Niech rządzący nie robią już bałaganu. Lepiej, żeby przed podejmowaniem wszystkich decyzji dotyczących leczenia rozmawiali z lekarzami. Oni najlepiej przecież znają potrzeby - mówi Renata Gajewska.
Pacjentką Białostockiego Centrum Onkologii jest od 2008 roku.
- Zawsze wyjeżdżam stąd zadowolona, podbudowana - chwali podejście do pacjentów i pielęgniarek, i lekarzy.
Jednak szpital popadł w tarapaty finansowe. Co roku przynosi straty - około 10 mln zł. To dlatego, że od 2012 roku Narodowy Fundusz Zdrowia nie podwyższa wyceny punktu kontraktowanego.
- Tak naprawdę ta wycena punktów nigdy nie odpowiadała naszym potrzebom - przyznaje dr Marzena Juczewska, dyrektorka BCO. - A bez podwyżek jest jeszcze gorzej.
Bo koszty przecież rosną.
- Pięć lat to w medycynie przepaść - zauważa dr Tomasz Filipowski, zastępca ds. lecznictwa. - Teraz wykorzystujemy metody, które wtedy nie były dostępne albo w ogóle nieznane.
Tego, że nowe metody są droższe NFZ nie uwzględnia. Co więcej - od początku ubiegłego roku, wraz z wprowadzeniem tzw. karty szybkiego leczenia - zmniejszyła się wycena doby w szpitalu w radioterapii, chemioterapii oraz niektórych zabiegów onkologicznych. Przykładowo - jeszcze w 2014 roku pobyt jednej osoby w radioterapii wyceniany był na 8 punktów dziennie, co dawało 416 zł. Teraz są to zaledwie 3 punkty, czyli 156 zł. To zmniejszyło przychody BCO z NFZ o kolejne 5,8 mln zł rocznie! Pieniędzy z roku na rok jest mniej, a koszty rosną.
- W ubiegłym roku po raz pierwszy straciliśmy płynność finansową - mówi dr Juczewska.
- Nasz kontrakt z funduszem przekroczył już 80 mln zł - przyznaje Marzena Juczewska. To wbrew pozorom wcale nie jest dużo. Pieniądze idą na wypłaty dla pracowników, utrzymanie budynków, ale przecież również na kosztowne leki czy serwisowanie urządzeń. - Serwis sprzętu do radioterapii kosztuje nas rocznie 5 mln zł - zauważa dr Juczewska.
Pieniędzy na leki i wypłaty zaczęło brakować już w czerwcu ubiegłego roku. Wtedy urząd marszałkowski BCO wspomógł pożyczką .
- Termin spłaty pierwszej raty minął w październiku. Wystąpiliśmy do zarządu województwa o prolongatę terminu, bo pół miliona co miesiąc to jest ponad nasze możliwości - mówi Marzena Juczewska. Ratę trzeba będzie spłacić w czerwcu.
Jednak to niewiele da, jeśli sposób finansowania przez NFZ się nie zmieni.
- To nie tylko nasz problem, ale też wszystkich onkologii publicznych - podkreśla Marzena Juczewska.
Dlatego zwróciła się z prośbą o pomoc do wszystkich białostockich parlamentarzystów. O zmiany w systemie rozliczania leczenia onkologicznego ministra zdrowia poprosił Podlaski Zespół Parlamentarny.
- Minister ma 14 dni na odpowiedź - zauważa posłanka Bożena Kamińska. - Powinien zwiększyć punkt na usługi onkologiczne.
Interpelację do ministra Radziwiłła złożył też poseł Robert Tyszkiewicz. Ma nadzieję, że to pomoże.
- To szczególny szpital - mówi. - To obowiązek ministerstwa zdrowia, by takim strategicznym placówkom zapewnić bezpieczne funkcjonowanie. Oczekuję, że reakcja ministerstwa będzie szybka i skuteczna.
Dyrektor Juczewska wierzy, że kłopoty finansowe wreszcie się skończą.
Perspektywa BCO. Konieczna jest rozbudowa
BCO to jedyny w woj. podlaskim ośrodek onkologiczny, prowadzący kompleksową diagnostykę i leczenie chorych na nowotwory. Dlatego dużą wagę przykłada się tu na zapewnienie przede wszystkim dobrej kadry. W administracji pracuje tu zaledwie 20 osób, a chorymi zajmuje się 100 lekarzy i 250 pielęgniarek. W szpitalu jest 190 łóżek. W ubiegłym roku do szpitala przyjęto tu około 8 tys. osób, a w przychodni - ponad 60 tys. chorych.
Z szacunków wynika, że w ciągu najbliższych 15 lat liczba tych chorych podwoi się. Szpital musi być przygotowany na ich przyjęcie i leczenie. W ubiegłym roku zakończył się pierwszy etap modernizacji i rozbudowy, wart 81 mln zł. Ale dalsze funkcjonowanie BCO zależy też od pozyskania pieniędzy na dokończenie inwestycji - podkreśla dr Marzena Juczewska. To 58 mln zł na modernizację sterylizatorni oraz apteki, w której mieścić się ma również rozpuszczalnia cytostatyków.
- W 2015 roku na remonty w służbie zdrowia wydaliśmy ponad 50 mln zł - mówi Bogdan Dyjuk, wicemarszałek województwa odpowiedzialny za opiekę zdrowotną. - To jeden z najwyższych wskaźników w skali ogólnopolskiej. W budżecie na 2016 jest ponad 20 mln na inwestycje.
Najpierw jednak musi być zakończona inwestycja w Śniadecji przy ul. Skłodowskiej. - Jednak będziemy szukać funduszy dla BCO - dodaje.
- Jestem optymistką - uśmiecha się.
Jednak tu liczy się już każdy dzień.
- Najlepiej, żeby minister podjął decyzję już jutro - mówi.
Niestety, pomoc może nadejść tylko z tego najwyższego szczebla.
- Urząd marszałkowski może zawsze wspomagać jednostki w obszarze inwestycji, zakupu sprzętu. Jednak koszty bieżące do nas nie należą - mówi Bogdan Dyjuk, wicemarszałek województwa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?