Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezdomni w Białymstoku. Pomóż, nie oceniaj

Magdalena Kuźmiuk
Mira jest białostoczanką. Ma 52 lata. Od trzech lat razem z kotami mieszka w altance na działkach w pobliżu ulicy Ciołkowskiego. Jak mówi, nie może liczyć na pomoc rodziny.
Mira jest białostoczanką. Ma 52 lata. Od trzech lat razem z kotami mieszka w altance na działkach w pobliżu ulicy Ciołkowskiego. Jak mówi, nie może liczyć na pomoc rodziny. Andrzej Zgiet
W Białymstoku może żyć nawet ponad 300 osób bezdomnych. Większość nie chce pomocy, bo boi się opuścić swoją kryjówkę.

Ogródki działkowe, kilkustopniowy mróz, śniegu po kolana. Obok ruchliwa ul. Ciołkowskiego, ludzie spieszą się po pracy do domów. A my odwracamy się od świateł latarni i ruszamy w głąb ciemności. Razem z policjantami szukamy bezdomnych.

Dzielnicowy wie, że pierwszą altankę zajmują pani Mira z kolegą. Wokół ciemno, ale w małym okienku widać płomyk. Dookoła pełno gratów, nad wejściem wisi zamrożony kawał mięsa. Szyby zaparowane, bo pani Mira gotowała zupę.

- Mamy co jeść - zapewnia na początku rozmowy.

W altance mieszka od trzech lat. Ogrzewają się butlą gazową. Dlaczego? Mówi, że tak wyszło. Straciła pracę na kolei, była za młoda na emeryturę. Rodzina nie pomaga, bo daleko.

- Butla? A czego się bać? My już tak trzeci rok - kręci głową.

- Czy nie boi się pani, że się kiedyś nie obudzi? - pytam i znów słyszę przeczącą odpowiedź.

Kilka kroków dalej mieszka Grzegorz. Zastajemy go w łóżku w brudnej pościeli. Na stole chleb, mróz na ścianach. Grzegorz jest podpity, wyraźnie nie ma ochoty na rozmowę.

- Ja zostałem - ucina, kiedy pytam jak to się stało, bo nie dowierzam, że z dania na dzień zostaje się bezdomnym.

W Białymstoku żyją 324 osoby podobne do Miry i Grzegorza. To dane z ogólnopolskiego badania osób bezdomnych, przeprowadzonego w styczniu 2015 roku. Liczenie bezdomnych co dwa lata zleca ministerstwo pracy i polityki społecznej.

- Nie da się dobrze policzyć osób bezdomnych - uważa Sebastian Wiśniewski, dyrektor kilku placówek prowadzonych przez Caritas, gdzie można znaleźć schronienie i ciepły posiłek.

On też ma swoje rubryki. Wynika z nich, że np. w 2015 roku z pomocy skorzystało 1056 osób potrzebujących. W domu dla bezdomnych przy ul. Sienkiewicza mieszkało 130 mężczyzn, którzy zjedli 71118 posiłków. 9406 razy wykąpano się w dwóch prowadzonych przez Caritas łaźniach. Z noclegowni skorzystały 222 osoby, a z ogrzewalni - 573.

Misją ojca Edwarda Konkola na początku kapłaństwa była pomoc bezdomnym. Jego nie dziwi to, że wielu nie chce iść do noclegowni. Jak im pomagać? - Róbmy proste gesty. Wyprzedzajmy kogoś, zanim poprosi. Pieniądze, rękawiczki, czapka, szal. To nie szal go ogrzeje, ale twoja dobroć, bezinteresowność, szlachetność. Jeśli dajesz pieniądze, to nigdy się nie zastanawiaj, co on z nimi zrobi. Jak pomagasz, zostaw to Panu Bogu! - mówi misjonarz.

Tej zimy już siedem osób w województwie zmarło z wychłodzenia organizmu. Ciało ostatniej ofiary mrozu - około 30-letniego mężczyzny, ratownicy odnaleźli w sobotę rano na Narwi niedaleko Piątnicy.

Policjanci odwiedzają bezdomnych w altankach i pustostanach codziennie. Towarzyszą im studenci, niosą chleb, konserwy. Pomagają im ratownicy medyczni, gdy trzeba np. opatrzyć ranę.

- Nie bądźmy obojętni! Jeśli słyszymy, że ci ludzie nie potrzebują pomocy, namawiajmy, by opuścili altanki. Jest w Białymstoku kilka miejsc, gdzie mogą znaleźć schronienie przed mrozem - mówi podinsp. Bogusława Łuksza z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.

- Często słyszę: „Jesteśmy bezradni”. Nie, nie jesteśmy. Nie możemy odpuszczać. Te osoby powinny być zabierane na siłę. Tu chodzi o ratowanie życia! - mówi Sebastian Wiśniewski.

Wystarczy tylko pięć godzin na mrozie i człowiek zamarza. - Najpierw pojawiają się drżenia mięśniowe. Organizm się broni przed wychłodzeniem. Obkurczają się naczynia krwionośne. Potem faza pobudzenia ustępuje. Wychłodzenie postępuje dużo szybciej. Przychodzi zobojętnienie, pojawiają się zaburzenia świadomości, halucynacje, senność. Oddech jest rzadszy, serce zwalnia, pojawia się zaburzenia jego rytmu. To prowadzi do zatrzymania krążenia i zgonu - wyjaśnia dr Marzena Wojewódzka-Żelezniakowicz, konsultant wojewódzki ds. medycyny ratunkowej.

Zamarzanie to śmierć bezbolesna. Umierający człowiek czuje się błogo, odpływa, jest spokojny, nie czuje zimna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny