Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez szczurów i pcheł. Czyli od Przystani do Gryfa

Andrzej Lechowski - dyrektor Muzeum Podlaskiego
Do kina Gryf wchodziło się bocznym wejściem do Ritza, od strony ulicy Kilińskiego
Do kina Gryf wchodziło się bocznym wejściem do Ritza, od strony ulicy Kilińskiego Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
Jedną z przyczyn rozstania Przystani z Gryfem była też zmiana dyrekcji w Ritzu, którym zarządzała Spółka Akcyjna Towarzystwa Budowy i Eksploatacji Domów i Hoteli.

Wracam do historii kina Przystań. Jednym z ostatnich głośnych wydarzeń i znów nie filmowym, ale towarzyskim, była zabawa zorganizowana w tym kinie kilka dni po obchodach Święta Niepodległości w listopadzie 1931 r. Na sobotni wieczór, na godzinę 21 zapraszano do Przystani na „wielką zabawę taneczną”. Wcześniej rozesłano płatne zaproszenia zaznaczając, że cały dochód „przeznaczony będzie na potrzeby kulturalne Przystani” (chodziło tu rzecz jasna o Towarzystwo) oraz na organizowaną przez nie wycieczkę krajoznawczą.

Zapowiadano, że w trakcie zabawy do tańca przygrywać będzie znakomita orkiestra 42 pułku piechoty i co mniej zachęcające, że bufet będzie bezalkoholowy. Dla zrekompensowania tego mankamentu informowano, że „program zabawy urozmaicony tańcami narodowymi, wykonanymi w strojach na scenie oraz różnymi niespodziankami”.

Kolejne tygodnie zdominowane były w Przystani już przez filmy. Zabaw nie urządzano, bo przecież rozpoczął się adwent. Ale też wydaje się, że zarząd Towarzystwa Przystań powoli dochodził do wniosku, że powielanie nazwy Przystań, raz używanej jako nazwa Towarzystwa innym zaś razem jako szyld popularnego kina może dezinformować zarówno miłośników sztuki filmowej jak też potencjalnych filantropów. I oto 22 grudnia 1931 r. ukazał się komunikat, że „z powodu reorganizacji kina Przystań, kino nieczynne do dnia 24 XII włącznie”.

Reorganizacja ta była faktycznym rozwodem kina i reszty. Na początku lutego 1932 r. ukazały się już oddzielne informacje. Towarzystwo Przystań zapraszało na premierę Balladyny Słowackiego przygotowaną przez Teatr Szkolny Koła Filomatycznego Młodzieży Gimnazjum Zeligmana, ale nie jak dotychczas do sali kinowej w Ritzu, tylko do pobliskiego teatru Palace. Tymczasem tego samego dnia na afiszach kina Przystań pojawił się dodatkowy napis - „najnowsze dźwiękowe kino Przystań” w którym na dobry, wróżący sukces kasowy początek wyświetlano „Bomby Monte Carlo”. W przygotowywanym na 1932 r. Informatorze na Województwo Białostockie, czyli takiej książce adresowo-telefonicznej, po raz pierwszy pojawia się jeszcze w zestawieniu ze starą nazwą Przystań nowa nazwa kina - Gryf.

Jedną z przyczyn rozstania Przystani z Gryfem była też zmiana dyrekcji w Ritzu, którym zarządzała Spółka Akcyjna Towarzystwa Budowy i Eksploatacji Domów i Hoteli. Nowa dyrekcja, która nastała na przełomie 1931 i 32 r. swoje rządy rozpoczęła od gruntownych porządków. Zapowiadała nowe programy estradowe, wykwintne menu będące dziełem nowego mistrza kuchni, planowała remont nadszarpniętego zębem czasu hotelu. Jednym słowem liczyła na dochody. Przystań utrzymująca się z datków i akcji dobroczynnych nie była przynoszącym oczekiwane zyski kontrahentem.

