Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostocki raper wychodzi z podziemia, czyli Albert Kowalewski na powierzchni (zdjęcia, wideo)

Tomasz Mikulicz
Tomasz Mikulicz
Albert Kowalewski - Making of Gdzie są Moi ludzie
Albert Kowalewski - Making of Gdzie są Moi ludzie Materiał promocyjny Alberta Kowalewskiego
W Białymstoku to tylko blues i metal? - Ja słyszałem, że w Białymstoku to tylko albo disco polo, albo hip-hop - mówi białostocki raper Albert Kowalewski, który w tym roku wydaje swoją pierwszą legalną płytę.

Niech zgadnę. Twoje zainteresowanie rapem czy też hip-hopem zaczęło się od Liroya?

(śmiech) Coś w tym jest. Były lata 90-te, kiedy zobaczyłem Liroya w Rowerze Błażeja - młodszym czytelnikom opowiem, że był kiedyś w telewizji taki dobry program. Jak to się wtedy mówiło „zajarałem się” na Liroya i sam zacząłem pisać teksty. Na początku szło to bardzo opornie. Jednak dzieciakom w moim otoczeniu podobało się to co piszę.

Pamiętasz swój pierwszy tekst?

Konkretnych rymów już nie pamiętam, ale tekst na pewno opowiadał o szkole, o nauczycielach. Oczywiście nic obraźliwego. Nagrałem ten kawałek na magnetofonie typu „jamnik” i dałem kasetę znajomym. Połowa podstawówki tego słuchała. Na poważnie zacząłem zajmować się muzyką po 2000 roku, gdy byłem już w szkole średniej. To wtedy razem z Tomkiem Stankiewiczem „Garrym” założyłem mój pierwszy zespół. Razem rapowaliśmy i razem robiliśmy muzykę. Potem doszedł do nas Mati. Koncertowaliśmy - jak każdy kto zaczyna - w szkołach. Nazwaliśmy się Babillon. Dziś jest to znana nazwa w białostockich kręgach podziemnego hip-hopu. Graliśmy bardzo dużo koncertów. Wystąpiliśmy na ścieżce dźwiękowej do filmu Sylwestra Latkowskiego „Klatka” czy płytach „Klanu”. To nieistniejące, bardzo znane w środowisku, czasopismo hip-hopowe. Po tym jak nasze drogi z Tomkiem się rozeszły, przez długi okres nie grałem. Zająłem się za to produkcją muzyki współpracując z wieloma białostockimi artystami. Wtedy też nauczyłem się grać na klawiszach i gitarze.

Albert Kowalewski - Making of Gdzie są Moi ludzie

Czym się różni praca nad swoim materiałem od pracy nad cudzym?

Robiąc coś dla siebie, dokładnie wiesz czego potrzebujesz. Jeżeli robisz coś dla kogoś, musisz poznać charakter tego kogoś. Jeśli ktoś lubi kawałki bardziej hardcorowe i ma uliczny styl, to wiadomo, że nie zrobię mu podkładów w klimacie imprezowym.

Słuchając Twojego materiału od razu można się zorientować, że jest dość różnorodny. Raz delikatniejsze brzmienia, raz mocniejsze bity.

Choć mam hip-hopowe korzenie, nie zamykam się wyłącznie w tym kręgu. Właśnie nagrywam kawałek w stylu Limp Bizkit, czyli mocnego rockowego grania. Nie znoszę szufladkowania. Bardzo mnie boli, gdy ktoś kto nie słyszał mojej muzyki kręci nosem, bo „robię hip-hop”.

Wspomniałeś o białostockim podziemiu. Jak byś wyjaśnił komuś niezorientowanego, czym właściwie jest takie podziemie?

Podziemnym artystą jest ten, który nie ma kontraktu z wydawnictwem. A nawet jeśli wydał płytę, to zrobił to własnym sumptem, w małym nakładzie i rozprowadził ją po znajomych. Koncertuje, ale nie jest powszechnie rozpoznawalny. W Białymstoku jest sporo takich podziemnych raperów.

Albert Kowalewski - Oficjalny zwiastun teledysku Gdzie są Moi Ludzie

Jaka jest właściwie białostocka scena hip-hopowa?

Na pewno bardzo prężna. Jest też sporo artystów, którzy wyszli z podziemia i zaistniało w skali ogólnopolskiej. Chodzi mi m.in. o Cirę, Hykosa czy Lukasyno. Oczywiście nie wszystkie ich kawałki mi się podobają - bo i nie wszystkim podoba się to, co ja robię - ale można powiedzieć, że Białystok hip-hopem żyje.

Słyszałem takie powiedzenie, że w Białymstoku to tylko blues i metal.

(śmiech) Ja z kolei słyszałem, że w Białymstoku to tylko albo disco polo, albo hip-hop. Zresztą dzisiaj rapować może każdy. Jednak aby się wybić, trzeba mieć to „coś”. Chodzi nie tyle o przekaz - bo każdy może przecież rapować o swoim życiu - ale wszystko musi się zgrywać. I muzyka, i tekst, i flow. Czyli coś, co odróżnia danego rapera od innych.

Ogólnopolską scenę zawojował Taco Hemingway. Jak myślisz, na czym polega jego fenomen?

Taco Hemingway reprezentuje new school hip-hop, czyli nową szkołę, która szczerze mówiąc mi nie podchodzi. Oczywiście teksty są bardzo dobre, ale jeśli chodzi o podkłady to mam wrażenie, że to muzyka skierowana wyłącznie do młodych. Do mnie trafiają jednak mocne, gitarowe bity. Z całym szacunkiem do Taco Hemingwaya, jego muzyka wydaje mi się jednak nieco plastikowa. Nie ma pazura. Najbardziej nie trawię jednak raperów, którzy nawijają na autotunach (procesorach używanych do korekcji dźwięku - przyp. red.), przez co na nagraniach słychać „głos robota”. Jedynym kawałkiem, w którym taki zabieg ma sens jest „Kalifornia Love” Dr. Dre’a. W pozostałych przypadkach, gdy słyszę w radiu, że facet śpiewa jakimś elektronicznym głosem, to od razu przełączam na inną stację.

Albert Kowalewski - Myślę o Tobie

W tym roku wychodzisz z podziemia. Ma ukazać się Twoja pierwsza płyta, którą będzie można kupić w Empiku.

Taki jest plan. Chcę to zrobić własnym sumptem, bez pośrednictwa wydawcy, za własne ciężko zarobione pieniądze. Oczywiście to dużo trudniejsze niż gdybym poszedł do wytwórni, ale wykonalne. We własnym zakresie będę musiał nawiązać współpracę ze sprzedawcami, zająć się promocją itd. Myślę jednak, że dam radę.

Masz już nazwę płyty?

Na razie mam dwie - „Róże kwitną na grobach kochanków” oraz „Krwawa orchidea”. To będzie mój solowy album podpisany moim imieniem i nazwiskiem.

Ciekawe, że nie używasz żadnej ksywki. Jej posiadanie to w hip-hopie standard.

Gdy grałem we wspomnianym Babillonie miałem ksywkę Junior. Niektórzy wołają mnie też po prostu Babillon. Teraz zdecydowałem, że zostanę pod moim imieniem i nazwiskiem, bo stwierdziłem, że chcę promować samego siebie. Zresztą tak samo zrobili tacy artyści jak Hans Zimmer czy Ennio Moriccone i dobrze na tym wyszli. (śmiech)

Albert Kowalewski - Twarde Zasady

Niedługo w sieci będzie można obejrzeć - nagrywany w tykocińskim zamku - teledysk do kawałka „Gdzie są moi ludzie”. Dodajmy, że kawałka powiedziałbym dość imprezowego. Śpiewasz m.in. o podrywaniu dziewczyn.

To fakt. Zamysłem przy tworzeniu tego kawałka było to, by „latał” po klubach. Tutaj chodzi mi o przekazanie dobrej energii i wibracji.

Zupełnie inny charakter ma kawałek „Twarde zasady”. Rapujesz tu np. „To jest Nasz świat, Nasz krzyż, Nasze piekło / Bliźniego Swego osądzamy tutaj lekko” czy „Wszyscy kłamią / Najłatwiej gadką tanią / Chcą być w porządku / A najbliższych tym ranią”. Faktycznie zasady są w życiu bardzo ważne?

Opowiadam o uniwersalnych wartościach, które stoją ponad politycznymi podziałami. A to, że każdy kłamie to fakt. Robimy to chociażby wtedy, gdy nie chcemy zrobić komuś przykrości. Nie powiemy prosto z mostu, że coś się nam nie podoba, tylko będziemy próbowali lawirować. Mimo tego, że w dzisiejszych czasach wielu ludzi nie ma zasad, to uważam, że warto je mieć. Oczywiście nie chodzi o jakiś gotowy zbiór, którym posługuje się ta czy inna grupa społeczna lub polityczna, ale zasady, które każdy sam wyznaje.

Albert Kowalewski - Miliony Łez

W kawałku „Synu Garda Wysoko” rapujesz: „Masz zaledwie dwa latka i wiele nie rozumiesz / Przyjdzie taki czas, że i ode mnie się odsuniesz / Będziesz chcieć decydować, mieć Swoje zdanie / Dobrze wiem, jak wygląda dorastanie”.

Wiadomo, że w życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym wszystko co robią rodzice jest na „nie”. Bo „ja wiem lepiej”. Sam zresztą taki byłem i z pewnością nie tylko ja. W dorosłym życiu następuje diametralna zmiana i często mówimy rodzicom: „Mamo, tato, jednak mieliście rację”.

W nastrojowej piosence „Myślę o tobie” opowiadasz zaś o rozstaniu. Podmiot liryczny oskarża wręcz kobietę, że to jej wina. Nie za ostro? Podobno wina leży najczęściej po obu stronach.

Jest wielu artystów, którzy opowiadając historie starają się być obiektywni. Próbują stać z boku i jeśli już kogoś oskarżają, to zaglądają również głęboko w siebie. Ja piszę kawałki zdecydowanie subiektywne. Oczywiście nie mówię, że inny sposób przedstawiania świata jest zły. Po prostu mam swój własny styl i wrażliwość. Tak jak zresztą powinien mieć każdy artysta.

Albert Kowalewski - Saportuj / Donate / Wspieraj

Na swojej stronie internetowej: albertkowalewski.pl piszesz, że uprawiasz „szary styl”. Co to takiego?

Styl stand-upowy. Lubię przerysowywać i wyolbrzymiać rzeczy związane z głupotą, która nas otacza.

Zobacz też:
Białystok. Break dance na Rynku Kościuszki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny