Historia naszego Czytelnika przypomina nieco wojnę Kargula z Pawlakiem. Tyle, że filmowi bohaterowie rozstrzygali sąsiedzkie spory za pomocą kosy i wiadra granatów. Pan Paweł chciał rozwiązać problem w świetle prawa. Choć sam mieszka w Białymstoku, ma działkę w miejscowości Skrybicze niedaleko Zabłudowa. Od 3 do 5 lutego zniknęło z niej 29 kilkudziesięcioletnich sosen.
Złapał na gorącym uczynku
- Dowiedziałem się od znajomego, że wycinają mi drzewa - mówi pan Artur. - Przyjechałem na miejsce i powiedziałem tym ludziom, że tną na mojej działce. A oni na to, że nie widzą słupków geodezyjnych i rąbią dalej.
Nasz Czytelnik spotkał się z kobietą, która zleciła wycinkę. Ta tłumaczyła się, że ma działkę po sąsiedzku i nie wiedziała, jak przebiega granica. Pan Artur wezwał na miejsce policję.
- Wszyscy przyznali się do tego, że wycięli i zabrali drzewa - mówi nasz Czytelnik.
Policja przesłuchała świadków
Funkcjonariusze z Zabłudowa sporządzili dokumentację, zrobili zdjęcia. Sprawa została przekazana do prokuratury. Niedawno nasz Czytelni otrzymał postanowienie o umorzeniu dochodzenia z braku dowodów. Okazało się, że ze zdjęć wykonanych przez policję nie wynika którędy przebiega granica.
- Opisując działkę policjantka sugerowała się jednym słupkiem geodezyjnym i to zupełnie od innej działki - mówi pan Artur. - Potem mnie przepraszała.
Dzwonił też do niej w naszej obecności. Obiecała przyjechać na miejsce i jeszcze raz sporządzić notatkę. Tak się jednak nie stało. Nasz Czytelnik połączył oba słupki liną i sam sfotografował granicę.
Geodeta potwierdził granicę
- Drzewa faktycznie zostały wycięte z działki pana Artura - potwierdza Bartłomiej Jazurek z firmy Biakart świadczącej usługi geodezyjne. - Byłem na miejscu i nie wygląda na to, że ktoś przestawiał słupki. Jednak w sądzie potrzebna byłaby ekspertyza biegłego geodety.
Te wszystkie dowody powinny wystarczyć prokuraturze do wszczęcia dochodzenia. Ta jednak uznała, że przestępstwa nie było.
Prokuratura umorzyła dochodzenie
- Choć ustalono, kto wyciął drzewa, nie ma jednoznacznych dowodów na to, że osoba ta wiedziała, że robi to na cudzej działce - mówi Urszula Sieńczyło, szefowa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku. - Kradzież to świadome przywłaszczenie czyjejś rzeczy. Poza tym miała zezwolenie na wycinkę drzew.
Ale nie na ścięcie sosen Artura Bałakiera, który do tej pory nie odzyskał drzew, ani żadnej rekompensaty. Dlatego też odwołał się od postanowienia prokuratury o umorzeniu postępowania. Dostarczył też zrobione przez siebie zdjęcia.
Prokurator rozpatrzy sprawę jeszcze raz
- Prokurator jeszcze raz przeanalizuje sprawę i dostarczone materiały - zapewnia Urszula Sieńczyło. - Nasze postanowienie jest nieprawomocne. Fotografie wpłynęły do nas 7 kwietnia. Prokurator prowadził teraz sprawę o zabójstwo i nie mógł się jeszcze z nimi zapoznać.
Szefowa Prokuratury Rejonowej broni też prokuratora, który rozmawiał z naszym Czytelnikiem.
- Nie chodziło mu o to, że wygra, tylko że są dwie możliwości, albo uwzględni zażalenie i będziemy kontynuować postępowanie, albo nie uwzględni i wyśle sprawę z zażaleniem do sądu - mówi Urszula Sieńczyło.
Zapewnia też, że zajmie się sprawą po niedzieli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
