Benedykt XVI papież abdykuje. Nowy papież będzie wybrany na konklawe w marcu

Ostatni raz Benedykt XVI spotka się z wiernymi o godz. 17.30. Będzie już wtedy w letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Wcześniej, o godz. 11, Ojciec Święty pożegna się z kardynałami. Z kolei o godz. 20 zakończy swój pontyfikat. Symbolicznym znakiem będzie zakończenie o tej porze warty halabardzistów Gwardii Szwajcarskiej przed wrotami letniej rezydencji. W chwili ustąpienia z urzędu Benedykt XVI stanie się papieżem-emerytem, zachowa tytuł Jego Świątobliwości.

- To ważny moment w życiu Kościoła. Kilka tygodni temu wszyscy byliśmy zaskoczeni decyzją Ojca Świętego. Teraz modlimy się za niego - mówi ks. Andrzej Kołpak, proboszcz parafii św. Ojca Pio w Białymstoku.

W jego kościele o godz. 18 rozpocznie się msza święta dziękczynna za kończący się właśnie pontyfikat. Będzie też wieczernica poświęcona papieżowi. Podobne modlitwy trwają od wczoraj we wszystkich białostockich parafiach. Poprosił o nie metropolita białostocki abp Edward Ozorowski. Wierni modlą się też za Kościół i następcę Ojca Świętego.

- Pontyfikat Benedykta XVI był pełen wiary, mądrości i wnikliwego wpatrywania się w to, co przeżywa świat. Papież jako wielki teolog proponował ludziom, by szli drogą wyznaczoną przez Boga, by nie tracili wiary - mówi ks. dr Jarosław Grzegorczyk, dyrektor wydziału duszpasterstwa w białostockiej kurii. Nie ma wątpliwości, że decyzja papieża była głęboko przemyślana. Oficjalnym powodem abdykacji był zły stan zdrowia.

- Zrobiłem ten krok w pełnej świadomości jego powagi, ale z głęboką pogodą ducha. Kochać Kościół oznacza też mieć odwagę dokonywać trudnych wyborów, pełnych cierpienia, mając zawsze przed sobą dobro Kościoła, a nie siebie samego - tłumaczył swoją decyzję Benedykt XVI w czasie środowej, ostatniej już audiencji w Watykanie.

- Wierni dobrze będą wspominać tego papieża - uważa dr Maciej Krzywosz, socjolog religii z Uniwersytetu w Białymstoku. - Nie było punktów zapalnych między wiernymi a Watykanem, nie było kontrowersyjnych decyzji.

Jego zdaniem, abdykacja może stać się pewnym zagrożeniem dla następców. Mogą być oni nawoływani do ustąpienia z urzędu, gdy ich polityka będzie niewygodna.