Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostoczanie 2014. Szlagier jednego sezonu

Tomasz Maleta
Klub Białostoczan 2014 w Radzie Miasta Białegostoku przetrwał tylko kwartał. W pierwszym rzędzie od lewej: Mariusz Nahajewski i Jacek Chańko, w drugim rzędzie (od lewej): Janina Czyżewska, Katarzyna Siemieniuk i Piotr Jankowski.
Klub Białostoczan 2014 w Radzie Miasta Białegostoku przetrwał tylko kwartał. W pierwszym rzędzie od lewej: Mariusz Nahajewski i Jacek Chańko, w drugim rzędzie (od lewej): Janina Czyżewska, Katarzyna Siemieniuk i Piotr Jankowski. Wojciech Wojtkielewicz
Przez rok rozbudzali wśród białostoczan wiarę w obywatelskość, niezależność. Nie chcieli być w ryzach dyscypliny partyjnej, ani przysłowiowymi maszynkami do głosowania. Po piętnastu miesiącach ten idealizm ustąpił miejsca prozie życia. Białostoczanie 2014 ponownie znaleźli się pod partyjnymi sztandarami. Choć już w innych barwach.

Oglądając w telewizyjnym "Obiektywie" relację z przejścia do podlaskiego PiS pięciu radnych klubu Białostoczanie 2014 nie sposób było odnieść wrażenia, że bardziej smutnej konferencji prasowej z pogranicza wyborów i samorządności nie było do tej pory w Białymstoku. Przecież taki transfer, który lotem błyskawicy przekroczył rogatki miejscowej polityki, powinien być okraszony radością, euforią. W końcu nie tak często, także w kraju, zdarza się, że byli dysydenci z PO, którzy rozstali się z macierzą pod hasłami bycia bardziej obywatelskimi niż to jest w nazwie partii rodzicielki, zasilają szeregi głównego konkurenta politycznego. Próżno jednak było doszukiwać się radości na twarzy Janiny Czyżewskiej, Mariusza Nahajewskiego, Katarzyny Siemieniuk, Jacka Chańki i Piotra Jankowskiego. Co więcej, można było odnieść wrażenie, że są niczym Snowden po przybyciu do Moskwy. Tym bardziej jeśli prześledzimy to, jak później w mediach uzasadniali przejście do PiS.

- Zaczęło się od tego, że poproszono nas o poparcie kandydatury Karola Karskiego w wyborach do europarlamentu. Uznaliśmy, że to dobry kandydat i wbrew przeświadczeniu niektórych - nie "spadochroniarz“. Jego związki z naszym regionem są bardzo silne - mówiła w "Porannym" Janina Czyżewska.

Z punktu widzenia szans wyborczych Karola Karskiego poparcie jego kandydatury przez pięciu radnych klubu Białostoczan 2014 nie ma żadnego znaczenie. Co najwyżej ma wymiar symboliczny, bo zalegitymizuje go nie jako spadochroniarza, a człowieka "tutejszego mającego od zawsze silne związki z regionem poprzez dziadków wywodzących się z Podlasia". Brak tego rodowodu widać uwierał tak bardzo, skoro władze krajowe PiS poprosiły o oparcie dla niego już teraz (przecież mogły poczekać z przyjęciem Białostoczan do zakończenia eurowyborów). Nie o poparcie dla drugiego na liście białostockiego posła Dariusza Piontkowskiego (co znacznie zwiększyłoby jego wynik w Białymstoku), ale właśnie kandydata narzuconego odgórnie podlaskim wyborców przez krajowe władze partii. I na tym polega casus Karola Karskiego, podobnie jak w 2009 roku casus Jacka Kurskiego.

Po raz kolejny Podlaskie zostało sprowadzone do roli przysłowiowej maszynki do głosowania (to poniekąd domyślnie akcentuje w swoim haśle wyborczym na ulicznych plakatach Dariusz Piontkowski). Czyż nie przeciwko takiemu uprzedmiotowieniu w PO protestowali w ubiegłym roku radni-dysydenci? Taka fasadowość demokracji nie różni się niczym od tej, której symbolami w radzie miasta jest przysłowiowa zamrażarka z opiniami prezydenta do projektów uchwał opozycji czy slogan o tym, że demokracja nie może być rozhulana.

- Istniejemy od kilku miesięcy, w tym czasie zdążyliśmy się już przekonać, że między nami a PiS nie ma większych kontrowersji, że łączy nas wspólnota celów - uzasadniała z kolei w "Gazecie Wyborczej" Janina Czyżewska.

Jeśli spojrzymy na ostatni rok, to wspólnych akcji i głosowań radnych PiS i tych, którzy utworzyli klub Białostoczanie 2014, było sporo (śmieci, MPEC). Zdarzały się też takie, jak chociażby kwietniowe w sprawie likwidacji speckomisji do spraw budżetu obywatelskiego, w którym miejski PiS w radzie miał inne zdanie (wstrzymał się od głosowania). Bo znamienny w relacji zamieszczonej w "Obiektywie" był brak na konferencji szefa białostockich struktur partii. Co prawda radny Rafał Rudnicki wypowiadał się później w duchu transferowym, ale jako żywo przypominało to słynne: "Jęknął, ale musiał" Jarosława Zielińskiego (tym cytatem ze Słowackiego suwalski poseł skwitował na łamach "Gazety Współczesnej" to, że znalazł się na liście PiS do europarlamentu, choć wcześniej deklarował, że się do niego nie wybiera).
Bo teoretycznie klub PiS się powiększy, w praktyce to wzmocnienie kadrowe osłabi środowisko miejskie, które w ostatnich latach wybiło się mentalnie i pragmatycznie ponad regionalny PiS. Ten z kolei reprezentowany przez Krzysztofa Jurgiela po raz kolejny daje sygnały, że nie zamierza zrezygnować z odgrywania decydującej roli także na białostockim podwórku. Tym samym Białostoczanie 2014 stali się języczkiem u wagi w samym PiS.

Zmiany barw partyjnych, zwłaszcza przed wyborami różnych szczebli, nie są niczym nadzwyczajnym w polskim krajobrazie politycznym, chociaż czasami przypominają mimetyzm niektórych organizmów. Szczególnie wtedy, gdy za takim przeobrażeniem stoi koniunkturalizm i pragmatyzm. Zwłaszcza, gdy nie ma dobrych widoków na samodzielne zaistnienie na scenie politycznej.

- Nie stać nas na to, abyśmy sami szli do wyborów - przyznał w "Porannym" Piotr Jankowski.

Z tego punktu widzenia akces Białostoczan 2014 do podlaskiego Prawa i Sprawiedliwości nie dziwi, na swój sposób jest racjonalny. Po piętnastu miesiącach idealizm ustąpił miejsca prozie życia.

Białostoczanie 2014 ponownie znaleźli się pod partyjnymi sztandarami. Choć już w innych barwach.
Rykoszetem jednak wyrządzili samorządności białostockiej podobną krzywdę do tej, o którą pokusiły się w 2006 roku osoby desygnujące Krzysztofa Kononowicza do startu w wyborach na prezydenta. Od tamtej pory nikt poważnie nie potraktuje żadnego niezależnego kandydata, bo będzie uważany za "intruza". Nawet gdyby był wybitnym liderem, reprezentantem, gospodarzem, społecznikiem. Teraz nikt nie uwierzy już nigdy nikomu, kto będzie próbował cokolwiek zrobić na scenie partyjno-samorządowej po hasłami obywatelskości, niezależności, samorządowej apartyjności. Nie po takim POPIS-owym szlagierze jednego sezonu.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny