Pijemy coraz więcej wódki

Białostoczanie w ubiegłym roku na alkohol wydali około 325,5 mln zł. To mniej więcej tyle, ile kosztowałoby wybudowanie regionalnego lotniska w naszym województwie. A z roku na roku nasze wydatki na napoje wyskokowe rosną. W porównaniu do 2010 r. wartość ich sprzedaży była większa o 37 mln zł.

Coraz chętniej sięgamy po wysokoprocentowe alkohole i wina.

- Jest to zaskakujące, bo w ostatnich latach wzrastała głównie popularność piwa - ocenia prof. Henryk Wnorowski, ekonomista i były prezes spółki Polmos Białystok. - Widocznie jego sprzedaż osiągnęła już swój górny pułap. Przeciętny Polak wypija ponad 95 litrów rocznie tego złocistego trunku. Jednak producenci wódek nie odnotowali wzrostu sprzedaży. Może białostoczanie po prostu zaczęli częściej kupować droższe trunki np. whisky.

Jego słowa potwierdza właścicielka sklepu monopolowego. Przyznaje, że nieźle sprzedają się drogie wódki i ekskluzywne napoje wysokoprocentowe.

- W ciągu dnia często przychodzą osoby starsze. Kupują drogie alkohole, których ceny przekraczają 100 zł. Przeznaczają je na podarunki dla lekarzy lub adwokatów - mówi Wiesława Płońska, właścicielka Planety Alkoholi. - Za to w piwo zaopatrują się głównie stosunkowo młodzi klienci, którzy przychodzą do sklepu późnym wieczorem lub w nocy

Mimo większego zainteresowania mocniejszymi trunkami, to piwa ciągle sprzedaje się w Białymstoku najwięcej.

- Podczas dostawy zamawiam po 8 skrzynek różnych rodzajów piwa. I wszystko szybko schodzi - przyznaje Płońska. - Czystej wódki w ciągu tygodnia sprzedaję najwyżej karton, czyli 15 butelek. Coraz częściej klienci sięgają po wina.

Zainteresowanie wysokoprocentowym alkoholem może jednak w tym roku zmaleć, bo od stycznia o 15 proc. wzrosła na niego akcyza. A i tak była wysoka.

- Wielkość sprzedaży piwa jest większa niż wódki, ale to właśnie ze sprzedaży tej ostatniej państwo ma największe wpływy z akcyzy - komentuje Wnorowski.

Wzrost sprzedaży alkoholu w sklepach jest także oznaką mniejszego zainteresowania trunkami pochodzącymi z nielegalnych żródeł, np. samogonem czy wódką z przemytu. Policja zapewnia, że z naszego regionu zniknęły już wielkie bimbrownie.

- Obecnie działają jedynie małe, bardziej mobilne fabryczki - usłyszeliśmy od jednego z policjantów. - Ich właściciele produkują samogon zazwyczaj na użytek własny i znajomych. Całą aparaturę tylko na krótki czas przywożą do lasu nad jakiś strumyczek, a po wyprodukowaniu jednej partii księżycówki szybko zwijają cały sprzęt.

Pomimo że na alkohol wydajemy więcej, gości w izbie wytrzeźwień nie przybywa. W 2013 roku trafiło tam prawie 10,3 tysiąca osób. To o 400 mniej niż rok wcześniej. Każdej z nich wystawiono rachunek na 250 zł. W sumie nazbierało się ponad 2,5 mln zł. Od pierwszego stycznia tego roku stawka za "nocleg" wzrosła do 300 zł.

- Od lat liczba trafiających do nas osób niewiele się zmienia - mówi Marian Hodun, dyrektor izby wytrzeźwień. - Co ciekawe, wśród nich jest coraz więcej kobiet. O ile jeszcze w 2009 było ich niespełna 500, to w 2013 już ponad 800. W ubiegłym roku zmalała za to liczba nieletnich. Przyjęliśmy ich 60, a w 2012 - 85.

Osób z problemem alkoholowym jednak nie brakuje. Tylko w tym roku do Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Białymstoku wpłynęło 90 wniosków o skierowanie kogoś na leczenie odwykowe. W 2013 r. złożono ich 473, rok wcześniej - 422.

- Trudno stwierdzić, czy wzrasta problem uzależnienia od alkoholu, czy świadomość rodzin, które decydują się na złożenie takiego wniosku - twierdzi Bożena Kulikowska, przewodnicząca komisji.