Koronawirus to dla wielu restauracji początek końca działalności. W Białymstoku nawet najbardziej znane i popularne miejsca przeżywają głęboki kryzys.
- Od czasu zamknięcia lokalu osiągamy ok. 20 proc. naszych obrotów. Większość restauracji działa na minusie, by nie stracić pracowników i więzi z klientem. Z nadzieją, że przyjdzie czas ponownego otwarcia lokali, jak też odkucia się z finansowego dna - mówi Grzegorz Chlebowicz, szef kuchni w Trattorii Czarna Owca.
Zamiast otwartych lokali - ogródki restauracyjne
Przybliżamy się do trzeciego etapu odmrażania gospodarki, który zakłada otwarcie punktów gastronomicznych. Według informacji RMF FM rząd planuje, by od 18 maja przyjmowały z powrotem klientów. Oczywiście z ograniczeniami. Z nieoficjalnych informacji wynika, że otwarte będą mogły być wyłącznie ogródki restauracyjne, z obsługą kelnerów. Ale nie wszystkie lokale takie rozwiązanie ratuje.
- Mamy na rynku świetną opinię i dzięki naszym stałym klientom udało nam się przetrwać. Choć straty mamy ogromne, jak wszyscy w branży. Nie możemy się doczekać powrotu do normalności, bo z tygodnia na tydzień jest coraz gorzej. Nie mamy dużego ogródka, a tylko niewielki taras. Zachowując wszelkie zasady bezpieczeństwa, uda nam się ustawić dwa, trzy stoliki. To za mało, by zminimalizować straty - mówi Wojciech Janowicz, właściciel Fly High Coffee. - Przed zamknięciem mieliśmy pełną salę codziennie. Każda kawiarnia musi obsługiwać dużą liczbę klientów, by zarabiać. Dziś zdaję sobie sprawę, że rynek się zmieni i jeszcze przez długi czas możemy nie mieć tylu gości co wcześniej - dodaje.
Zobacz też: Koronawirus a biznes. Białostocka branża gastro ginie w oczach
Znowu restauracje, które mają ogródki, muszą liczyć się z opłatami za możliwość ich ustawienia na terenie miasta. W przypadku Trattorii Czarna Owca jest to koszt 1000 zł miesięcznie za miejsce na ok. dziesięć stolików. Władze analizują czy miasto stać na zniżki za wynajem.
- Od lat wykupuję miejsce na ogródek bardziej ze względów wizerunkowych niż zarobkowych. Po prostu ładnie wygląda, ale nie zawsze na siebie zarabia, bo mieści się przy ulicy i nie każdemu to odpowiada. Liczę na to, że miasto wyciągnie rękę do przedsiębiorców i obniży koszty - mówi Grzegorz Chlebowicz. Jego zdaniem nawet po otwarciu lokali dla gości, większość restauracji będzie zmuszona pozostać przy dowozach.
- Powrót do przyjmowania gości będzie stopniowy. Nie wiemy jaki będzie ruch. Myślę, że na dłuższy czas trzeba będzie zostać przy menu comfort food. Tak widzę Czarną Owcę: rzeczy proste, smacznie i niedrogie - planuje szef kuchni.
Z Białegostoku znikają kolejne lokale
Z białostockiego rynku gastronomicznego znika Zuppa Romana, mieszcząca się przy ul. Akademickiej. Restauracja została otwarta w lutym i przyciągała coraz więcej gości. Przymusowe zamknięcie spowodowało jednak duże straty i właściciele podjęli decyzję o sprzedaży restauracji. Cena to 250 tys. zł netto.
Podobny los spotkał Games United przy ul. Malmeda.
W związku z sytuacją spowodowaną koronawirusem, który pokrzyżował nam szyki, a także niepewnością jaka temu towarzyszy podjęliśmy decyzję o zamknięciu naszego pubu na stałe. Dzięki za meczyki w FIFA, za rundy w Tekkena, wszystkie turnieje w LoL'a i wspólne shoty na barze - czytamy na Facebooku pubu.
Zobacz też:
Tu oglądasz: Słownik pojęć związanych z koronawirusem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?