Bev Thomas – Terapeutka. Thriller czy dramat rodzinny i tak ktoś musi umrzeć

Główna bohaterka książki jest kierownikiem oddziału leczenia traumy. Ale sama zmaga się z dojmującym poczuciem straty. Czytelnik pozna ją w dniu urodzin syna – jednego z dwojga bliźniaków. Drugim jest córka – poukładana, perfekcyjna. Syn był inny. Wycofany, zamknięty, po próbie samobójczej. Bez przyjaciół, z trudnościami w nauce wynikającymi ze słabej psychiki. Pewnego dnia, jako 17-latek, wychodzi z domu i nie daj sygnału życia. Poszukiwania policyjne nie dają rezultatu.

Tymczasem na terapię do owej psycholog przyjdzie pacjent mniej więcej w wieku jej syna. Zacznie się nadmiernie angażować w terapię, ale to on będzie igrał z kobietą. Porównywał swoje przeżycia do filmów, w tym nie tylko „lotu nad kukułczym gniazdem”, ale też pamiętnego „Wyboru Zofii”, w którym Meryl Streep musi się mierzyć z traumą po obozie koncentracyjnym. Wszystkie łączy motyw samobójstwa. Wraz z kolejnymi rozdziałami w retrospekcjach poznajemy trudne życie zaginionego Toma, o swojej przeszłości opowiada też nowy pacjent psycholog. Igra z nią, zakłamuje istnienie swojej rodziny, wysyła żywego chomika, zdaniem jej supervisora – jako sprawdzian jej umiejętności opiekuńczych. Pętla wydaje się zaciskać, wreszcie pani psycholog pęknie i nadużyje przemocy fizycznej wobec inne pacjentki. Tymczasem okaże się, że jej syn przed zaginięciem przyczynił się do powstania nowego życia, zaś podobny do syna pacjent niebezpiecznie zbliży się do swojej terapeutki. W końcu poleje się krew. Kto przeżyje, a kto zginie bezsensowną śmiercią, czy psycholog trafi do więzienia, a policja dowie się czegoś o jej synu ożna dowiedzieć się z kart powieści „Terapeutka”.

Bo to rzeczywiście duszny, pełen podskórnej nerwowości i psychologicznych niuansów thriller nieźle przetłumaczony przez Joannę Grabarek dla wydawnictwa Filia.