- Najmłodsza z nas ma 13 lat, a najstarsza 22 - wskazuje Julia. Jednak kiedy się wszystkie spotykamy, granice wiekowe zacierają się, ponieważ łączy nas poczucie humoru, muzyka i wspólny cel, którym jest dawanie niezapomnianych i emocjonalnych występów.
Mimo to, prezentacjom przed publicznością zawsze towarzyszy stres.
- Denerwujemy się, ponieważ nigdy nie wiemy, czy koncert się uda - mówi Ola. - Nie da się też przewidzieć, jak odbierze nas publiczność. Zawsze przed konkursem czy festiwalem chwilę spędzamy w ciszy, by maksymalnie się skupić i zaśpiewać jak najlepiej.
I trzeba przyznać, że chórowi z Białegostoku występy wychodzą bardzo dobrze, a kilka ostatnich przyniosło ogromny sukces. W listopadzie ubiegłego roku MCŻ zaśpiewał podczas XXXVII Ogólnopolskiego Konkursu Chórów a Cappella Dzieci i Młodzieży w Bydgoszczy. Za swój występ otrzymał szereg nagród, wśród których było Grand Prix ufundowane przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Równie duży sukces chór odniósł podczas II Ogólnopolskiego Konkursu Chórów Szkół Ponadpodstawowych w Kaliszu. Wywalczył tam m.in. Grand Prix ufundowane przez JM Rektora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Chór prowadzony przez dyrygent Annę Olszewską doskonale poradził sobie również podczas międzynarodowego konkursu „Lege Artis” 2018 w Tuzli w Bośni i Hercegowinie. Zajął podczas niego drugie miejsce.
Koncertują po Polsce i poza jej granicami
Występy poza granicami miasta i kraju są nieodłącznym elementem życia chóru.
- Wyjazdy są jednym z najlepszych elementów działalności w chórze - opowiada Ola. - Podróż autokarem, wzajemna troska i opieka - to jeszcze bardziej nas łączy. Dzięki wyjazdom, zwiedziłyśmy dotychczas sporo pięknych miejsc - Budapeszt i Sarajewo, a także Drezno i Lipsk.
Podczas wizyty w Sarajewie chórzystki odwiedziły najstarszy meczet.
- Podszedł do nas wtedy imam i zapytał skąd jesteśmy - wspomina Julia. - Po tym jak się przedstawiłyśmy, poprosił żebyśmy zaśpiewały utwór sakralny. On w odpowiedzi wykonał Allah Agbar. To było niesamowite przeżycie, które na długo zapamiętamy, ponieważ było zaprzeczeniem wszechobecnych stereotypów.
Chór, z którym pracuje pani Anna, przy III Liceum Ogólnokształcącym działa od trzech lat. Wcześniej funkcjonował przy X Liceum Ogólnokształcącym.
- Dziewczęta z którymi współpracowałam przez te wszystkie lata, prowadzą chóry, jeżdżą na konkursy, studiują w akademii muzycznej - wskazuje pani Anna. - To jest piękne, że udało się w nich zaszczepić miłość do muzyki.
Natomiast pani Anna, zainteresowanie muzyką odziedziczyła po swojej mamie, która była dyrektorem szkoły muzycznej w Grajewie. - Właśnie dlatego w szkole się praktycznie wychowałam - opowiada pani dyrygent. - Ukończyłam szkołę muzyczną I stopnia gry na fortepianie i gitarze. W Grajewie byłam bardzo mocno zaangażowana w działalność scholi. Najczęściej więc można było znaleźć mnie albo w szkole albo w kościele - dodaje z uśmiechem.
Podobnie jest z dziewczętami z Międzyszkolnego Chóru Żeńskiego, ponieważ w roku szkolnym na kilkugodzinnych próbach spotykają się kilka razy w tygodniu. Zgodnie przyznają, że bycie w chórze uzależnia i chociaż wymaga dużo wysiłku, jest formą odpoczynku.
Nie zamierzają spocząć na laurach
- Sukcesy udaje nam się odnosić dzięki ciężkiej pracy - wskazuje pani Anna. - Cały czas wprowadzamy do naszego repertuaru nowe utwory. Sporo z nich powstaje na nasze zamówienie. W tym roku postawiłyśmy na różnorodność. Przed publicznością wykonywałyśmy utwory sakralne, utwory na pograniczu rozrywki i klasyki oraz utwory gospel.
Chór, jak sama nazwa wskazuje, stanowi wiele osób. Chociaż mają inne plany i marzenia - łączy je muzyka.
- Kluczem do sukcesu jest wzajemne zrozumienie i szacunek - mówi pani Anna. - Zapytano mnie też, dlaczego zajmuję się muzyką. Odpowiedziałam, że kiedy stolarz robi krzesło wiemy, że służy ono do siedzenia i jest to rzecz namacalna. Natomiast my poprzez śpiew leczymy dusze swoje i tych, którzy nas słuchają.
Magazyn Informacyjny: serial Blondynka w Białymstoku, kierowcy dostają mandaty na ul. Wiosenne, wypadki w regionie