Jak ustalili śledczy, pierwszy raz oskarżony zdenerwował się pod koniec marca. Było po godzinie 21, gdy z baru przy ulicy Raginisa w Białymstoku zamówił taksówkę do domu. Gdy kierowca przywiózł go pod wskazany adres, 55-latek oświadczył, że nie ma czym zapłacić.
Za zgodą taksówkarza, Władysław K. poszedł do domu po pieniądze. Ale po chwili, zamiast z banknotami, wybiegł z domu z butelką. I, jak ustaliła prokuratura, uderzył nią samochód taksówkarza. Straty wyniosły prawie 2,5 tysiąca złotych.
Drugi raz nerwy poniosły Władysława K. na początku czerwca. Tego dnia przed jego dom przyjechał pracownik zakładu energetycznego. Był zmuszony odciąć oskarżonemu dopływ prądu, bo ten, jak ustaliła prokuratura, nie płacił rachunków.
Gdy tylko oskarżony zorientował się, po co elektryk go odwiedził, wpadł w szał. Wybiegł z domu i zaczął wyzywać mężczyznę. A potem chwycił kostkę brukową i uderzył nią w przednią szybę samochodu elektryka. Tym razem straty wyniosły 500 złotych.
Oskarżony przyznał się i odmówił wyjaśnień. - Skierowaliśmy sprawę do postępowania mediacyjnego, jednak do ugody nie doszło - przyznaje Wojciech Zalesko z Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
Władysław K. był karany za jazdę po pijanemu. Teraz grozi mu do pięciu lat więzienia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?