Ten okres przejściowy pomiędzy Przystanią a Gryfem definitywnie zakończył się wiosną 1932 r. Pod koniec maja pisano, że „nowe kierownictwo kina Gryf (dawn. Przystań) potrafiło w krótkim stosunkowo czasie tak przeprowadzić sprawy tego kino - teatru, że Gryf stał się obecnie mocnym konkurentem Apollo i Modern. Aparatura Gryfa dobra. Programy - jeden lepszy od drugiego. Zajmujące, ciekawe, pierwszorzędne filmy z udziałem najwybitniejszych i najznakomitszych artystów. Demonstracje filmów w Gryfie - wzorowe. Personel służbowy kina jest zdyscyplinowany, dobrze wychowany i bardzo uprzejmy: żadne zatargi z publicznością i inne kino - zajścia w lokalu Gryfa miejsca nie mają. Przez otwarte okna i drzwi lokalu kina wlewa się świeże powietrze i dlatego nie ma zaduchu, nie ma różnych tam zapachów”. To była znacząca informacja, bo o fetorkach zalegających sale innych białostockich kin krążył po mieście sarkastyczny bon mot sformułowany tak: „o pewnym kinie grodu nad Białką - dwuzero - kino”.

Ale wracajmy do opisu Gryfa, bo dalsze informacje były nie mniej sensacyjne niż wieść o świeżym powietrzu i braku skisłego smrodku. A więc w Gryfie „wściekłe pchły szanownej publiczności nie gryzą, jak to bywa w innych kinach, albowiem podłogę w kinie myją prawie codziennie. Wypasłych szczurów, szmyrgających po nogach widzów też nie ma. Publiczność odwiedzająca Gryf stanowi przeważnie inteligencja tutejsza”. I dla przeciwwagi recenzowano, w stylistyce typowej dla tamtych lat, to co działo się w Apollo. A tam „Obrazki. Kasa. Wstęp. Trójka dyrektorów. Szczury. Dźwiękowiec. Uwagi. Gadanie. Nie słyszę. Nie rozumiem. Angielski. No. Yes. Well. The end. Dzięki Bogu!” Niezbyt to pochlebna dla całego białostockiego światka kinowego klasyfikacja komfortu na sale ze szczurami, bez pcheł i podłogą mytą prawie codziennie.

Tak więc od połowy 1932 r. z kinowego afisza definitywnie znikła Przystań i pojawił się Gryf. W nim też, jak i za poprzedniczki obok repertuaru filmowego pojawiły się również inne propozycje. Tak było choćby w październiku 1932 r., gdy ogłoszono, że „staraniem Legionu Młodych - wczoraj o godz. 1 popoł., w sali kinoteatru Gryf, magister praw p. Białkowski wygłosił odczyt - Bezrobocie”. Prowadzono też działalność połączoną, podobnie jak w Przystani, z misją społeczną. I tak w sierpniu 1933 r. zapowiedziano, że „ Komitet Wojewódzki Towarzystwa Pomocy Dzieciom i Młodzieży Polskiej w Niemczech urządza w niedzielę w sali kina Gryf poranek dla dzieci. W programie: tańce, śpiew, deklamacje i film. Udział biorą dzieci polskie z Niemiec”.

Dyrekcja Gryfa włączała się też w organizację Tygodnia Dziecka, cyklicznej imprezy, którą zapoczątkowano w Białymstoku w 1928 r. i co warto przypomnieć, że od kilku lat z inicjatywy Muzeum Podlaskiego w Białymstoku prowadzą wszystkie białostockie instytucje kultury. Gwoli sprawiedliwości kinowej do tamtego, międzywojennego Tygodnia oprócz Gryfa włączały się też Apollo i Polonia. W 1933 roku ogłaszano więc, że „przedstawienia kinowe dla dzieci” odbędą się w Apollo, do którego zapraszano 400 dzieci ze szkoły żydowskiej z ulicy Pięknej i 50 maluchów ze szkoły powszechnej nr 3. Do Polonii maszerowały setkami dzieciaki ze szkół nr 3,4 i 5, a w kinie Gryf wyświetlano filmy „dla 200 dzieci szkoły nr 5 i 60 dzieci szkoły nr 4 oraz o godz. 2 ppoł. dla 90 dzieci szkoły nr 4, 100 dzieci szkoły nr 3 i 100 dzieci szkoły ćwiczeń”. Na ciąg dalszy kinowej opowieści zapraszam z a tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny