawia się ich ekologom. A przecież leśnicy, z racji wykształcenia, a także powołania, zajmują się ochroną lasów, a nie ich dewastacją.

W Sejmie znajduje się obywatelski projekt zmiany ustawy o ochronie przyrody. Jakie jest Pana zdanie na temat tej inicjatywy?

- Nie jestem zwolennikiem proponowanej reformy. Uważam, że samorządy powinny mieć istotny wpływ na kwestie poszerzenia parków narodowych. To one, jak i lokalni mieszkańcy, ponoszą bezpośrednie konsekwencje związane z nadaniem jakiemuś obszarowi statusu parku narodowego. Ograniczenia z tego wynikające przekładają się na możliwości gospodarcze, zatrudnienie i sytuację majątkową. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się po zmniejszeniu limitów pozyskiwania drewna opałowego z Puszczy Białowieskiej. W zamian roztacza się tylko wizję rozwoju turystyki, co jest bardzo istotne, ale w ślad za realnymi ograniczeniami związanymi z poszerzeniem parku narodowego nie idą żadne rekompensaty. A jeżeli już, to niestety bardzo marne.

Czy widzi Pan szansę zażegnania sporu w sprawie poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego? Jak powinien być rozwiązany ten konflikt?

- Znalezienie kompromisu będzie niezwykle trudne. Moim zdaniem jest to mało prawdopodobne. Zwolennicy i przeciwnicy poszerzenia BPN reprezentują skrajne stanowiska i z oporem przyjmują argumenty drugiej strony. Prawda jest taka, że wszyscy mają po trosze racji i jakby tej sytuacji nie rozwiązać, zawsze ktoś będzie niezadowolony. Fundamentem zażegnania każdego sporu jest dialog. Powinien on być trójstronny: gminy powiatu hajnowskiego, ekolodzy, rząd. Puszczę należy chronić, ale nie można odgórnie zakładać, że teraz tylko się ją niszczy, a jedynym rozwiązaniem jest poszerzenie parku. Dopóki mieszkańcom nie zapewni się warunków do rozwoju gospodarczego innego niż związanego z lasami, dopóty nie nastąpi satysfakcjonujące rozwiązanie. W ostatnich latach można zaobserwować dążenie części Europy Zachodniej i Polski do uczynienia z Podlasia, terenów Puszczy Białowieskiej, swoistego skansenu w imię ochrony przyrody. Zdecydowanie opowiadam się przeciwko urzeczywistnianiu tych zamiarów. Doceniam piękno natury i jej atrakcyjność, ale chronienie tych walorów nie może odbywać się w kontrze do aspiracji rozwojowych mieszkańców. Nie chciałbym mieszkać w skansenie i dlatego nie dziwię się, że mieszkańcy Puszczy też nie mają na to ochoty.

Albert Litwinowicz

Białowieski Park Narodowy. Politycy mówią o rozszerzeniu

Kurier Poranny: Dlaczego władze Białowieży chcą zniszczyć Puszczę?

Albert Litwinowicz, wójt Białowieży: Jesteśmy chyba ostatnimi ludźmi na świecie, którzy chcieliby zniszczyć Puszczę. To nasze bogactwo, historia, tradycja i kultura. Zajmujemy się ochroną tego terenu. Mądrą, rozsądną, a nie dyktowaną jakimiś mrzonkami i niepopartą faktami ideologią.

Moje pytanie wynika z tego, że wiele organizacji ekologicznych tak twierdzi. Jak to w końcu jest?

- Można trochę przewrotnie odpowiedzieć, zadając pytanie - dlaczego organizacje ekologiczne chcą zniszczyć nas, mieszkańców tych terenów? Jest to twierdzenie równie prawdziwe, jak to, że my chcemy zniszczyć Puszczę.

Czy może Pan opisać sytuację z 2010 roku, kiedy samorządy puszczańskie nie podpisały zgody na poszerzenie BPN? Z czego to wynikało?

- Od początku zgłaszałem postulat, który strona rządowa niestety zignorowała. Informowałem że nasza gmina nie jest w stanie skorzystać z tych mitycznych stu milionów z uwagi na wymagany wkład własny. Należy przypomnieć, że powiększenie Parku wiąże się z uszczupleniem finansów gminy, ponieważ do budżetu wpływa o 50 proc. mniejszy podatek leśny, który jest głównym naszym dochodem. Widzę tu niestety trochę hipokryzji, ponieważ z jednej strony obiecuje nam miliony, a z drugiej przez powiększenie Parku uszczupla się nasz stały dochód, nie oferując żadnych rekompensat. To z kolei powoduje, że nie możemy korzystać z obiecanych sum, bo nie mamy na wkład własny. Po drugie chciano nas postawić w sytuacji, że najpierw zgadzamy się na poszerzenie Parku, a dopiero później dowiadujemy się na jakich zasadach będzie się to działo. Gdyby zmieniła się polityka rządu, mogłoby być tak, że to samorządy ustawiałyby się w kolejce, aby u nich tworzyć parki narodowe.

Jakie jest Pana zdanie o obywatelskim projekcie zmiany ustawy o ochronie przyrody?

- Dla mnie to kpina z demokracji. Część organizacji forsuje fałszywą wizję samorządów, że my czyhamy na Puszczę, chcemy ją zniszczyć i wyciąć. To kompletna bzdura. Rzeczywistym problemem jest to, że poszerzenie Parku wiąże się z uszczupleniem naszych dochodów. Chyba każdy mieszkaniec Białowieży słyszał o problemach z utrzymaniem szkoły. Jeżeli stracimy kolejne pieniądze to mamy ją zamknąć? Przecież dzieci mieszkańców, którzy popierają poszerzenie Parku, również do niej uczęszczają. Może zacznijmy w końcu poważnie o tym rozmawiać i strona rządowa, czy ekologiczna zastanowi się dlaczego samorządy automatycznie są w opozycji do planów poszerzenia BPN. Bo problem nie tkwi w ochronie Puszczy. Wszyscy chcemy ją chronić. Inna sprawa, że nie wiadomo czy musi to się odbyć poprzez poszerzenie Parku. Jak widać po ostatnich publikacjach prasowych, środowisko naukowe jest tu również podzielone. Powiem szczerze. Jeśli ktoś z tytułem profesora mówi, że nawet jeśli Puszcza zginie przez modną obecnie koncepcję ochrony biernej, to za pięćset lat się odrodzi, to takiej osoby nie można traktować poważnie i dawać jej mocy decyzyjnej.

Dariusz Piontkowski

Kurier Poranny: Jak Pan sądzi, dobrze chronimy Puszczę Białowieską?

Dariusz Piontkowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości: Dotychczasowa, wieloletnia praktyka, pokazała, że obecne rozwiązania sprzyjają ochronie. Nie doszło do degradacji przyrodniczej tego obszaru, a wręcz przeciwnie - widać w dłuższej perspektywie pozytywne efekty działań ochronnych. Dlatego też należy ostrożnie podchodzić do pomysłów radykalnych zmian prawnych na obszarze Puszczy. Dotąd udawało się zachowywać pewną równowagę między interesami miejscowej ludności i ochroną przyrody. I ten model równowagi i symbiozy należałoby kontynuować, gdyż sprawdził się w praktyce. System ochrony przyrody puszczańskiej wydaje się efektywny, wymagający co najwyżej nieznacznych korekt.

A co Pan sądzi o sejmowych przepychankach w sprawie Puszczy?

- Ochrona przyrody w dużej mierze prowadzona jest także w interesie człowieka. Losy obszarów cennych przyrodniczo budzą szczególne zainteresowanie środowisk ekologicznych, ale też ludności miejscowej. Chwalebne są starania różnych środowisk zainteresowanych ochroną obszarów cennych przyrodniczo. Należy jednak pamiętać o możliwości rozwoju i życiu ludności miejscowej. Przepisy mówiące o zasadach powoływania czy powiększania parków narodowych powinny brać pod uwagę interesy także tej grupy. Zaproponowana zmiana przepisów doprowadzić może do tego, że szczytne idee obrony przyrody zaczną być postrzegane jako szkodliwe dla normalnego życia ludzi mieszkających w pobliżu obszarów chronionych. Może dojść do sytuacji, że urzędnicy centralni, znajdujący się pod dużym wpływem środowisk ekologicznych i pod naciskiem mediów, mogą podejmować decyzje biorące pod uwagę racje tylko tej grupy nacisku. Zlekceważony może być całkowicie interes społeczności lokalnej, gdyż z punktu widzenia Warszawy jest on mniej widoczny i może być mniej ważny.

A może zwolennicy przeciwnicy poszerzenia BPN sami dojdą do porozumienia?

- Sprawa nie jest łatwa. Prze lata narosły wzajemne pretensje i uprzedzenia. Miejscowa ludność nieufnie patrzy na sprawę powiększenia Parku, gdyż czuje się oszukiwana i obawia się kolejnych utrudnień w życiu. Nie stworzono programu, który przekonałby te osoby, że ochrona przyrody może być korzystna. Środowiska ekologów z kolei przekonane są o konieczności powiększenia Parku. Mówią przede wszystkich o przyrodzie, a pomijają częściowo interesy miejscowej ludności. Środowiska te skuteczniej i chyba chętniej rozmawiały z Ministerstwem Środowiska i mediami, niż z miejscowymi. Sytuacja taka prawdopodobnie zrodziła pokusę załatwienia sprawy nawet wbrew opinii środowisk lokalnych i ponad ich głowami. Aby było możliwe porozumienie, trzeba się pozbyć dogmatycznego, nieprzejednanego spojrzenia obu stron. Może potrzebny jest czas, aby częściowo przynajmniej opadły emocje i wtedy być może uda się wypracować jakieś porozumienie. Potrzebna jest jednak dobra wola obu stron.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny